Łączniczka Zośki – Dorota Majewska, Aleksandra Prykowska – recenzja książki

Rok wydania – 2021

Autor – Dorota Majewska, Aleksandra Prykowska

Wydawnictwo – Muza

Liczba stron – 352

Tematyka – historia życia Danuty Rossmann – harcerki, członkini Polskiego Podziemia, łączniczki Tadeusza Zawadzkiego ps. „Zośka”, a przede wszystkim wielkiej osobowości.

Ocena – 7/10

96 lat. Piękny wiek. Tyle przeżyła Danuta Rossmann, tytułowa „łączniczka Zośki”, a zarazem główna bohaterka książki Doroty Majewskiej i Aleksandry Prykowskiej. Książki po części biograficznej, po części znacznie szerszej i wymykającej się kategoriom biografii. Opowieść o życiu Rossmann – nawet jeśli pełni ona centralną rolę – jest bowiem historią całego pokolenia, w rodzimej historiografii pięknie nazywanego Pokoleniem Kolumbów. Każdy rok jej życia to piękna opowieść. O historii, o dojrzewaniu, o walce, o przyjaźni, o ideałach, wreszcie o kobietach, które na kartach książki grają często kluczowe role.

Nagromadzenie dostępnych na rynku książkowym życiorysów bohaterskich członków Polskiego Podziemia i uczestników Powstania Warszawskiego sprawiło, iż temat ten na pierwszy rzut oka wydaje się oklepany. Nic bardziej mylnego, co udowadniają Majewska i Prykowska. Zazwyczaj bowiem dostajemy do rąk biograficzne wspomnienia o żołnierzach, miejsca dla żołnierek jest w nich jak na lekarstwo, a jeśli już się pojawiają, są sprowadzane do subsydiarnych ról, ewentualnie obiektów westchnień płci przeciwnej. Takie podejście wymazuje ze społecznej świadomości istotną część naszej zbiorowej tożsamości. Kobiety walczyły z bronią w ręku, służyły jako sanitariuszki, były odpowiedzialne za organizację drużyn harcerskich. Odegrały ogromną rolę w kształceniu i wychowaniu. Wszystko to znajdziemy na kartach „Łączniczki Zośki”.

I wiele więcej. Historia Rossmann wiedzie bowiem przez harcerstwo, działalność w ruchu oporu, bliską znajomość z Tadeuszem Zawadzkim, wreszcie Powstanie Warszawskie i tułaczkę po upadku zbrojnego zrywu. Tytuł opracowania sugeruje, iż książka zbudowana jest wokół historii Rossmann i Zawadzkiego. Absolutnie nie.  Jest w niej zdecydowanie więcej. Ze szczególnym zainteresowaniem przeczytałem mniej oczywiste fragmenty narracji, choćby te dotyczące pobytu w obozach jenieckich w 1944 i 1945 roku czy powojennej działalności Rossmann.

Była bowiem osobą niezwykłą, nawet jak na standardy wspomnianego pokolenia. Empatyczna, zawsze gotowa do działania, energiczna i pełna życiowego zapału. Chętnie obserwowała ludzi, poświęcała im czas zarówno w czasie służby, jak i później w czasie spisywania swoich wspomnień. Do tego naprawdę była twardą kobietą, której hart ducha wpływał na całe otoczenie – czy to warszawskie, czy to obozowe. Można by nawet powiedzieć, że jej postawa była kwintesencją tego, co utożsamiało przedwojenne i wojenne harcerstwo.

„Łączniczka Zośki” jest kolejnym opracowaniem, które dobitnie udowadnia, że kobiety odgrywały w czasie wojny ogromną rolę, i nie była ona ograniczona do wsparcia psychicznego dla walczących mężczyzn. Kobiety stawały do walki, a nierzadko prowadziły samotną wojnę, działając przeciw okupantowi na mniej oczywistych frontach. Historia Danuty Rossmann była dla mnie kolejną cegiełką do poszerzenia świadomości na temat funkcjonowania Polskiego Podziemia oraz powojennych realiów życia ludzi, którzy poświęcili swoje życie służbie ojczyźnie. To także cenna lekcja dla kolejnych pokoleń, które mogą czerpać inspirację i wzorce, stykając się z bohaterami sprzed lat – w tym wypadku z kobiecym „kamieniem rzuconym na szaniec”.

Ocena: