Przez 581 dni byłem tylko numerem – Agata Pakuła

Tytuł – Przez 581 dni byłem tylko numerem

Rok wydania – 2023

Autor – Agata Pakuła

Wydawnictwo – Psychoskok

Liczba stron – 79

Tematyka – historia Franciszka Knapczyka, więźnia obozów koncentracyjnych Oświęcim-Brzezinka i Mauthausen-Gusen, opisana przez jego wnuczkę.

Ocena – 7,0/10

581 dni. Tyle czasu Franciszek Knapczyk spędził w niemieckich obozach koncentracyjnych. Tyle czasu funkcjonował nie jako człowiek. Stał się numerem. Odniesienia do skradzionej tożsamości i skrajnej dehumanizacji w postaci identyfikacji wyłącznie z wytatuowanym numerem znamy doskonale z literatury obozowej. Powstało co najmniej kilka książek, które wprost zwracają uwagę na ten aspekt. Franciszek Knapczyk mógłby być zatem rozpatrywany jako kolejny przykład podobnej narracji. Mógłby, tyle że takie podejście byłoby ponownym sprowadzeniem go do miana anonimowego numeru, człowieka skazanego na zapomnienie. A przecież o to niemieckim oprawcom wielokrotnie chodziło.

Knapczyk doczekał się wspomnień. Pośrednio wyszły one spod jego ręki, przez wiele lat samodzielnie spisywał je na maszynie, uzupełniając powojennymi spostrzeżeniami. Korzystał ze zrobionych wcześniej notatek, pamięci swojej i świadków zdarzeń. Po latach zostały spisane raz jeszcze, tym razem przez jego wnuczkę, która starała się wiernie oddać historie opowiedziane przez dziadka i uzupełnić je o szereg spostrzeżeń odnoszących się do życia Knapczyka po wojnie. Obozowa gehenna zostawiła na jego życiu trwały ślad, szczególnie w sferze psychicznej – z wojenną traumą borykał się do końca swoich dni.

„Przez 581 dni byłem tylko numerem” to nie tylko życiorys jednego człowieka. To także cenne źródło informacji na temat okupacji i reżimu okupacyjnego w rejonie Mszany Dolnej, jak również niemieckich procedur związanych z aresztowaniem, uwięzieniem (pojawia się choćby opis więzienia politycznego Gestapo w Nowym Sączu) i zsyłką do obozu koncentracyjnego. To także ciekawe uwagi na temat samych obozów, szczególnie interesujące w przypadku mniej znanego Mauthausen-Gusen, głównie Gusen II. Nie mam wątpliwości – książka nie stanie się bestsellerem ani pierwszorzędnym źródłem informacji dla czytelników zainteresowanych przebiegiem okupacji. Ma jednak potencjał, by przynajmniej lokalnie odegrać pewną rolę, zwiększając świadomość mieszkańców, a być może i stając się elementem emocjonalnego rozliczenia z przeszłością dla wciąż żyjących świadków brutalnej okupacji w rejonie Mszany Dolnej.

Truizmem może się wydać stwierdzenie, iż tego typu książki są „pochowane po szafach” naszych domów. To oczywiście metafora – znaczna część rodzinnych historii nigdy nie doczekała i nie doczeka się publikacji, gdyż po prostu nie były na bieżąco spisywane. Znam wielu młodych ludzi, którzy dzisiaj żałują, że nie wsłuchiwali się w opowieści pradziadków i dziadków i przeoczyli czas, gdy wspomnienia można było zapisać na trwalszym nośniku niż ludzka pamięć. Agata Pakuła była w tym względzie zdecydowanie bardziej zdeterminowana (miała też nieco łatwiej, gdyż jej dziadek sam zasiadł do maszyny pisarskiej) i – tego jestem pewien – wyświadczyła rodzinie ogromną przysługę. Pamięć o Franciszku Knapczyku będzie bowiem trwać. Nawet jeśli książka nie stanie się ważnym punktem wojennej historiografii, z pewnością będzie kluczowym elementem rodzinnego, a może i regionalnego dziedzictwa. Właśnie w tym tkwi jej największa wartość – to pamięć.

Ocena – 7,0/10