Polski system obrony powietrznej w 1939 roku

Pokaz dla cywilów działka przeciwlotniczego Boforsa zorganizowany w Krakowie w 1939 roku. Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

W ciągu dwudziestu lat niepodległości, pomimo wielu trudności, polska armia stworzyła działający system obrony powietrznej kraju. Został zbudowany bez użycia radaru oraz nowoczesnego sprzętu, który posiadał wtedy RAF. Natomiast dla ówczesnego polskiego lotnictwa był szczytem techniki – odzwierciedlał realne możliwości i zaawansowanie technologiczne polskiego wojska. Ponieważ system został zniszczony przez niemieckie naloty, został zapomniany na długie lata.

Pierwsze próby

Po raz pierwszy rozpoczęto pracę nad systemem obrony kraju jeszcze w latach 20. XX wieku. Najpierw pierwszy dowódca lotnictwa płk. François-Léon-Lévêque postawił na rozwój lotnictwa zwiadowczego, które miało zbierać informacje wywiadowcze na linii frontu. Był to bardzo prymitywny i mało skuteczny system. Opierał się na pracy obserwatorów, którzy w samolocie nanosili na specjalny blok meldunkowy informacje o nieprzyjacielu, siedząc w samolocie na kilku kilometrach wysokości. Później lotnictwo rozwijał gen. Włodzimierz Ostoja-Zagórski. Jeżeli powstawały wówczas jakieś systemy obrony, to były bardzo proste, a piloci orientowali się w powietrzu dzięki wykładanym na ziemi płachtom sygnalizacyjnym, którymi, można było przekazać najważniejsze informacje. Przełom nastąpił dopiero w latach trzydziestych.

W 1934 roku została uchwalona ustawa o obronie przeciwlotniczej i przeciwgazowej, która nakładała na państwowe instytucje obowiązek przygotowania obrony przeciwgazowej i przeciwlotniczej kraju[1]. Wiosną 1934 r. stworzono Wydział Obrony Przeciwlotniczej, który miał się zajmować organizowaniem obrony powietrznej w skali kraju. Natomiast na początku 1935 roku w Ministerstwie Spraw Wojskowych rozpoczęły się prace dotyczące przygotowania w czasie pokoju obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej. W połowie 1936 r. Ministerstwo Spraw Wojskowych wydało specjalne wytyczne dotyczące organizacji obrony przeciwlotniczej. Stworzono także urząd Inspektora Obrony Powietrznej państwa, który miał nadzorować organizację obrony powietrznej kraju.

Pierwszym Inspektorem Obrony Powietrznej został gen. Gustaw-Orlicz-Dreszer. Ponieważ zaraz po objęciu stanowiska zginął on w katastrofie lotniczej, zastąpił go gen. Józef Zając. Obejmując stanowisko, gen. Zając realistycznie ocenił sytuację Polski jako niekorzystną. Do tamtej pory nie stworzono spójnego planu oraz nie udokumentowano potrzeb i kierunków rozwoju obrony przeciwlotniczej. Brak funduszy oraz błędne założenia wstępne zahamowały rozwój artylerii przeciwlotniczej na kilka lat.

Dlatego przez pierwszy rok gen. Zając dokonał jedynie kalkulacji potrzeb i kosztów potrzebnych do stworzenia systemu obrony. W październiku 1936 roku Generalny Inspektor Sił Zbrojnych wydał „zarządzenie o podziale kompetencji i obowiązków pomiędzy Ministerstwem Spraw Wojskowych a Inspektorem Obrony Powietrznej Państwa”[2]. Jesienią 1936 r. ukazały się wspomniane wytyczne dotyczące organizacji obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej. Poza tym podzielono środki obrony na czynne i bierne. Do środków czynnych zaliczono broń przeciwlotniczą, reflektory i balony zaporowe. Z kolei do środków biernych należała sieć meldunkowo-obserwacyjna z maskowaniem i schronami przeciwlotniczymi.  Departament lotnictwa stworzył dokładny plan obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej.

Przywitanie gen. Zagórskiego w czasie wizyty polskich lotników w Hiszpanii w 1925 roku. Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Przywitanie gen. Zagórskiego w czasie wizyty polskich lotników w Hiszpanii w 1925 roku. Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Tworzenie sieci obrony

Prace nad stworzeniem systemu obrony powietrznej rozpoczęły się zatem w 1936 roku. Nie chodziło jedynie o teoretyczne założenia i odpowiednie regulacje prawne. Zorganizowano wówczas konferencje ekspertów, które pomogły ustalić rzeczywisty stan obrony powietrznej państwa. Organizację obrony podzielono na dwa etapy. W etapie pierwszym zamierzano szybko stworzyć jednolite dowództwo i strukturę organizacyjną. W etapie drugim, który miał trwać aż 5 lat miał powstać jednolity i solidny system obrony przeciwlotniczej.

W pierwszej kolejności postawiono na rozwój artylerii przeciwlotniczej i lotnictwa myśliwskiego. Następnie zamierzano rozbudować sieć obserwacyjną i system łączności. Jednocześnie nie doceniano zalet maskowania. Ponieważ brakowało pieniędzy, zrezygnowano z obrony strefowej i postanowiono na zdecydowanie tańszy system obrony poszczególnych obiektów. Jednocześnie oparto cały system na podziale terytorialnym. Dowódcy okręgów korpusów byli odpowiedzialni za stworzenie obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej na swoim terenie. Stworzono także specjalne rejony obrony Górny Śląsk, Łódź i Borysław. Rejony te były bardzo ważne dla funkcjonowania całego państwa, ponieważ znajdowała się tam większa część polskich kopalń, fabryk i rafinerii. Pod względem organizacyjnym każdy rejon musiał mieć swojego komendanta, plan mobilizacyjny, plan obrony i instrukcję obrony. Obronę oparto o system sieci obserwacyjny meldunkowej.  Najważniejsza w całym systemie była Warszawa jako stolica kraju i ważny węzeł komunikacyjny.

Za obronę przeciwlotniczą Warszawy odpowiadał dowódca obrony przeciwlotniczej I okręgu korpusu płk. Kazimierz Baran. System opierał się na zawodowych żołnierzach wojsk łączności. Wokół Warszawy stworzono dwa łańcuchy posterunków obserwacyjnych. Pierwszy znajdował się w odległości ok. 100-130 kilometrów od stolicy. Natomiast drugi znajdował się w odległości ok. 60-70 kilometrów.

Na terenie całego kraju stworzono blisko 800 posterunków obserwacyjnych[3]. W każdym korzystano z lornetek i specjalnych nasłuchowników do prowadzenia obserwacji. Meldunki trafiały do 17 zbiornic na terenie całego kraju oraz do „głównej zbiornicy dozorowania” w Warszawie w podziemiach Zarządu Telekomunikacji na ulicy Nowogrodzkiej. W zbiornicach meldunki nanoszono na specjalne mapy i po przeanalizowaniu wysyłano telefonicznie do określonych jednostek. System został stworzony przez Ministerstwo Poczt i Telegrafów, Ministerstwo Komunikacji, Ligę Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej oraz Przysposobienie Wojskowe.

Stanowisko ogniowe działa przeciwlotniczego boforsa kaliber 40 mm na polu mokotowskim w 1939 roku. Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Stanowisko ogniowe działa przeciwlotniczego boforsa kaliber 40 mm na polu mokotowskim w 1939 roku. Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Dodatkowo do systemu włączono posterunki Korpusu Ochrony Pogranicza, Straży Granicznej, Policji i PKP. Personel cywilnych posterunków składał się z harcerzy, pracowników poczty oraz członków różnych organizacji administracyjnych i niepodległościowych. Czynna sieć obrony miała składać się głównie z dział przeciwlotniczych. Inspektor Obrony Powietrznej Państwa gen. Zając uważał, że polskie samoloty myśliwskie są już zbyt przestarzałe, by sprostać wymaganiom nowoczesnej wojny. Poza tym był przekonany, że dotychczasowe prace nad stworzeniem systemu obrony powietrznej przyniosły niewielkie efekty. Udało się wówczas zakupić sprzęt dla 600 posterunków dozorowania i 600 drużyn ratowniczo-sanitarnych[4]. W MSW stworzono także jednolite dowództwo, które miało kierować obroną przeciwlotniczą.

W grudniu 1936 roku porównano systemy obrony przeciwlotniczej Francji, III Rzeszy i Związku Radzieckiego z polskim systemem obrony. Poza tym zakupiono pewną liczbę masek przeciwgazowych i wybudowano dużo schronów przeciwlotniczych. W drugiej połowie 1936 roku polscy uczeni, funkcjonariusze administracji i oficerowie z Inspektoratu Obrony Powietrznej Państwa przygotowali wytyczne dla zasad kierujących organizacją obrony państwa. Postanowiono wówczas, że system obrony zostanie oparty na artylerii przeciwlotniczej i lotnictwie. W 1937 roku ujednolicono zasady maskowania ważnych obiektów. Malowano ważne zakłady oraz zmniejszano liczbę świateł w budynkach. W tym kontekście warto odnotować, że specjalna komisja opracowała w latach 1936-1937 zasady maskowania świateł. Specjalna komisja fachowców miała także stworzyć odpowiednie normy obrony przeciwlotniczej w budownictwie.

Jednocześnie rozpoczęto prace nad zabezpieczeniem ważnych linii kolejowych oraz mostów. Pomyślano także o ochronie żywności i zwierząt hodowlanych. Dlatego prowadzono prace zabezpieczające studnie i zbiorniki wodne przed zatruciem. Poza tym stworzono zasady ewakuacji instytucji państwowych, zakładów przemysłowych i ludności cywilnej. Stworzono plany rozproszenia ludności dużych miast. Zwiększono także liczbę środków ochrony przeciwgazowej na terenie całego kraju. Jednocześnie Związek Straży Pożarnych miał dokonywać oceny zagrożenia pożarowego w czasie wojny. Szkolono także specjalne zespoły odkażające na wypadek użycia przez wroga gazów bojowych. Oprócz tego tworzono specjalne pogotowie techniczne, które w czasie wojny miało szybko usuwać uszkodzenia w zbombardowanych zakładach, elektrowniach, gazowniach i miejskich wodociągach. Natomiast specjalne kompanie naprawcze miały naprawiać uszkodzone linie telekomunikacyjne. Wszystkie te działania pokazują, iż polskie władze podeszły do obrony powietrznej wielopłaszczyznowo – uwzględniono bowiem liczne czynniki, które na pierwszy rzut oka nie wpisywały się w klasyczną obronę opartą na środkach wyłącznie militarnych. Połączenie elementów wojskowych z cywilnymi miało być jedną z form zabezpieczenia II RP przed szybkim paraliżem, szczególnie w przypadku znaczącej dysproporcji sił.

Wróćmy jednak do kwestii militarnych. Obronę przeciwlotniczą konsekwentnie wzmacniano poprzez zakupy nowoczesnego sprzętu łączności oraz dział przeciwlotniczych, które nabywano za granicą. Obronę przeciwlotniczą oparto na działach boforsa kalibru 40 i 75 mm. Całkowitą porażką zakończyły się natomiast próby zakupu we Francji dział kalibru 75 mm.  Poza tym  polska armia nadal używała przestarzałych dział pamiętających czasy I wojny światowej. Wszystkie dostępne działa stworzyły kilkuwarstwową strefę ognia nad stolicą kraju. Warszawa miała specjalną komendę OPL kierowaną przez wiceprezydenta miasta. Całe miasto zostało podzielone na dzielnice i komisariaty OPL. Poza tym stworzono specjalne Centrum Wyszkolenia Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej w Brześciu nad Bugiem, a wszystkie instytucje państwowe i duże firmy prywatne  miały własne struktury OPL.

Liga Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej starała się przygotować ludność cywilną do przetrwania nalotów i ataków gazowych. Wydawano nawet specjalny biuletyn gazowy, który był źródłem informacji o ochronie przed gazami bojowymi. Przeprowadzano także liczne próbne alarmy przeciwlotnicze i przeciwgazowe.

Także polskie lotnictwo myśliwskie przygotowało się na nadchodzącą wojnę. Brakowało jednak specjalistów do obsadzenia wszystkich wolnych  etatów[5]. Pomimo braku środków i sprzętu podjęto próbę stworzenia lotnictwa nocnego. Niektóre polskie eskadry myśliwskie ćwiczyły latanie w formacji nocą. Natomiast wiosną 1939 roku z 1. pułku lotniczego stworzono brygadę pościgową, która miała bronić stolicy kraju. Jej dowódcą został bohater wojny polsko-bolszewickiej pułkownik Stefan Pawlikowski. Natomiast szefem sztabu brygady został mjr Eugeniusz Wyrwicki. Po mobilizacji brygada liczyła około 700 ludzi. Brygada posiadała przestarzałe myśliwce PZL P-11 i jeszcze starsze samoloty szkolne PZL P-7.

Szef sztabu brygady mjr Wyrwicki stworzył prosty i jednocześnie skuteczny system naprowadzania na cel. Broniony przez brygadę obszar podzielono na szesnaście sektorów oznaczonych numerami. Poza tym obszar został podzielony na specjalne okręgi oznaczone liczbami A, B i C. Promień okręgów odpowiadał odległości 10, 20 i 30 kilometrów. Dzięki temu piloci mogli być naprowadzani na cel za pomocą radia. Niestety zasięg nielicznych radiostacji, jakie posiadała wówczas brygada wynosił zaledwie 20 kilometrów. Dlatego jednostka ta mogła korzystać z całego systemu jedynie nad Warszawą i okolicznymi miejscowościami. W dniach 22-25 marca 1939 roku system został sprawdzony w czasie ćwiczeń obrony przeciwlotniczej. Wówczas symulowano naloty bombowe i ataki gazowe. Natomiast myśliwce brygady pościgowej ćwiczyły przechwytywanie w powietrzu bombowców. System wymyślony przez mjr Wyrwickiego doskonale sprawdził się w czasie ćwiczeń. Natomiast wyszło na jaw, że myśliwce PZL P-11 i PZL P-7 są za wolne, żeby przechwycić bombowce typu Łoś, które pozorowały ataki lotnicze na Warszawę. Brygada przeprowadziła jeszcze raz podobne ćwiczenia w lipcu 1939 roku. I tym razem wszystko wyglądało obiecująco, dopóki polskie Łosie ponownie nie uciekły polskim myśliwcom. Po ogłoszeniu w sierpniu 1939 roku przez marszałka Edwarda Rydz-Śmigłego mobilizacji alarmowej brygada zaczęła wystawiać klucze alarmowe w każdej chwili gotowe do startu. Poza tym wstrzymano wszystkie przepustki w brygadzie.

Jednocześnie prezydent Warszawy Stefan Starzyński rozpoczął przygotowania do obrony stolicy przed nalotami. Stworzył chociażby Miejskie Zakłady Aprowizacyjne, które miały po wybuchu wojny dostarczać mieszkańcom stolicy węgiel i żywność. W stolicy zaczęto zaklejać szyby papierem oraz rozprowadzano tampony przeciwgazowe. Zwilżone specjalnym środkiem neutralizującym mogły od biedy zastąpić drogie i słabo dostępne maski przeciwgazowe.

W warszawskich gazetach pojawiły się porady, jak zachować się w czasie alarmu bombowego i ataku gazowego. Najbardziej obawiano się ataku gazowego. W kamienicach pojawiły się skrzynie z piaskiem do gaszenia pożarów i schrony w piwnicach. W prasie publikowano nawet reklamy prefabrykowanych schronów Bastion, które zostały zatwierdzone do użytku przez Ministerstwo Spraw Wojskowych. Schrony te miały być  produkowane masowo. Jeden schron miał kosztować 480 złotych. Jednocześnie mieszkańcy stolicy odpowiedzieli na apel Starzyńskiego, kopiąc wiele rowów przeciwlotniczych na otwartej przestrzeni.

29 sierpnia 1939 roku brygada opuściła lotnisko na Okęciu. Samoloty zostały przeniesione na lotniska polowe pod Warszawą. Sztab brygady znajdował się w Centrum Badań Balistycznych na poligonie w Zielonce. Znajdowała się tam silna radiostacja i własna zbiornica brygady połączona telefonicznie z dywizjonami i główną zbiornicą dozorowania. W przypadku wykrycia zagrożenia nalotem meldunki z posterunków obserwacyjnych mogły trafić do dywizjonów w ciągu 7-15 minut. Jednocześnie jeden z dywizjonów brygady pozostawał w pogotowiu, a drugi odpoczywał. 30 sierpnia ogłoszono pogotowie OPL dla Warszawy. W związku z tym Warszawska Straż Ogniowa została przestawiona na tryb wojenny. Tuż przed wybuchem wojny Warszawa została zaciemniona.

Wszystkie wymienione wyżej działania wpisywały się w plany nakreślone po 1936 roku. Trzeba przyznać, iż II RP wykonała w tym względzie sporą pracę, choć całej koncepcji nie udało się w pełni zrealizować. Nie było to możliwe przy ograniczonych środkach i czasie, którym dysponowała Polska. Sprzęt potrzebny do pełnego wykonania planu obrony powietrznej planowano zakupić do 1942 roku – niemiecka agresja na Polskę zaczęła się znacznie wcześniej [6][7].

Kopanie rowów przeciwlotniczych pod Warszawą w 1939 roku przed wybuchem wojny. Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Kopanie rowów przeciwlotniczych pod Warszawą w 1939 roku przed wybuchem wojny. Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Zniszczenie systemu obrony

1 września 1939 roku system obrony przeciwlotniczej kraju został sprawdzony w warunkach bojowych. Test ten został zdany połowicznie. Polska sieć łączności zaczęła szwankować już w pierwszych godzinach po wybuchu wojny. Nie stworzono odpowiednich procedur, które pozwoliłyby szybko opanować panujący chaos komunikacyjny. Pomimo tego, że system stworzony przez mjr. Wyrwickiego działał, brygada pościgowa nie mogła zatrzymać niemieckich nalotów na stolicę. Mogła jedynie osłabiać nieznacznie siłę niemieckich ataków. Polskim myśliwcom często uciekały szybsze od nich niemieckie myśliwce i bombowce. Z powodu braku części, rezerw oraz wyeksploatowania samolotów brygada pościgowa bardzo szybko straciła bezpowrotnie wiele maszyn.

Jednocześnie brygada nie mogła liczyć na zastąpienie nowymi maszynami zestrzelonych myśliwców ze względu na duże zniszczenia. W ciągu paru dni brygada skurczyła się do zaledwie 25 sprawnych maszyn. Dlatego płk. Pawlikowski zmienił taktykę. Małe formacje od 2 do 6 myśliwców miały patrolować wyznaczone rejony i atakować napotkane samoloty nieprzyjaciela. Żeby wzmocnić nadwyrężoną sieć obserwacyjną, stworzono nowy posterunek obserwacyjny w Prudentialu, połączony telefonicznie ze sztabem brygady.

5 września gen. Józef Zając wycofał część dział przeciwlotniczych z Warszawy do innych miejscowości. Obrona przeciwlotnicza stolicy została poważnie osłabiona, ponieważ wycofano wszystkie baterie dział kalibru 75 mm. Ostatecznie, w związku z dezintegracją sieci łączności i opuszczeniem Warszawy przez polski rząd 6 września, brygada została przesunięta na lotnisko pod Lublinem gdzie miała zostać zreorganizowana. Po wycofaniu się brygady do Lublina niemieckie lotnictwo mogło bez przeszkód bombardować stolicę, ponieważ nielicznym polskim działom przeciwlotniczym, które nie zostały jeszcze wyłączone z walki, brakowało amunicji. Ostatecznie, po ostatnim ciężkim nalocie na miasto, Warszawa poddała się Niemcom 28 września 1939 roku.

Gen. Rayski podczas uroczystości na lotnisku Okęcie w 1936 roku z okazji przelotu przez pilota Kazimierza Burzyńskiego miliona kilometrów w lotnictwie komunikacyjnym. Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Gen. Rayski podczas uroczystości na lotnisku Okęcie w 1936 roku z okazji przelotu przez pilota Kazimierza Burzyńskiego miliona kilometrów w lotnictwie komunikacyjnym. Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Podsumowanie

Polska sieć obrony przeciwlotniczej była ciekawym i nowatorskim rozwiązaniem. Okazała się jednak całkowicie nieprzygotowana do warunków wojny błyskawicznej. Spełniła jednak swoje zadanie, umożliwiając polskiemu lotnictwu i artylerii walkę z niemieckim lotnictwem. Należy podkreślić, iż Polska dysponowała ograniczonymi zasobami oraz małą ilością czasu, który był niezbędny do przygotowania efektywnej obrony przeciwlotniczej. Mimo przegranej Wojny Obronnej 1939 roku, doświadczenia z kampanii mogły być później wykorzystywane przez polskich lotników i ekspertów lotnictwa.

Zdjęcie tytułowe: pokaz dla cywilów działka przeciwlotniczego Boforsa zorganizowany w Krakowie w 1939 roku. Źródło zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Bibliografia

Forczyk R., Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939, Poznań 2020

Jurga T., Obrona polski 1939, Warszawa 1990

Kaliński D., Twierdza Warszawa. Pierwsza wielka bitwa miejska II wojny światowej, Kraków 2022.

Kozaczuk W., Wehrmacht, Warszawa 2004.

Mcdonough F., Czas Hitlera, triumf 1933-1939, Poznań 2020.

Moczulski L., Wojna Polska 1939, Warszawa 2009.

Moorhouse R., Polska 1939, Pierwsi przeciwko Hitlerowi, Kraków 2019.

 Stachula A., Obrona powietrzna Polski 1918-1939, część I, Jelenia Góra 2009.

Sojka Ł., Skrzydlata husaria, historia polskich lotników bombowych, Kraków 2020.

Szymon Waraksa – magister historii po Uniwersytecie Gdańskim. Głównie interesuje się polską przedwojenną i II wojną światową. Laureat wojewódzkiego konkursu organizowanego przez kuratorium w 2012 roku. Regularnie publikuje artykuły na stronach internetowych i prowadzi badania nad polską przedwojenną motoryzacją i polską armią przedwojenną na bazie wspomnień i dostępnych online gazet i dokumentów z tego okresu.

[1] A. Stachula, Obrona przeciwlotnicza Polski część I, Jelenia Góra 2009, s. 109.

[2] Tamże, s. 116.

[3] Kaliński D., Twierdza Warszawa, Pierwsza Bitwa miejska II wojny światowej, Kraków 2022, s. 26.

[4] Tamże, s. 122.

[5] A. Stachula, Obrona przeciwlotnicza Polski część I, Jelenia Góra 2009, s. 154.

[6] A. Stachula, Obrona przeciwlotnicza Polski część I, Jelenia Góra 2009, s. 144.

[7] W.Kozaczuk, Wehrmacht, Warszawa 2004. s. 173.