Jak zdobycie Monte Cassino przyjęto w 1. Dywizji Pancernej?

Plutonowy Emil Czech gra hejnał mariacki na zdobytym klasztorze Monte Cassino 18 maja 1944 roku. Notabene, był on saperem tak samo jak Borchólski – służył w 3 Karpackich Batalionie Saperów, wchodzącym w skład 3 DSK. Zaliczał się także do „starych Karpatczyków”, ponieważ wcześniej należał do Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich. Hejnał zagrał na rozkaz gen. Bolesława Ducha. Źródło: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego/Wikipedia, domena publiczna.

Atak na klasztor Monte Cassino – zakończony sukcesem w dniach 18-19 maja 1944 roku – stanowił wielkie zwycięstwo Polskich Sił Zbrojnych. Był on szeroko komentowany wśród wojskowych i w zachodnich mediach. Jak jednak zareagowali na wiadomość o tym polscy pancerniacy z 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka?

Oczywiście, cieszyli się ze zwycięstwa. Mieli jednak świadomość, że sukces odbył się kosztem licznych strat wśród żołnierzy 2. Korpusu Polskiego gen. Andersa. Zbliżał się także moment, w którym oni sami mieli ruszyć do walki – D-Day i lądowanie w Normandii były coraz bliżej.

Ponadto, Polacy z 1. Dywizji zaczęli obawiać się o losy kraju. Mimo sukcesów na froncie odczuwalny był niepokój o sytuację polityczną po zakończeniu wojny. Wówczas coraz jaśniejszym stawało się, że odrodzona Polska może nie być taka, jakiej życzyliby sobie jej mieszkańcy. Miała zostać wyzwolona przez Armię Czerwoną cieszącą się coraz poparciem na Zachodzie. Mimo tego spadku entuzjazmu nie tracono jednak woli walki – wymownie opisał to oficer saperów Mieczysław Borchólski (za: „Z saperami Generała Maczka”):

„W tym czasie nadeszła chlubna dla nas wiadomość o zdobyciu Monte Cassino przez nasz 2 korpus walczący we Włoszech. Ucieszył nas ten sukces, ale wiedzieliśmy, że był okupiony życiem wielu polskich żołnierzy. Nastroje w wojsku w tym czasie nie były wesołe. Brakowało entuzjazmu. Powodem była sytuacja polityczna, jaka się wytworzyła. Wierzyliśmy, że Polska będzie, tylko nikt nie wiedział, jaka ta Polska będzie. Może to brzmi trochę wzniośle, ale wiedzieliśmy, że swój żołnierski obowiązek musimy wypełnić do końca. Tak o tym napisał Ryszard Kiersnowski w swoim wierszu ‘Ewangelia żywych’:

Dopóki trzymamy karabin w ręku,

Dopóki śmierć łaskawa głów nam nie pochyli,

Dopóki wolność żyje w konających jęku –

Będziemy się bili!”

Fotografia: plutonowy Emil Czech gra hejnał mariacki na zdobytym klasztorze Monte Cassino 18 maja 1944 roku. Notabene, był on saperem tak samo jak Borchólski – służył w 3 Karpackich Batalionie Saperów, wchodzącym w skład 3 DSK. Zaliczał się także do „starych Karpatczyków”, ponieważ wcześniej należał do  Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich. Hejnał zagrał na rozkaz gen. Bolesława Ducha. Źródło: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego/Wikipedia, domena publiczna.

Marek Korczyk