Nigdy nie byłaś Żydówką – Anna Bikont – recenzja książki

Tytuł – Nigdy nie byłaś Żydówką

Rok wydania – 2023

Autor – Anna Bikont

Wydawnictwo – Czarne

Liczba stron – 248

Tematyka – reporterskie studium żydowskich kobiet, które przeżyły niemiecką okupację i w różny sposób radziły sobie z wojenną traumą.

Ocena – 7,5/10

„Nigdy nie byłaś Żydówką”, tytuł nowej książki Anny Bikont, a jednocześnie symboliczne ujęcie losu żydowskich kobiet w trakcie II wojny światowej, od samego początku zmusza do refleksji. Refleksji trudnej, mocno osadzonej w naszej historycznej tożsamości oraz współczesnym upolitycznionym konflikcie o budowanie historycznego eposu narodowego. Myślę, że już na wstępie warto zaznaczyć, iż reportaż Bikont nie ma na celu dolewania oliwy do ognia tej debaty, choć… jak to przy tego typu tematach bywa, i tak doleje. Tyle że robi to w sposób wyważony, bazujący na subiektywnych odczuciach bohaterek jej reportażu, a nie samej autorki, które przecież z założenia są oparte na emocjach i subiektywizmie.

Bikont interesują zatem jej bohaterki, ich obserwacje, nierzadko wybitnie intymne, ale przy tym absolutnie szczere. I choćby z tego względu podczas lektury odczuwałem pewien dysonans. Właściwie w każdej historii mocno uwypuklono problem wiktymizacji, nierzadko także wtórnej wiktymizacji następującej już po wojnie. Bohaterki, do których dotarła Bikont przez lata zmagały się ze wspomnieniami, z trudnościami związanymi z moralnymi ocenami niektórych zachowań w czasie II wojny światowej, a często wręcz z objawami przypominającymi klasyczny PTSD. Stąd i mój dysonans. Z jednej strony trudno nie odczuć, że w niektórych przypadkach mamy do czynienia z przeszłością, która wciąż daje o sobie znać, co mogłoby sugerować rozdrapywanie delikatnie zabliźnionych ran. Z drugiej, taka otwarta opowieść, trochę na zasadzie wyznania czy wręcz spowiedzi, może służyć wewnętrznemu oczyszczeniu, nawet jeśli przyszło ono w kilkadziesiąt lat po wojnie i źródłach traumy.

Bikont opowiada historię w formie reportażu, obficie okraszając go wypowiedziami samych bohaterek oraz archiwalną korespondencją, w której znajdziemy mnóstwo informacji na temat powojennych zmagań z przeszłością, ale i ich wojennych losów. Uciekinierki, żyjące w ukryciu, ciągle czekające na ten feralny dzień, gdy szczęście się od nich odwróci. Pełne nieufności, ale i wyrzutów. Czasem kierowanych wprost pod adresem Polaków. Czy uzasadnionych? Historia nie jest czarno-biała, o czym jeszcze za chwilę.

Jestem pełen uznania dla wyczucia autorki, która starała się uwypuklić ludzkie dramaty, nie sprzedając ich jednocześnie w sensacyjnej otoczce. Cechuje ją szacunek do rozmówczyń i historii jako takiej. I to czuć, na poziomie literackim, naukowym i emocjonalnym. Jednocześnie wspomnienia sześciu żydowskich kobiet to także cenne źródło informacji na temat funkcjonowania w wykreowanym przez nazistów świecie. Wyrzutów do Polaków, którzy w ich ocenie nie stanęli na wysokości zadania, ale i wdzięczności względem tych, którzy byli gotowi zaryzykować wszystko, by pomóc żydowskim sąsiadom. Czasem mam wrażenie, że w zapiekłych debatach na temat „niewdzięczności” Żydów brakuje nieco zdrowego rozsądku i zrozumienia, iż tego typu historie są skrajnie subiektywne, opierają sie na pewnym wyobrażeniu rzeczywistości i motywacji, a nie na empirycznym weryfikowaniu prawdziwych pobudek. „Nigdy nie byłaś Żydówką” to kolejne studium przypadków, które powinno być cenną lekcją historii, a przy okazji polityki historycznej.

Ocena – 7,5/10