„Mały Oświęcim” – recenzja książki

Rok wydania – 2020

Autor – Jolanta Sowińska-Gogacz, Błażej Torański

Wydawnictwo – Prószyński i S-ka

Liczba stron – 312

Tematyka – historia obozu na ul. Przemysłowej, obozu pracy dla polskich dzieci, który Niemcy utworzyli na terenie łódzkiego getta – przerażający dokument na temat potwornej zbrodni na polskich dzieciach.

Obóz na ul. Przemysłowej w Łodzi funkcjonuje w polskiej historiografii jako miejsce szczególne. To właśnie tutaj Niemcy bezlitośnie wykorzystywali najmłodszych. W latach 1942-45 przez obóz przeszło nawet kilkanaście tysięcy dzieciaków i nastolatków, których zmuszano do pracy w nieludzkich warunkach. Apele znane z opisów zbrodni w niemieckich w obozach koncentracyjnych, tortury, poniżanie – wszystko to przy głodowych racjach żywnościowych, które pozwalały co najwyżej na podtrzymanie słabnącego życia. Spośród wszystkich zbrodni popełnionych przez Niemców na narodzie polskim ta zasługuje na szczególne potępienie. Mam jednak wrażenie, iż dramaty rozgrywające się na Przemysłowej nie są powszechnie znane miłośnikom historii, nawet jeśli w przeszłości dokumentowano je co najmniej kilkukrotnie. Kolejna próba podjęta przez Jolantę Sowińską-Gogacz i Błażeja Torańskiego powinna przypomnieć nie tylko o zbrodni, ale przede wszystkim o ofiarach, z których część żyje do dzisiaj i wciąż zachowuje w pamięci dramatyczne obrazy z dzieciństwa.

Książka została podzielona na dwie części, przy czym zasadniczą i najważniejszą stanowią wspomnienia dzieci więzionych w obozie. Pierwszy rozdział, wstępny, ukazuje historyczną perspektywę powstania ośrodka, jego funkcjonowania, zasad. Uważam, że ta część mogłaby zostać rozbudowana i nieco lepiej usystematyzowana, by wprowadzić czytelników w historię łódzkiego getta i zlokalizowanego na jego terenie obozu. Wszystko zostało podane w bardzo przystępnej formie, ale mam pewne poczucie niedosytu. Z funkcjonowaniem obozu na Przemysłowej wiąże się kilka kontrowersji związanych chociażby z kalkulacją liczby ofiar. Rozszerzenie narracji w tym względzie o kilkadziesiąt stron byłoby w moim odczuciu wskazane.

Autorzy mieli nieco inny pomysł na książkę i „zasadnicza” część opracowania to zbiór wspomnień spisanych w trakcie rozmów z ocalałymi. Po latach wiele ofiar, co znamy przecież także ze wspomnień więźniów obozów koncentracyjnych, nie było w stanie odnaleźć się w dorosłym życiu. Sowińska-Gogacz i Torański przeprowadzili szereg wywiadów, często otrzymując wstrząsająco szczere odpowiedzi. Dowiadujemy się z nich nie tylko, jak wyglądało życie i praca w obozie, ale i jak silne ślady w psychice pozostawiło po sobie traumatyczne doświadczenie.

Obok relacji nie można przejść obojętnie, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, że dzisiaj ocaleli byli wówczas dziećmi. Nie byłem w stanie przeczytać całości na jeden raz. Niektóre z opisów są tak przerażające, że naturalnym odruchem wydaje się wręcz odłożenie książki. „Mały Oświęcim” zawiera zapis odrażających zbrodni niemieckich katów, które dzisiaj trudno pojąć. Wyobrażam sobie, co musieli przeżywać autorzy, nagrywając kolejne tak wstrząsające rozmowy.

Są one poszatkowane – wspomnienia podzielono na części, które następnie zostały ułożone tematycznie. Tutaj mała uwaga techniczna. Wydaje się rozsądnym, by w takich wypadkach dorzucić indeks nazwisk – czytelnicy zainteresowani jedną konkretną osobą mogliby szybciej wyszukać wszystkie fragmenty odnoszące się do jej wypowiedzi. Niezależnie jednak od drobnych usterek, „Mały Oświęcim” to niezwykle cenny dokument. Niektóre relacje być może nigdy nie zostałyby zapisane, a dzięki zaangażowaniu autorów zostały na zawsze utrwalone. I właśnie to stanowi o sile publikacji.

Ocena: