Portret mordercy – Patryk Pleskot – recenzja książki

Tytuł – Portret mordercy. Artysta, który zabił prezydenta.

Rok wydania – 2022

Autor – Patryk Pleskot

Wydawnictwo – Znak Horyzont

Liczba stron – 380

Tematyka – biografia Eligiusza Niewiadomskiego, który przeszedł do historii jako morderca pierwszego prezydenta II Rzeczpospolitej, Gabriela Narutowicza.

Ocena – 7,5/10

Eligiusz Niewiadomski – te personalia na zawsze zapisały się w historii Polski, odciskając ogromne piętno na naszej przeszłości, a w pewnym sensie i zbiorowej świadomości. Zdrajcy, królobójcy – to szczególnie parszywe postaci, dla których Dante przygotował odpowiednie miejsce w piekle. Czy Niewiadomski trafiłby tam bezpośrednio? Jego czyn(y) mówi(ą) sam(e) za siebie, nawet jeśli niektórzy mogliby się doszukiwać pewnych uzasadnień. Zamordowanie prezydenta Gabriela Narutowicza było ciosem nie tylko w człowieka i urząd, było ciosem w odradzającą się Polskę, która swoją nowoczesną historię zaczynała od zbrodni.

Patryk Pleskot w bardzo ciekawym „Portrecie mordercy” mierzy się z trudnym zadaniem stworzenia wszechstronnej, a przy tym obiektywnej biografii Niewiadomskiego. Zadaniem, które wymagało nie tylko skonfrontowania się z ubogimi, bądź co bądź, materiałami źródłowymi, ale i zmierzenia się z pewnym dziedzictwem II RP, które często przez historyków jest wręcz mitologizowane. Autor zaznaczył, że jego ambicją było przede wszystkim zwrócenie uwagi na biografię samego Niewiadomskiego oraz odpowiedzenie na pytanie, dlaczego zdecydował się on zabić prezydenta Narutowicza. Pleskot słusznie chciał uniknąć przesadnej wtórności, którą byłoby skoncentrowanie się na życiorysie Narutowicza, dość dobrze znanym ze względu na liczne opracowania poświęcone tej postaci. Niewiadomski to zupełnie inna sprawa, choć przecież także zapisał się w historii. Nie tylko jako morderca prezydenta, ale i zdolny malarz oraz działacz polityczny.

Tyle że te ostatnie elementy jego życiorysu z oczywistych względów muszą zejść na dalszy plan. U Pleskota bodaj zaciekawiła mnie analiza przyczyn, dla których Niewiadomski zdecydował się zabić Narutowicza. Facet był przesiąknięty radykalną ideologią polityczną, która doprowadziła go na skraj szaleństwa. Jego biografia jest doskonałym przykładem tego, do czego może prowadzić nieokiełznany ekstremizm. Dość powiedzieć, że Niewiadomski widział Narutowicza raz w życiu – wtedy, gdy go zabił. Podczas procesu, co słusznie punktuje Pleskot, Niewiadomski wygłaszał polityczne tyrady i nie był w stanie wskazać, jaka była jego rzeczywista motywacja. Można odnieść wrażenie, że Narutowicz był dla niego uosobieniem pewnego systemu, z którym należało się rozprawić i stał się przypadkową ofiarą szaleńca.

Pleskot sporo miejsca poświęca psychopatycznym skłonnościom Niewiadomskiego, który wręcz pogrążał się w politycznym szaleństwie, a przy okazji kreśli ciekawy rys epoki. Nie jest to wyrafinowana analiza źródeł II RP, ale i tak solidna porcja dobrze opakowanych wiadomości wpisujących się w biografię głównego bohatera opracowania. Pleskot łączy przy tym style pisarskie. Fragmenty beletrystyczne ubarwiają narrację, choć niewątpliwie muszą nieco wpływać na odbiór książki. Mimo iż autor stara się wiernie odwzorować rzeczywistość, nie można nie odnieść wrażenia, że prezentowane w książce dialogi nie odzwierciedlają wprost realiów. Są natomiast próbą oryginalnego spojrzenia na przebieg wydarzeń oraz samą epokę, a przy tym szansą na wciągnięcie czytelnika w kreowany w książce świat historii. Czy Pleskotowi się to udaje? Mam nieco wątpliwości, przy czym do samej lektury nie mam większych zastrzeżeń. Jest naprawdę kompetentnie i w wielu miejscach niezwykle ciekawie. Pleskot pisze na tyle dobrze, że po zakończeniu lektury nie byłem w stanie jednoznacznie stwierdzić, która część książki podobała mi się najbardziej, a przecież znacząco się od siebie różnią.

Zwróćmy uwagę, że cały czas mówimy o okresie przełomu. Polska dopiero co odzyskała niepodległość, wciąż walczyła o granicę, a w Warszawie trwały polityczne przepychanki, które prowadziły do wielu osobistych dramatów. Zabójstwo prezydenta przez Niewiadomskiego było jakby ukoronowaniem tych wydarzeń. Pleskot ukazuje szeroką społeczno-polityczną perspektywę, próbując także wskazać długofalowe konsekwencje morderstwa. Niewiadomski, nawet jeśli Niewiadomski stał się przypadkową ofiarą walki z systemem i „obcymi wpływami”, urósł do rangi symbolu. Symbolu, który w moim odczuciu mocno zaciążył na dziedzictwie II RP.

To drugie podejście Pleskota do Niewiadomskiego. Nie wiem, na ile obie książki się zazębiają, na ile druga nosi ślady wtórności. Mogę zatem ocenić tylko „Portret mordercy”, z zastrzeżeniem, iż odbiorcy Pleskota powinni zweryfikować, czy w tej książce dostaną coś nowego. Można mieć również nadzieję, iż Pleskot jako autor się rozwija, co z kolei powinno sprzyjać „Portretowi mordercy”. Dobry styl, ciekawy dobór materiałów i na ogół udane połączenie biografii z przeglądem epoki dają solidną lekturę, po którą warto sięgnąć – nie tylko jako ciekawostkę, ale i jako źródło wiedzy.

Ocena – 7,5/10