„Igły” – recenzja książki

Rok wydania – 2013

Autor – Marek Łuszczyna

Wydawnictwo – PWN

Liczba stron – 288

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – dziesięć historii dotyczących działalności polskich agentek wywiadu w okresie II wojny światowej.

O tym, że kobiety odgrywały często szczególną rolę w kształtowaniu historii przekonywaliśmy się niejednokrotnie, czytając opracowania dedykowane II wojnie światowej. Ich hart ducha mógł zadziwiać, zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę wątłą posturę i pozornie słabsze ciała. Mimo iż historycy często zapominali, byli i tacy, którzy zdecydowali się na upamiętnienie wkładu pań w zwycięstwo aliantów. Niedawno zaczytywaliśmy się w historii kobiet pracujących nad Projektem Manhattan, dzisiaj mamy okazję zapoznać się z ciekawym opracowaniem poświęconym polskim agentkom, które zmieniły historię. „Igły”, bo tak nazwał je Marek Łuszczyna, faktycznie odgrywały ciekawe role w kontekście historii XX wieku. Ba, ponoć Ian Fleming inspirował się postacią Krystyny Skarbek, która służyła w brytyjskim SOE i miała być „ulubioną agentką Churchilla”. Ile w tym uwielbieniu prawdy, nie do końca wiadomo – faktem jest, że dziewczyny zapisały piękne karty historii, które dzisiaj przewraca Marek Łuszczyna w opracowaniu „Igły” przygotowanym przez Wydawnictwo PWN.

Książka opowiada 10 historii polskich agentek. Łączyły je brawura, odwaga, przebiegłość i zaangażowanie. Dzieliło często bardzo wiele – od celu i miejsca działań czy powojennych losów. Z tymi ostatnimi często wiązały się osobiste tragedie. Wiele z nich nie miało bowiem szczęścia po zakończeniu II wojny światowej. Czekała ich śmierć bądź tułaczka, a niegdysiejszym anonimowym bohaterkom trudno było się odnaleźć w nowej rzeczywistości, zwłaszcza na terenie komunistycznego kraju.

Duży plus dla Łuszczyny za odgrzebanie dawno zapomnianych historii. Wyciągnął na światło dzienne nowe fakty, dotarł do niezwykle ciekawych informacji. Zebrane informacje podał w przystępnej formie, wzbogacając jednak książkę o kwieciste epitety, zabawne anegdoty i górnolotne metafory. Nie wszystkie elementy stylu Marka Łuszczyny muszą czytelnikom przypaść do gustu. Irytowało mnie chociażby nadużywanie czasu teraźniejszego w narracji i nazbyt pompatyczny język, jakiego używa. O niektórych sprawach należy mówić prosto z mostu, niektóre problemy można spłycić bez zabawy w eksponowanie zdolności oratorskich. Pretensjonalność wyraża się w konstrukcjach zdań i całych podrozdziałów. Można do tego przywyknąć, ale i tak okrutnie irytuje.

Omawianie poszczególnych historii nie ma większego sensu, wskażę jednak swoją faworytkę. Na plan pierwszy wysuwa się Halina Szymańska, której pomysłowość i wywiadowczy intelekt mogły stać się wzorem dla niejednej postaci z filmu szpiegowskiego. Ba, myślę, że i pozostałe panie zasłużyły na zekranizowanie ich przygód. Historia po raz kolejny pokazuje, że potrafi pisać świetne scenariusze. Łuszczyna potrafił dotrzeć nieco głębiej. Ukazuje bowiem motywy działań polskich agentek, stara się dotrzeć do ich psychiki, by pokazać czytelnikom, co nimi kierowało, dlaczego zdecydowały się na wybór tak ryzykownej drogi. Odpowiada tym samym na wiele cisnących się na usta pytań. A w tym wszystkim naprawdę ciekawe historie, o których wielu czytelników z pewnością nie miało pojęcia. Możliwe, że co bardziej wymagający będą psioczyć na kiepską dokumentację i spłycenie problematyki. Tak, Łuszczyna nie bawi się w szczegóły, ale nie o to chodziło. Wybiera to, co najważniejsze i najcenniejsze, by „ocalić od zapomnienia”.

Marek Łuszczyna podjął się pozornie tylko łatwego zadania przywrócenia polskich agentek społecznej świadomości. Czytelnicy rzadko mają okazję poczytać o wyczynach pań, które w czasie wojny wykazywały się tak niezwykłą brawurą. Zrobił to w sposób umiejętny, choć nie ustrzegł się wpadek. Słabsze elementy nie przesłaniają jednak obrazu całości – „Igły” to ciekawa, wciągająca książka, która odsłania kulisy dawno zapomnianych historii. „Nareszcie”, chciałoby się rzecz. Dziennikarz trafił z tematem w dziesiątkę – trzymamy kciuki za kolejne bardzo dobre pomysły.

Ocena: