„Powstanie Warszawskie 1944” – recenzja książki

Rok wydania – 2017

Autor – Hanns von Krannhals

Wydawnictwo – Bellona

Liczba stron – 608

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – historia Powstania Warszawskiego opisana przez niemieckiego badacza.

O Powstaniu Warszawskim napisano już setki książek. Biografii, wspomnień, analiz politycznych i militarnych. Ścierają się skrajnie różne poglądy autorów, którzy zwracają uwagę na rozmaite wątki. Nie brakuje bezrefleksyjnych piewców powstańczej legendy, którzy odwołują się do pięknej idei poświęcenia dla losów ojczyzny. Na przeciwległym biegunie, w absolutnej opozycji, znajdują się ci, którzy głoszą tezę o konieczności postawienia przed sądem bezmyślnych dowódców, którzy skazali na zagładę dziesiątki tysięcy ludzi, nie osiągając żadnej korzyści. Argumenty obu stron mają tyle samo zwolenników co przeciwników i dzisiaj trudno rozsądzić spór. Stosunkowo najmniej miejsca poświęca się stronie niemieckiej, która stanowi przecież niezwykle ważny element całości. Nowość Wydawnictwa Bellona powinna nieco zmienić naszą perspektywę.

I już na wstępie powiedzieć trzeba, że nie zmieni jej diametralnie. Wprowadzi natomiast nowy głos do dyskusji, która przez siedem dekad wciąż wzbudza emocje. Opracowanie Hannsa von Krannhalsa po raz pierwszy ukazało się na rynku niemieckim w latach sześćdziesiątych. Wzbudziło wtedy niemałe zainteresowanie, zwłaszcza, że pamięć o II wojnie światowej była stosunkowo świeża, a naród niemiecki starał się odseparować od okropieństw, które stały się jego udziałem. Krannhals nie miał zamiaru wybielać swoich rodaków. Opisał – z dużą precyzją, dość beznamiętnie, w sposób bliższy wojskowym raportom – to, co działo się w Warszawie w sierpniu i wrześniu 1944 roku. Mówił o pomordowanych Polakach, o zbrodniach na cywilach, o przerażających aspektach okrucieństwa żołnierzy tłumiących powstanie. Mimo tego polscy czytelnicy mogą mieć uzasadnione obawy, czy ten sposób pisania jest odpowiedni. Nie nawwykliśmy do wypranego z emocji meldowania o dziesiątkach tysięcy ofiar. Owszem, może zbyt często jako naród dokonujemy rozdrapywania zabliźniających się ran, ale – na miłość Boską – tam płynęły potoki krwi polskich kobiet i dzieci. Na samej Woli Niemcy wymordowali ponad 40 tys. ludzi. I to w zaledwie trzy dni! Tak, pod tym względem opracowanie Krannhalsa może być trudne w odbiorze. Stanowi jednak cenny dokument, który warto znać, zwłaszcza, że na polskim rynku ukazuje się po raz pierwszy.

Książka nie zawiera jedynie sprawozdania z tego, co działo się w Warszawie latem 1944 roku. To dość szeroka analiza funkcjonowania Polskiego Podziemia, motywacji dowódców Armii Krajowej czy niemieckich i radzieckich przygotowań na ewentualność wybuchu powstania powszechnego. Walki zostały osadzone w konkretnym kontekście historycznym. Zaletą Krannhalsa jest umiejętność odseparowania się od emocjonalno-politycznej oceny zdarzeń. Kieruje się raczej zdroworozsądkowymi argumentami i zwyczajną militarną logiką, wskazując na błędy w procesie decyzyjnym i hurraoptymistyczne założenia polskich dowódców. Bardzo ciekawą koncepcją jest odwołanie się do decyzji o tłumieniu powstania – Krannhals stwierdza wprost, że walki niby się dopiero zaczynały, ale był to moment, w którym powstanie zwyczajnie przegrało na skutek braku sukcesów w pierwszych kilkudziesięciu godzinach operacji ofensywnych. O niemieckich zbrodniach jak na lekarstwo, niewiele, mimochodem. Ciężko powiedzieć, czy Krannhals chciał w ten sposób wybielić swoich rodaków, czy też zwyczajnie jego narracja koncentrowała się na innych aspektach. W efekcie ocena książki jest ambiwalentna.

Trudno jest mi stwierdzić, czy książka wzbudzi kontrowersje, czy nie. Trzeba poczekać na reakcje większej liczby czytelników. Na pewno jest to ciekawe, nieco inne spojrzenie na tragedię Warszawy. Dla Krannhalsa było to obce miasto, które traktuje bez zbędnego sentymentu. W naszym, polskim odczuciu Warszawa to symbol męczeństwa ciemiężonej przez lata ojczyzny. To przelana krew dziesiątek tysięcy Polaków. Cieszę się, że miałem okazję zapoznać się z nowymi dokumentami, które stanowią cenne źródło wiedzy na temat niemieckiego postrzegania Powstania Warszawskiego, reakcji dowódców, ich rozterek czy motywacji rozkazów. Książka uznawana jest za klasyk niemieckiej historiografii dedykowanej powstaniu, ale ma szereg minusów. Nie podoba mi się przesadne trywializowanie tragedii i traktowanie jej niemal jako naturalnego krajobrazu wojny. Nawet jak na niemieckie standardy z lat 1939-45 Powstanie Warszawskiego tłumiono z wyjątkową brutalnością. Mam zatem mieszane odczucia, ale jestem wdzięczny za możliwość przeczytania rozprawy Krannhalsa. Warto ją po prostu znać, by wyrobić sobie opinię i spojrzeć na naszą historią z nieco innej perspektywy – na trzeźwo, bez sentymentu, żeby wyważyć proporcje.

Ocena: