Tytuł – Młody Lothar. Żydowski uciekinier w półświatku nazistowskiego Berlina.
Rok wydania – 2024
Autor – Larry Orbach, Vivien Orbach-Smith
Wydawnictwo – Rebis
Liczba stron – 320
Tematyka – fascynująca historia niemieckiego Żyda, Lothara Orbacha, który niemal całą wojnę spędził, ukrywając się w nazistowskim Berlinie.
Ocena – 7,5/10
W Polsce stosunkowo dobrze mamy rozpoznane tragiczne dzieje rodzimej ludności żydowskiej w czasie II wojny światowej. To krajobraz historycznego dramatu, na który składały się niemieckie obozy koncentracyjne, getta i eksterminacja na przemysłową skalę. Znamy to doskonale z setek historii opowiadających o ofiarach Auschwitz, Treblinki czy Majdanka. Podobny szlak strachu, dyskryminacji i eksterminacji przebywali niejednokrotnie niemieccy Żydzi, dla których okres prześladowań zaczął się już w latach trzydziestych, wraz z dojściem do władzy nazistów i konsekwentnym zaostrzaniem antysemickich praw, dla których punktem kulminacyjnym była masowa emigracja, a następnie masowe aresztowania Żydów.
Choć podobna, jest to nieco inna perspektywa historyczna niż ta znana z okupowanej Polski. Rzadko możemy się z nią skonfrontować, takich opracowań nie ma u nas zbyt wiele, co jest zrozumiałe ze względu na nasączenie rynku i wciąż czekające na swój moment dziesiątki niewydanych lub wydanych w małym nakładzie lokalnych wspomnień.
Lektura „Młodego Lothara” pozwoliła mi zagłębić się w słabo znany mi do tej pory świat wojennego Berlina. Innego niż ten, o którym czytam zazwyczaj, analizując posunięcia hitlerowskiej wierchuszki, gdzie Berlin był siedzibą władz, a nie milionowym miastem zamieszkiwanym przez różne grupy etniczne i zawodowe. Z tej perspektywy historia Lothara jest zupełnie inna. Zabiera nas w świat, a może raczej półświatek nazistowskiego Berlina, o którym kompletnie nie miałem pojęcia i który chyba w ogóle nie wpisywał się w moje wyobrażenie tego, jak wówczas wyglądała stolica III Rzeszy. A przecież tam też żyli zwykli ludzie. W samym sercu totalitarnego reżimu kwitł pokątny handel, a wrogowie systemu mogli przetrwać w ukryciu. Udało się nielicznym. Lotharowi niemal do samego końca. Gdyby nie denuncjacja tuż przed końcem wojny, może doczekałby w Berlinie nawet upadku Hitlera. Taki rozwój wydarzeń należałoby rozpatrywać w kategoriach cudu, biorąc pod uwagę, że miał pochodzenie żydowskie i pod fałszywym nazwiskiem był w stanie przetrwać i beztrosko grywać sobie w bilarda. I to przez pięć lat wojny.
Obraz Berlina czasu wojny to zdecydowanie największy atut książki, podobnie jak mało znana historia tak zwanych Taucherów. Ostatnia część poświęcona pobytowi w Auschwitz jest bardzo krótka, co można wytłumaczyć szokiem, jakim obóz był dla Lothara Orbacha. Z krótkiego epilogu dowiadujemy się, że właśnie ten kilkumiesięczny pobyt w Auschwitz odcisnął niezatarte piętno fizyczne i psychiczne na głównym bohaterze książki. Epilog klasyczny, w formie pojedynczego rozdziału, jest natomiast zdecydowanie zbyt krótki i nie dowiemy się z niego za wiele o powojennych losach Lothara i jego najbliższych. A szkoda, gdyż bohater miał zapewne jeszcze sporo do opowiedzenia.
Historia Orbacha zainspirowała mnie do przyjrzenia się problematyce Taucherów znacznie bliżej. Myślę, że jest to temat niemal całkowicie nieznany na polskim rynku książkowym, przez co mógłby być w przyszłości odpowiednio zagospodarowany. Wspomnienia Lothara Orbacha stanowią doskonały wstęp i zachętę do tego, by zagłębić się w kulisy życia w Berlinie czasu wojny, a przy okazji konfrontować je z tym, jak wyglądały realia okupacyjne w innych krajach. Pomaga w tym potoczysty styl wspomnień, bardzo dobry język i naturalna dynamika opowieści, w której przeplatają się dwa wymiary tożsamości głównego bohatera – ofiary i spryciarza. Tę drugą rolę nauczył się grać, nawet jeśli trochę miał ją we krwi, jako jedyną rozsądną strategię obronną. Ta pierwsza była wprost konsekwencją tragicznej zbiorowej i indywidualnej historii, o których nie sposób zapomnieć, nawet mimo lekkiego pióra autorek przenoszących wspomnienia swojego przodka na karty solidnej książki.
Ocena – 7,5/10