Odzyskany śmietnik – Włodzimierz Mędrzecki – recenzja książki

Tytuł – Odzyskany śmietnik

Rok wydania – 2022

Autor – Włodzimierz Mędrzecki

Wydawnictwo – Literackie

Liczba stron – 488

Tematyka – przekrojowa historia II RP i przemian, jakie zaszły w Polsce dwudziestolecia międzywojennego – udany bilans dorobku młodego państwa, które radziło sobie z problemami pozornie nie do rozwiązania.

Ocena – 8,0/10

Zacznę recenzję wyjątkowo od pewnej refleksji nad stanem badań historycznych. To ogromny paradoks, ale im bardziej oddalamy się od niektórych zdarzeń z przeszłości, tym większe towarzyszą im kontrowersje. Teoretycznie powinno być odwrotnie, a lata badań mogłyby służyć wygładzeniu narracji i tłumieniu emocji. A i czytelnicy mogliby zwyczajnie machnąć ręką na to, co dawno minęło. Cegiełkę dokłada oczywiście polityka, która w historii upatrzyła sobie interesujące pole do indoktrynacji i agitacji, ale problemów nie upatrywałbym wyłącznie w upolitycznieniu dialogu. Całkiem możliwe, że nasza narodowa historia jest tak zagmatwana, a przy tym zmitologizowana, że o obiektywizmie możemy zwyczajnie zapomnieć.

Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć współczesny historyk? Zwłaszcza taki, który nie zamierza odtwarzać wyłącznie złotej legendy hołubionego przez wielu okresu. Włodzimierz Mędrzecki odnajduje się w tej formule bardzo dobrze. „Odzyskany śmietnik” to oczywiście tytuł przewrotny i celowo kontrowersyjny, ale jednocześnie zwracający uwagę na odważną tezę, którą stawia autor. Odzyskanie ziem znajdujących się pod zaborami przez grubo ponad sto lat przysporzyło Polsce niemałych kłopotów, od gospodarki do spraw społecznych i etnicznych. Odnalezienie się w tym misz-maszu i mozolna odbudowa nie mogły się powieść w dwadzieścia lat niepodległości naznaczonej szeregiem konfliktów militarnych i wewnętrznych. Historia II RP to historia zarządzania kryzysowego na poziomie hard i ogromnego społecznego wysiłku, który powinien przyćmiewać dorobek – niepodważalny, ale jednak subsydiarny – wielkich postaci. Czy jednak faktycznie był to śmietnik, jak głosi tytuł książki? A może to wyłącznie figura retoryczna?

Trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć, wszystko zależy od perspektywy. Niewątpliwie kraj, który Polacy niejako odziedziczyli w spadku po zaborcach, był pod wieloma względami zrujnowany. Późniejsze problemy były nie tylko konsekwencją trudnej sytuacji międzynarodowej i oczywistych błędów skłóconych elit politycznych, ale przede wszystkim dziedzictwa, z którym Polacy obudzili się 11 listopada 1918 roku. Polski historyk dokonuje wszechstronnego przeglądu dwudziestu lat niepodległości, w ramach którego nie stroni od trafnych analiz zjawisk politycznych i społecznych. Udanie prezentuje ścierające się ze sobą koncepcje odradzającej się Polski, a w międzyczasie odtwarza „kreowanie nowoczesnej świadomości narodowo-państwowej mas ludowych”. Oczywiście, analizy te są ograniczone rozmiarami samej książki, przez co na niektóre tematy (choćby na interesującą mnie szczególnie kwestię Zaolzia) zabrakło nieco miejsca.

Nie oznacza to jednak, iż „Odzyskany śmietnik: jest książką, w której dominują skróty myślowe bądź przemilczenia. Wprost przeciwnie, to wielopłaszczyznowa analiza, z której wyłania się skomplikowany obraz państwa po prostu skazanego na kontrowersje. Takiego, któremu wiatr w historii ewidentnie wiał prosto w oczy. Fascynację Mędrzeckiego okresem dwudziestolecia międzywojennego widać nie tylko w dokładności i konsekwencji jego badań, ale i sposobie, w jaki pisze o II RP. Jest w tym coś z nostalgii, ale zdroworozsądkowej, opartej na podziwie cudu, który dokonał się nad Wisłą na przestrzeni dwóch dekad imponującej odbudowy i rozwoju. Narracja jest jednak obiektywna. Mędrzecki nie idzie w emocjonalne uniesienia i tworzenie nowych mitów, ale w konsekwentne opowiadanie historii kraju, narodu, społeczeństwa. Aspekty społeczne są dla niego niezwykle istotne, i to w nich upatrywać należy części źródeł sukcesu II RP. Sukcesu, któremu towarzyszyły również istotne problemy, a nierzadko wstydliwe patologie, o czym autor zazwyczaj pisze wprost. Szczególnie trudne wątki relacji z mniejszościami etnicznymi zostały opisane bez prób wybielania, choć może autor nie zawsze przykładał odpowiednią wagę do polskiej formy nacjonalizmu, który skutecznie utrudniał pokojowe współistnienie. Inna sprawa, że w dobie mozolnego składania Polski na nowo tendencje odśrodkowe po prostu musiały być likwidowane w zalążku, co z kolei predestynowało do konfliktów z mniejszościami.

Atutem publikacji jest niewątpliwie przystępny styl autora, który umiejętnie wplata w tekst aspekty popularnonaukowe, a przy tym trzyma się usystematyzowanego podejścia. Sprzyja to spójności i czytelności wywodu, jak i przyjemności płynącej z lektury. Szkoda, że całości nie wieńczy solidne podsumowanie. Ostatni rozdział, poświęcony co do zasady osiągnięciom na polu kultury, spina niektóre poruszone wcześniej kwestie, ale nie ma potencjału na porządne rozliczenie II RP, jej dorobku, postaw władz i zaniedbań, które ostatecznie doprowadziły do tragedii. Polityce zagranicznej tego okresu trzeba wystawić negatywną ocenę, szczególnie w odniesieniu do relacji z krajami ościennymi.

Wspomniany dorobek, co Mędrzecki pokazuje dobitnie, był jednak naprawdę spory, a przecież wypracowany w warunkach eksperymentalnych. Ów eksperyment państwowy nie powiódł się w stu procentach, ale jeszcze w 1917 roku mógłby zostać skazany na całkowitą porażkę. Dwadzieścia lat później ta „porażka” owocowała jednym z silniejszych państw Europy Środkowo-Wschodniej. Odzyskany śmietnik, podźwignięty z cmentarza, udało się zamienić na dom biedny i (prawie) czysty. Julian Tuwim po przeczytaniu książki Mędrzeckiego nie mógłby narzekać, choć akurat on na jej kartach pojawia się jedynie raz, a i to wyłącznie wzmiankowo.

Ocena – 8,0/10