„Blitzkrieg w Polsce” – recenzja książki

Rok wydania – 2009

Autor – Richard Hargreaves

Wydawnictwo – Bellona

Liczba stron – 424

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – opowieść o kampanii wrześniowej, niemieckiej napaści na Polskę oraz przygotowaniach do agresji.

Nie tak dawno temu zajmowałem się monografią „Niemcy w Normandii” autorstwa Richarda Hargreavesa, o której można było powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest to monografia. Hargreaves, z wykształcenia dziennikarz, poczytny korespondent wojenny zafascynowany tematyką militarną, pokazał, iż ma bogaty warsztat, co jednak nie zawsze przekłada się na merytoryczne przygotowanie do tematu. Mimo wszystko jego „Niemcy w Normandii” to książka na wysokim poziomie i produkt opracowany w świetnym stylu. Kolejna publikacja Brytyjczyka zbudowana została w podobnej konwencji. Tyle tylko że tym razem czytelnik miał przenieść się do 1939 roku, kiedy to III Rzesza zaplanowała i przeprowadziła agresję na sąsiednią Polskę, rozpoczynając tym samym II wojnę światową. Dla polskiego czytelnika taka praca to łakomy kąsek. Zawsze jest nam miło, gdy poza granicami naszego kraju upowszechnia się historię Polski, a zagraniczni czytelnicy mają okazję zapoznać się z bohaterskimi obrońcami Westerplatte, Wizny czy Węgierskiej Górki. Mamy jednak nadzieję, iż autor pisać będzie w sposób wiarygodny, z polotem i zgodnie z prawdą historyczną, co przecież nie zawsze jest standardem. Pisarze tacy jak Norman Davies na stałe zapisali się w kanonie zagranicznej historiografii „made for Poland” i wyświadczyli nam ogromną przysługę, upowszechniając wiadomości o kampanii wrześniowej czy Powstaniu Warszawskim. Hargreaves raczej nie zajmie podobnego miejsca. Jako historyczny dorobek jasno wskazuje na to, iż w pracach najczęściej zajmuje się problemami żołnierzy niemieckich. „Blitzkrieg w Polsce” tylko w niewielkim stopniu zachwiał te proporcje.

Przygotowanie „Blitzkriegu w Polsce” nie pozostawia wiele do życzenia. Książkę opracowano dość starannie, można nawet powiedzieć – elegancko. Bardzo dobrym pomysłem było dołączenie kilku wkładek ze zdjęciami. Piękne archiwalne fotografie cieszą oko, zostały też opisane w odpowiedni sposób. Mały szczegół, a jednak cieszy. Bardzo dobrze prezentują się również mapki prezentujące rozmieszczenie wojsk oraz postępy niemieckiej armii. Książka została podzielona na poszczególne rozdziały w sposób przejrzysty. Wrażenia psują jedynie przypisy rozmieszczone po zakończeniu każdej z części, co jest pomysłem nie do końca trafionym, gdy idzie o nawigacje. Poszukiwania odpowiedniego odnośnika niejednokrotnie sprowadzają się do wertowania kart książki, co jest niewygodne i niepraktyczne. Ogółem jednak trzeba przyznać, iż Dom Wydawniczy Bellona przygotował publikację w bardzo dobrym stylu. Projekt i zagospodarowanie kart książki zasługują zatem na pochwałę, choć i tutaj pojawić się mogą drobne niedociągnięcia.

Rozważania na temat pracy Hargreavesa zacząć należy od pochwał. „Blitzkrieg w Polsce” to z pewnością publikacja ważna dla europejskiej świadomości historycznej. Hargreaves nie dopuszcza się przekłamań, poświęca trochę miejsca dramatycznym przeżyciom obywateli Polski, pisze o zbrodniach niemieckich. Są to kwestie ważne, a próby wypaczania historii II wojny światowej zwalczać należy mówieniem prawdy. To właśnie robi Hargreaves. Nie można mu również odmówić umiejętności przyciągania czytelników. Jego styl pisarski przypadnie do gustu miłośnikom narracji dynamicznej, pełnej zmienności. Ja tym razem byłem nieco rozczarowany, o czym napiszę za chwilę. Teraz ma być bowiem o plusach. Podczas lektury byłem całkiem zadowolony z tego, iż Hargreaves wykorzystał sporą ilość relacji uczestników wydarzeń z 1939 roku. Cytuje ludzi z obydwu stron barykady, dzięki czemu na pewno zyskuje na wiarygodności. Inna sprawa, że w bibliografii „Blitzkriegu w Polsce” nie znajdziemy wielu dzieł spisanych przez Polaków. Hargreaves opiera się głównie na źródłach niemieckich, czego dowód dał już podczas prac nad „Niemcami w Normandii”. Bardzo dobrze czuje się on w niemieckich zapisach archiwalnych, nie stroni od odwołań. Szkoda, że tak mało czasu poświęcił na zapoznawanie się ze źródłami pozostawionymi przez drugą stronę. Nie zarzucam mu przy tym subiektywizmu lub sympatyzowania z Niemcami. Myślę jednak, iż autor powinien umiejętnie wyważyć proporcje w pozyskiwaniu dokumentów archiwalnych. W tym miejscu musimy zatrzymać się jeszcze na chwilę. Ukłony w stronę wydawcy, który postanowił poprzedzić tekst Hargreavesa krótkim wstępem, wyjaśniającym rozmaite kontrowersje. Warto podkreślić, iż praca Brytyjczyka nie jest jakoś szczególnie obrazoburcza, ale niektóre kwestie mogą poruszyć serca co bardziej bogoojczyźnianych. Dzięki kilku stronom od Bellona wątpliwości zostają rozwiane. Hargreaves odwołuje się do prywatnych historii wielu żołnierzy. Dzięki niemu nie są oni już bezmyślnymi rzeźnikami, jak to przyjęło się twierdzić w Polsce. Zyskują sobie ludzkich cech. Zamieszczony epilog krótko podsumowuje ich późniejsze losy i nierzadko dramatyczne wydarzenia, które stały się ich udziałem. Autor konsekwentnie opisuje przebieg kampanii wrześniowej, zwracając szczególną uwagę na tytułowy blitzkrieg, który stał się podstawą historycznych rozważań. Kilka fragmentów książki zasługuje na szczególną pochwałę. Nie dziwi, iż to części poświęcone poszczególnym bitwom opisanym nieco szerzej niż pozostałe. Już chociażby kwestia Westerplatte czy Warszawy podoba się bardziej niż na przykład epizod Kocka, o którym wspomniano na raptem jednej stronie. W efekcie książka raz jest pisana na odpowiednim poziomie merytorycznym, a raz nie, raz porusza ważne kwestie, a innym razem zupełnie o nich zapomina, wreszcie raz trzyma w napięciu, a innym razem odpycha płytkością przemyśleń, narracji i przekazywanych wiadomości.

Richard Hargreaves jest dziennikarzem i już sam ten fakt może pozwolić nam na wysnucie wniosków, jeszcze zanim siądziemy do lektury. W moim przypadku „przyjaźń” z Hargreavesem była wystarczającym źródłem doświadczeń dotyczących jego narracji. Gdy czytałem jego książkę za ostatnim razem, byłem pod sporym wrażeniem jego umiejętności pisarskich. Tym razem moje wrażenia były odmienne. Narracja jest niespójna, brakuje w niej polotu. W tym miejscu muszę zastanowić się, skąd bierze się aż taka rozbieżność w postrzeganiu publikacji tego samego autora. Niestety, nie miałem w rękach angielskich egzemplarzy „Blitzkriegu w Polsce” i „Niemców w Normandii”, wobec czego nie mogę jednoznacznie rozstrzygnąć, gdzie leży problem. Mogę jednak domyślać się, iż winą za kiepskie wrażenia estetyczne obarczyć można tłumaczenie. O ile w przypadku „Niemców w Normandii” doskonale oddano klimat tamtych dni, autor wspaniale wczuł się w wydarzenia i świetnie pokazał emocje, jakie towarzyszyły żołnierzom, o tyle historia niemieckiej agresji na Polskę nie przedstawia się tak dobrze. Irytację dopełniało poszatkowanie tekstu rozlicznymi cytatami i wtrąceniami, które w zamyśle miały pewnie dynamizować narrację, a w rzeczywistości bardzo często niszczą spójność tekstu. Dotychczasowe uwagi to przede wszystkim zarzuty natury technicznej. Książka Hargreavesa ma również inne wady. Wydaje się, że autor nie wyważył proporcji pomiędzy poszczególnymi częściami. Zdecydowanie za dużo miejsca poświęcił obszernemu wstępowi do kampanii wrześniowej, zatrzymując się przez niewiarygodnie długi czas na aspektach przygotowań do boju, planach niemieckich etc. Na samych walkach Hargreaves nie skupiał się już tak bardzo, a obrany styl narracyjny powoduje, iż skacze on z jednego miejsca w drugie. Co więcej, nie zagłębia się w poszczególne starcia polsko-niemieckie, mówiąc o przebiegu kampanii wrześniowej wyrywkowo. Jego praca z pewnością nie jest komplementarnym ujęciem „blitzkriegu w Polsce”. Publikacja ta może być ciekawą lekturą, gdy mamy już sporą wiedzę o wrześniowym boju. Dla żółtodzioba będzie dynamicznym opisem historii sprzed lat, która jednak nie zostaje odkryta przed czytelnikami.

Praca Richarda Hargreavesa to produkt o wielu twarzach. Czytelnicy z pewnością dostrzegą umiejętności pisarskie Brytyjczyka, docenią jego artystyczny kunszt i z przyjemnością zagłębią się w lekturę. Co bardziej spostrzegawczy skupią się jednak na wyłapywaniu niedociągnięć, a tych odnaleźć można sporo. Autor wykazał się umiejętnością komponowania ciekawej opowieści, jednakże brakuje mu w tym przede wszystkim wiedzy o kampanii wrześniowej. Prezentowana przez niego historia nie jest efektem dogłębnych badań, bardzo często ma charakter „wyrywkowy”. Hargreaves nie potrafił skupić się na konkretnych problemach i zaserwował nam kampanię wrześniową w ujęciu fragmentarycznym. Opis wydarzeń jest poszatkowany i niedokładny, niektóre ważne kwestie są ewidentnie niedopracowane, innym poświęcono za dużo miejsca w stosunku do całości. W efekcie „Blitzkrieg w Polsce” to produkt co najwyżej przeciętny i niczym nie wyróżniający się z grona innych publikacji zajmujących się problematyką niemieckiej agresji na Polskę. Trzeba jednak uczciwie przyznać, iż Hargreaves wyświadczył Polakom przysługę, wybierając na temat książki właśnie historię kampanii wrześniowej. Dzięki swojej pasji i historycznemu zacięciu zaprezentował poza granicami naszego kraju, jak tragiczny przebieg miała II wojny światowa. Chociaż nie zrobił tego w sposób fachowy, dołożył kolejną cegiełkę do budowania historycznej świadomości współczesnych Europejczyków, którzy o swojej spuściźnie wciąż wiedzą niewiele.

Ocena: