„Auschwitz bez cenzury i bez legend” – recenzja książki

Rok wydania – 2020

Autor – Jerzy Ptakowski

Wydawnictwo – Replika

Liczba stron – 336

Tematyka – bardzo interesująca, bo ukazania z nieco innej perspektywy, historia Jerzego Ptakowskiego, więzionego w Auschwitz przedstawiciela przedwojennych narodowców.

O demitologizacji niektórych historycznych wydarzeń czy miejsc słyszeliśmy już wielokrotnie. Masa odbrązawiaczy z lepszym lub gorszym skutkiem starała się pokazać przeszłość z nieco innej perspektywy. Czasem dla taniego poklasku, czasem z rzeczywistej chęci opisania historii taką, jaka w rzeczywistości była. Jerzy Ptakowski, członek przedwojennego Stronnictwa Narodowego, więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, miał nieco inną motywację. Jego opowieść o pobycie w Auschwitz jest w istocie próbą wypełnienia luk związanych ze sposobem prezentacji zaangażowania narodowców w kształtowanie podziemnego ruchu obozowego (i Polskiego Podziemia w ogóle). Odwołuje się także do kwestii wielokrotnie poruszanych w historiografii, patrząc na nie z nieco innej perspektywy, a całość podsumowuje opisem ostatnich miesięcy niewoli, jakże innych od realiów znanych nam z opisów życia w obozie koncentracyjnym. W całość wplecione są oryginalne, rzadko spotykane rozważania na temat Stronnictwa Narodowego, stosunku do relacji z Żydami czy obozowej samopomocy, gdzie pochodzenie etniczne czy religijne stopniowo zaczęło schodzić na dalszy plan. Stawia to w zupełnie nowym świetle działalność członków SN, często szufladkowanych przez pryzmat przedwojennego antysemityzmu. Ptakowski jest oczywiście tylko jednym z głosów i nie należy go absolutnie traktować jako wyroczni w dziedzinie postaw narodowców, jednak właśnie ten głos stanowi dopełnienie dla wszechstronnej, wieloaspektowej narracji, z której wyciągnąć można ważny morał – bycie człowiekiem to zawsze kwestia indywidualna.

Ptakowski opowiada naprawdę barwnie, jeśli takim słowem w ogóle można opisać jakiekolwiek doświadczenie związane z Auschwitz. Autorowi wspomnień nie można odmówić swady i swego rodzaju hartu ducha, który w okresie uwięzienia pozwolił mu przetrwać, a po wojnie nie zapomnieć i przelać na papier swoją historią. „Auschwitz bez cenzury i bez legend” czyta się naprawdę dobrze, mimo ciężaru gatunkowego. Jest to także doskonały dokument, przede wszystkim na temat funkcjonowania obozowego podziemia. Ptakowski najpierw sam w nim uczestniczył i znał sprawę od środka, a następnie przez lata śledził powojenną dyskusję polityczno-historyczną, skrzętnie zbierając materiały i odnotowując nieścisłości, czym zresztą podzielił się we wspomnieniach. To dzięki dociekliwości niektórym z ewidentnych bohaterów można było oddać należną cześć. Ptakowski dzieli się z nami ogromem wiedzy, pokazując realia budowania struktur, walki ze szpiclami oraz denucjacji, które regularnie kończyły się śmiercią spiskowców. Jego wspomnienia, choć przecież niezbyt obszerne, są kompendium wiedzy na temat ludzi, którzy Ptakowskiego otaczali i wyróżnili się (w różny sposób, czasem negatywny) podczas pobytu w Auschwitz. Jednoznacznie oskarża niemieckich oprawców, w tym Volksdeutschów wyróżniających się okrucieństwem. Mówi także o animozjach warszawsko-śląskich, które były mocno osadzone w przedwojennym sporze politycznym.

Interesujące z punktu widzenia socjologicznego, psychologicznego, ale i politycznego są niektóre przemiany, jakie Ptakowski dokumentuje w swoich wspomnieniach. Przyznaje, że narodowcy musieli się zmierzyć z antysemicką spuścizną ideologiczną. Zwraca jednak uwagę, że obóz, wspólne cierpienie zmieniały wszystko. Prowadziły także do ewolucji poglądów, a i te można interpretować na różne sposoby, o czym z kolei wspomina w posłowiu Jan Engelgard. Dzieli się swoimi interpretacjami, co jest tym cenniejsze, że nie przemawia przez niego żaden konkretny światopogląd. Po prostu mówi, co czuł, co mu się wydawało, a co zrozumiał z perspektywy czasu. W jego wspomnieniach wpisane zostały dziesiątki anegdot obozowych, nierzadko zapomnianych, mało znanych i wstrząsających. Przechodzi także do oskarżenia, wskazując, iż wiele ze zbrodni nie zostało po wojnie rozliczonych, a niektórzy zbrodniarze po prostu wykpili się od odpowiedzialności. Przeczytajmy także ze zrozumieniem rozważania na temat blokowego Emila Bednarka – Ptakowski już wtedy wiedział, iż takie przypadki mogą mieć wpływ na oceny polskiego zaangażowania w Holocaust. I nie chodziło mu o ukrywanie przypadków kolaboracji, lecz o zaburzenie statystycznej pespektywy.

Lektura wspomnień Jerzego Ptakowskiego była dla mnie dużą niespodzianką i swoistym odkryciem. Spodziewałem się szeregu wynurzeń natury politycznej, dodatkowo zapewne mocno kontrowersyjnych i balansujących na granicy tego, co przystoi mówić. Pomyliłem się całkowicie. To nie tylko bardzo interesująca lektura ukazująca personalną perspektywę uwięzienia w Auschwitz, ale i szereg dojrzałych przemyśleń, które rzucają nowe światło na funkcjonowanie Stronnictwa Narodowego, przekonania jego członków i wreszcie ich podejście do ludności żydowskich. Oczywiście, Ptakowski jest ledwie cząstką dużej społeczności i nie powinniśmy na bazie jego historii wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Niech będzie jednak ważnym głosem w dyskusji. Dzięki Replice już nie zapomnianym.

Ocena: