Udany atak szczęśliwego Wildcata

trzy Grummany F4F-3/3A Wildcat z Fighting Squadron VF-5 z lotniskowca USS Yorktown (CV-5) podczas lotu w formacji w 1941 roku. Wikimedia/US Navy, domena publiczna.

Amerykańskie myśliwce Grumman F4F Wildcat stanowiły groźną broń, zwłaszcza jeśli były kierowane przez doświadczonych lotników oraz atakowały z zaskoczenia. Do udanej akcji jednego z Wildcatów doszło 24 sierpnia 1942 roku, podczas bitwy przy Wyspach Salomona z 23-25 sierpnia. Było to jedno z serii starć stoczonych między Amerykanami i Japończykami o Guadalcanal. Wówczas Wildcat pilotowany przez podoficera Runyana zaatakował znienacka japońskie  bombowce Aichi D3A „Val”, niszcząc trzy z nich – co stanowiło bardzo udany wynik. Ponadto, Runyan zniszczył też dwa myśliwce Mitusbishi A6M „Zero”, choć to udało mu się akurat osiągnąć w sposób niewątpliwie szczęśliwy. Tak pisał o tym Samuel Eliot Morison w książce „Guadalcanal” :

„W ciągu następnych 20 minut bezpieczeństwo zespołu operacyjnego [USS Enterprise] zależało od pilotów myśliwców. Nieprzyjacielskie bombowce i samoloty torpedowe były dobrze osłaniane przez Zera. Każdy amerykański lotnik, biorący na celownik Val lub Kate, wkrótce zauważał, że jego samolot jest atakowany przez czujny myśliwiec przeciwnika i chociaż w większości przypadków zestrzeliwał on Zero, to ten pojedynek dawał możliwość nieprzyjacielskiemu bombowcowi bez przeszkód dotrzeć nad cel.

Podoficer Runyan był jednym z niewielu pilotów, którym udało się przedrzeć do bombowców nurkujących. Lecąc na wysokości 18 tysięcy stóp pięć mil na NW od Enterprise, Runyan zaatakował od strony słońca niczego nie spodziewającego się Vala. Nacisnął na spusty karabinów maszynowych i Japończyk eksplodował w powietrzu. Runyan znów wzniósł się do góry i zaatakował od strony słońca następnego Vala, zapalając go. Lecz kiedy po raz trzeci próbował zastosować ten manewr, w taki sam sposób został zaatakowany przez japońskiego myśliwca.

Jednak Japończyk nie trafił i wyskoczył przed niego. Teraz z kolei jego ogon znalazł się w celowniku amerykańskiego pilota. Krótka seria – i Zero buchnął ogniem. Lufy karabinów maszynowych Runyana nie zdążyły jeszcze ostygnąć, gdy zaatakował on od dołu czwarty samolot – Val. Jego bezbronny brzuch szybko został ogarnięty ogniem. W tej właśnie chwili drugi Zero zaatakował celnego strzelca. Znów przemówiły karabiny maszynowe Runyana i Zero, otoczony dymem, poszedł w dół.”

Nawiązując do tytułu materiału, był to atak rzeczywiście udany, jak i szczęśliwy. Zaatakowanie bombowców Val było zasadniczym celem zadania wyznaczonego grupie osłaniającej lotniskowiec USS „Enterprise”. Wygranie dwóch powietrznych pojedynków z „Zerami” stanowiło pewien dodatek. I to taki, w którym Runyan miał niewątpliwie dużo szczęścia, gdyż niewiele brakowało, aby to jego Wildcat padł ofiarą japońskich „Zer” – przeciwnicy dwukrotnie pudłowali i dwukrotnie trafiali prosto pod lufy karabinów maszynowych Runyana. A ten w takich sytuacjach nie zwykł się mylić.

Jeśli udało nam się poprawnie namierzyć, o kogo mogło chodzić Morisonowi, to był to Donald Runyon, który latał w 6. i 18. dywizjonie myśliwskim. Urodzony w 1913 roku zaciągnął się do armii w latach trzydziestych. W czasie wojny służył głównie na USS „Enterprise”. Zaliczył 11 zestrzeleń wrogich samolotów i został odznaczony Distinguished Flying Cross. Wojnę udało się mu przeżyć. Zmarł w 1984 roku. A Morison, cóż, być może po prostu źle odtworzył nazwisko zdolnego pilota.

Fotografia: trzy Grummany F4F-3/3A Wildcat z Fighting Squadron VF-5 z lotniskowca USS Yorktown (CV-5) podczas lotu w formacji w 1941 roku. Wikimedia/US Navy, domena publiczna.

Marek Korczyk