Kat kłania się i zabija – Magdalena Ogórek – recenzja książki

Tytuł – Kat kłania się i zabija

Rok wydania – 2022

Autor – Magdalena Ogórek

Wydawnictwo – Fronda

Liczba stron – 416

Tematyka – drugi tom dziennikarskiego śledztwa Magdaleny Ogórek podążającej tropem zrabowanych przez nazistów polskich dzieł sztuki.

Ocena – 7,5/10

Pierwsza książka Magdaleny Ogórek zatytułowana „Lista Wächtera” wzbudziła swego czasu niemałe emocje. Nie brakowało bowiem czytelników, którzy oceniali publikację przez pryzmat działalności polityczno-publicystycznej autorki (co samo w sobie jest bez sensu, zważywszy na zakres merytoryczny opracowania), zarzucali jej próby autopromocji czy grafomanię ze względu na łączenie poetyckiego, kwiecistego stylu pisarskiego z reporterskim śledztwem. Fakt, Ogórek pisze bardzo specyficznie i czasem jej melancholijno-liryczne zacięcie może drażnić. Nie należy jednak zapominać, o czym pisze. I dlaczego.

Ogórek wraca do swoich poszukiwań zagrabionych przez Niemców, Austriaków i pewnego Holendra polskich dzieł sztuki. Przypomnijmy, iż w ostatnich latach udało się jej personalną relację z synem Ottona Wächtera, który w czasie II wojny światowej był gubernatorem dystryktu krakowskiego i Dystryktu Galicja Generalnego Gubernatorstwa. W wolnym czasie rabował i chował w piwnicy polskie dzieła sztuki. To w największym uproszczeniu. Badania Ogórek zaprowadziły ją na szlak złodziejskiej siatki nazistowskich dygnitarzy, którzy z okupowanej Polski zrobili sobie prywatny folwark. Do dzisiaj wiele zagrabionych wówczas bezcennych dóbr kultury nie wróciło do Polski, a wiele z nich przepadło bez śladu. Ogórek, co szczególnie istotne, po raz kolejny sygnalizuje tę problematykę, zachęcając odbiorców do własnych poszukiwań. Jej zapał wyrażający się badaniami archiwalnymi (w tym solidną kwerendą w Watykanie), dziesiątkami rozmów ze świadkami i spadkobiercami (głównie poza granicami Polski), szczegółową analizą dokumentów i wspomnień (czasem przypominających te z thrillerów sensacyjnych) może być inspiracją dla jej podobnych pasjonatów. Służy temu również przystępna forma narracji. Owszem, kwiecista i przesadzona, ale jednak przystępna, bo sprzyjająca lekturze.

Ogórek odsłania kolejne karty tajemnic z przeszłości. Wracamy do Wächtera, którego historia nie została jeszcze w pełni zamknięta. Podążamy tropem Reinharda Heydricha i trafiamy do Pragi, gdzie także Niemcy przodowali w rabunku i dewastacji. Ruszamy śladem Pietera Mentena, który po wojnie zgrywał mecenasa sztuki, a przecież jeszcze kilka lat wcześniej był pospolitym złodziejem. O nim zapewne jeszcze usłyszymy, bo Holendrzy podpadli Ogórek (tutaj sprawa jest skomplikowana i nieoczywista), a sam Menten wydaje się pierwszorzędnym materiałem na nową „Listę…”. Tym razem autorce nie udaje się doprowadzić do przełomu, ale niewątpliwie otwarła nowe drzwi do kolejnych poszukiwań. Oby ponownie ze szczęśliwym zakończeniem w postaci restytucji polskich dzieł sztuki.

Moje drugie spotkanie z twórczością Magdaleny Ogórek wyglądało bliźniaczo podobnie do pierwszego. Nie miałem wielkich oczekiwań, nieco uśmiechając się pod nosem na myśl o specyficznym stylu autorki. Ostatecznie jednak po lekturze byłem pozytywnie zaskoczony i nastawiony na więcej. Ogórek wyświadczyła bowiem polskiej historii i sztuce ogromną przysługę. To nie tylko kwestia wciągających badań i reporterskiego śledztwa, które doprowadziło do odzyskania kilku cennych dzieł sztuki. To także, a może przede wszystkim, cegiełka dołożona do budowania zbiorowej świadomości.

Ocena: 7,5/10