„Proces norymberski” – recenzja książki

Rok wydania – 2015

Autor – Joe J. Heydecker, Johannes Leeb

Wydawnictwo – RM

Liczba stron – 662

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – historia norymberskiego procesu nazistowskich zbrodniarzy.

„Proces norymberski” to bez wątpienia jeden z najważniejszych tytułów poświęconych pracy Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze. Książka pojawiła się w Europie już w latach pięćdziesiątych i była doskonałym opisem wydarzeń rozgrywających się zarówno na sali sądowej, jak i poza nią. W gruncie rzeczy jej zakres merytoryczny był niezwykle szeroki, a autorzy nie stronili od rozważań dotyczących natury podsądnych – nazistowskich zbrodniarzy. Pierwsze wydanie publikacji ograniczono ze względów cenzorskich. Nie zawierało chociażby wzmianki o niemiecko-radzieckim pakcie militarno-politycznym. Po latach, już w okresie wolnej Polski, można było wznowić publikację wybitnej pracy i przekazać ją polskim czytelnikom w niezmienionej formie. Procesy zbrodniarzy hitlerowskich były tematem o tyle ciekawym, co kontrowersyjnym i zawsze wzbudzającym silne emocje zarówno u historyków, jak i czytelników niezwiązanych z branżą. Z jednej strony fascynujące wydarzenia z ławy sądowej, wyłapywanie ukrywających się dygnitarzy hitlerowskiej III Rzeszy, z drugiej strony wybiórcze potraktowanie zbrodniarzy wojennych, z których tylko część stanęła przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, który w gruncie rzeczy szafował wyrokami wedle uznania, pomijając kilka istotnych czynników. To wszystko składało się na obraz jednego z największych przedsięwzięć sądowych w historii. Wielkiego procesu, który w kilkadziesiąt lat po jego zakończeniu nadal mobilizuje do dyskusji.

Gdy po raz kolejny przystępuję do recenzowania książki wydanej nakładem Wydawnictwa RM, jestem zaskoczony, jak duży progres poczyniono w ostatnich latach. Czasem zgłaszaliśmy zarzuty dotyczące korekty czy przygotowania graficznego książek, dzisiaj w tej materii trudno doszukiwać się błędów. Wydawnictwo trzyma solidny poziom, gdy idzie o przygotowanie do druku. Oferta wydaje się coraz bardziej zróżnicowana, a w historycznej serii ukazują się wznowienia publikacji dobrze znanych polskim czytelnikom, co może cieszyć w perspektywie odświeżenia wartościowych pozycji. „Proces norymberski” jest tego idealnym przykładem. Kilka lat temu publikacja ukazała się w ofercie Wydawnictwa Świat Książki i została ciepło przyjęta przez środowisko historyczne.

Nasze rozważania na temat pracy niemieckiego tandemu historycznego rozpocząć musimy od określenia zakresu tematycznego. „Proces norymberski” to przede wszystkim opowieść o zbrodniarzach hitlerowskich, którzy zasiedli na ławie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego, a nie samym trybunale. Autorzy rozpoczynają swoje rozważania od momentu zakończenia wojny i zainicjowania procesu wyszukiwania dygnitarzy III Rzeszy, którzy później zostali osądzeni w Norymberdze. Możemy zatem poznać kulisy akcji zatrzymania podejrzanych, obserwujemy próby ratowania skóry – ucieczki czy szukania schronienia. Dla czytelnika niezaznajomionego z wydarzeniami, które doprowadziły do najsłynniejszego procesu tak obszerne wprowadzenie będzie idealnym przyczynkiem do zrozumienia trudności organizacyjnych i prawnych związanych z działalnością sił alianckich. Dopiero wtedy Heydecker i Leeb mogą nas zabrać na sądową ławę w Norymberdze i ukazać nam nie tylko kulisy procesu, ale i ogrom zbrodni reżimu hitlerowskiego. „Proces norymberski” to nie tylko opowieść o tytułowym wydarzeniu, to znacznie szersza historia II wojny światowej, ze szczególnym uwzględnieniem zbrodniczej działalności oskarżonych. Autorzy wykorzystują archiwalne nagrania i dokumenty z okresu rozprawy, pokazując linię obrony zbrodniarzy, ich sylwetki, rysopis psychologiczny i zakulisowe rozgrywki w Norymberdze. Są to informacje niezwykle cenne, choć momentami możemy odnieść wrażenie, iż opis wydarzeń poprzedzających samą rozprawę przysłania historię procesu. Przy okazji prezentacji biografii oskarżonych nieco zbyt obszernie potraktowano okres zbrodniczej działalności hitlerowców, która momentami staje się wątkiem pierwszoplanowym. Ostatnia część książki, która odwołuje się już bezpośrednio do procesu, zawiera o wiele więcej wątków prawnych – mamy wyroki Trybunału, mamy uzasadnienia dla zasądzonych kar, mamy reakcje oskarżonych i wreszcie wędrujemy z autorami do miejsc, gdzie Procesy Norymberskie znalazły swój finał – sali egzekucyjnej i niemieckich więzień.

Rozplanowanie pracy Leeba i Heydeckera nie pozwala na postawienie większych zarzutów. Układ graficzny jest przejrzysty i nie utrudnia nawigacji. Osobiście byłem zdziwiony brakiem przypisów, które są normą w pracach historycznych. W zamian za to uzyskujemy porządny spis bibliograficzny, choć może dziwić fakt braku bezpośrednich odwołań (jeśli nawet takie zastosowano, nie znajdziemy potwierdzenia naszych przypuszczeń w oficjalnych przypisach). Autorzy dość barwnie opisują kolejne wydarzenia, a Marek Zeller, który dokonał przekładu z niemieckiego, bardzo umiejętnie oddał językowy kunszt Heydeckera i Leeba. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż opis wydarzeń zarówno poprzedzających, jak i tych w trakcie trwania procesu, jest dość obiektywny. Autorzy nie starają się rozgrzeszać niemieckich przywódców i bez ogródek opowiadają o ich największych zbrodniach. Nie ma też niczego dziwnego w ocenzurowaniu pierwszych wersji publikacji, bowiem momentami odnajdujemy w książce mocne akcenty antysowieckie. Wyeksponowano rolę radzieckich prokuratorów, a w aktualnym wydaniu znalazł się zapis o zbrodni katyńskiej i wprowadzona później wzmianka dotycząca rozwiązania tej kwestii, przynajmniej połowicznie, w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.

Problem z podsumowaniem i wystawieniem oceny publikacji polega na tym, iż ciężko wyważyć poszczególne argumenty świadczące o plusach i minusach danej pracy. W wypadku „Procesu norymberskiego” mocne strony zdecydowanie przeważały nad słabymi i bez wątpliwości można stwierdzić, iż książka jest lekturą pożyteczną i napisaną w sposób „przyjazny użytkownikowi”. Momentami praca Heydeckera i Leeba może się wydawać zanadto nakierowana w stronę opisu wydarzeń sprzed procesu, co niewątpliwie nie przemawia na jej korzyść. Ogółem jednak otrzymujemy sprawnie zrealizowaną relację z rozprawy toczącej się przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, bez zbędnej stronniczości, i książce niemieckich historyków trudno odmówić fachowości. Przez lata zdążyli to docenić czytelnicy, a teraz mają świetną okazję, by jeszcze raz zmierzyć się z trudnym tematem.

Ocena: