Chrystus w obozie śmierci – Leonhard Steinwender – recenzja książki

Tytuł – Chrystus w obozie śmierci

Rok wydania – 2022

Autor – Leonhard Steinwender

Wydawnictwo – AA

Liczba stron – 189

Tematyka – wspomnienia katolickiego księdza, który w latach 1938-1940 był więziony przez nazistów w obozie w Buchenwaldzie – opisuje głównie, w jaki sposób księża pełnili posługę kapłańską w obozie i jakie znaczenie miało to dla więźniów.

Ocena – 7/10

O duchownych prześladowanych w czasie II wojny światowej i więzionych w niemieckich obozach koncentracyjnych napisano już sporo, choć liczba indywidualnych przypadków była tak znacząca, iż nie sposób wszystkich uwzględnić w badaniach historycznych. Nic zatem dziwnego, że o Leonhardzie Steinwenderze nigdy nie słyszałem – był jednym z tych duchownych, którzy nie poddali się nazistowskiemu terrorowi, za co zapłacił cenę wolności. Pod pewnymi względami jego historia jest jednak wyjątkowa, choćby dlatego, iż po latach postanowił ją opisać, przyjmując bardzo osobistą perspektywę. Jego „Chrystus w obozie śmierci” przybliżył mi nie tylko sylwetkę autora, ale przede wszystkim skłonił do refleksji nad fenomenem religii i praktyk religijnych, które w przeszłości wielokrotnie w najtrudniejszych momentach ratowały jednostki przed załamaniem, a społeczeństwa przed przejściem na stronę zła. II wojna światowa i piekło obozów koncentracyjnych jest tego doskonałym przykładem.

Właśnie to było dla mniej najcenniejszą lekcją z lektury „Chrystusa w obozie śmierci”. Autor opisuje blisko trzyletni pobyt w obozie w Buchenwaldzie, do którego został zesłany w 1938 roku. Przed aresztowaniem był zagorzałym przeciwnikiem narodowego socjalizmu – aktywnie i otwarcie występował przeciwko nazistowskim ideałom, jednoznacznie potępiając ideologię, której nie można było pogodzić z chrześcijaństwem. W Buchenwaldzie miał okazję przyjrzeć się nazistowskiemu piekłu od środka. Jego relacja to zapis wstrząsających przeżyć – nie tylko Steinwendera jako jednostki, ale i pewnej zbiorowości duchownych i innych więźniów (lokowano tam m.in. Polaków, Romów czy homoseksualistów, a na kartach książki znajdziemy wzruszający opis, gdy polscy księża z Podhala śpiewali „Góralu, czy ci nie żal…”). Jest także świadectwem znaczenia wiary i praktyk religijnych w podtrzymywaniu nadziei i ducha uwięzionych.

Pod względem narracyjnym czytelnicy z pewnością odnotują specyficzny styl Steinwendera, żywo przypominający kościelne kazania i takąż nomenklaturę. Należy uznać, iż styl wpisuje się w całość rozważań, jest ich integralną częścią, choć nie mam wątpliwości, iż niektórych czytelników może zwyczajnie drażnić (szczególnie tych gorzej reagujących na specyfikę kościelnej narracji i retoryki). „Chrystus w obozie śmierci” ma zresztą bardzo duchowy charakter i od tego nie da się uciec. Nie należy jednak poczytywać tego faktu za minus – wprost przeciwnie, po tę pozycję trzeba sięgnąć świadomie i czerpać z niej także duchowe aspekty, a może i moralną naukę. Nie jest to książka stricte historyczna, bo zapisy wydarzeń przeplatają się z filozoficznymi rozważaniami na temat życia i wiary. Steinwender nie zmienia się w historyka, nie wychodzi z roli duchownego i właśnie na tym zasadza swoją narrację. W konsekwencji jest to książka o specyficznym wycinku buchenwaldzkiej rzeczywistości, ale szczególnie ważnym z punktu widzenia prześladowań Kościoła Katolickiego.

Steinwender odnotowuje liczne przypadki obozowej celebracji, najczęściej w wybitnie niesprzyjających warunkach. Podtrzymywanie kultu religijnego było zagrożone karą śmierci, co SS-mani konsekwentnie egzekwowali. Autor przytacza zresztą choćby przykład księdza Neuruhrera, który zdecydował się nieść posługę nawet pomimo wysokiego prawdopodobieństwa denuncjacji. Padł ofiarą prowokacji i zapłacił za swoją kapłańską gorliwość życiem. Takich przypadków było więcej. Stanowią istotne świadectwo hartu ducha i determinacji chrześcijańskich duchownych. Cieszę się, że książkę poszerzono o aneks z krótkim biogramem Steinwendera. To bardzo dobre – paradoksalnie, bo w publikacji aneks znalazł się na końcu – wprowadzenie do tego, kim był autor i dlaczego właściwie trafił do Buchenwaldu.

Jego wspomnienia mają dużą wartość poznawczą, rzucając więcej światła nie tylko na specyfikę uwięzienia duchownych w Buchenwaldzie, ale i uniwersalność znaczenia wiary i praktyk religijnych w niemieckich obozach koncentracyjnych. Z tego względu, choć książka na pozór wydaje się nie wnosić wiele nowego do stanu badań nad zagadnieniem stanu Kościoła Katolickiego pod rządami nazistów, absolutnie nie należy bagatelizować jej treści i wartości. Ma ona bowiem wymiar nie tylko historyczny, ale i psychologiczny czy moralny.

Ocena: – 7/10