Himmler, komory gazowe i psychika żołnierzy

Komory gazowe i ich śmiertelne zastosowanie nie od razu wpasowały się w kanon niemieckiej machiny eksterminacyjnej. Obozy koncentracyjne powstawały już w latach trzydziestych, jednak początkowo nie były miejscem masowego ludobójstwa. Dopiero z czasem ich zastosowanie ewoluowało, co było konsekwencją coraz dalej idącej hitlerowskiej polityki eksterminacyjnej, wymierzonej głównie w ludność żydowską. Znaczne zintensyfikowanie tego zbrodniczego procederu nastąpiło w drugiej części okresu II wojny światowej, szczególnie po konferencji w Wannsee w styczniu 1942 roku. Natężenie eksterminacji – na skalę wcześnie niespotykaną – miało związek z wynalezieniem „rewolucyjnego” rozwiązania problemu masowego uśmiercania więźniów.

Wiąże się z tym pewna historia, której głównym bohaterem jest szef SS, Heinrich Himmler. W lipcu 1941 roku jeden z najwyższych dygnitarzy przyglądał się egzekucji ludności żydowskiej w Mińsku. Wrażenia były tak silne, że Himmler o mały włos nie stracił przytomności. Rozstrzeliwujący Żydów żołnierze zachowali nieco więcej zimnej krwi, ale szef SS obawiał się o ich zdrowie psychiczne. Dlatego też zlecił opracowanie innej metody eksterminacyjnej, która w mniejszym stopniu obciążałaby psychikę żołnierzy. Nie dajmy się zwieść. Poszukiwanie nowej metody uśmiercania na skalę masową nie było jedynie wyrazem troski o niemieckich żołnierzy. Naziści, planując całkowitą eksterminację ludności żydowskiej chcieli maksymalnie usprawnić ten zbrodniczy proceder – rozstrzeliwanie było niepraktyczne, trwało zbyt długo, stwarzało dodatkowe problemy organizacyjne, a przy tym wymagało zużycia amunicji. Nestar Russell odwołuje się do perfidnego postrzegania humanitarności zabijania: „Gdy naziści mówili o tego typu metodach, chodziło im o utrzymanie czterech warunków. Po pierwsze, ofiary miały być totalnie nieświadome, że za chwilę umrą. Po drugie, wykonawcy nie powinni mieć styczności z ofiarami, nie widzieć i nie słyszeć ich umierania. Po trzecie nie powinno być żadnych śladów pozostawionych na ciałach ofiar. Po czwarte, śmierć miała być natychmiastowa”. Stąd też w późniejszym czasie dokonywano niemal teatralnego przedstawienia, by zmylić ofiary prowadzone wprost do komór gazowych. Imitowały one dworce kolejowe, przebieralnie – wszystko, by nie wzbudzić paniki i sprawić, że ofiary potulnie i nieświadomie szły na śmierć.

W sierpniu 1941 roku wydane zostały odpowiednie rozporządzenia – naziści mieli opracować nowy, alternatywny system. Już w listopadzie tego samego roku przeprowadzono próby zagazowywania ludzi. Początkowo testowano wykorzystanie spalin samochodowych. Do zamkniętego pomieszczenia wprowadzano wąż pompujący spaliny. Była to metoda wysoce nieefektywna, bowiem gazowanie trwało długo, a i tak mogło się okazać, że któryś z więźniów przeżyje. Próby przyniosły jednak spodziewane, pozytywne rezultaty w postaci kierunku dalszego rozwoju niemieckiego programu eksterminacji. Rozpoczęto bowiem testy (wykonywano je w niemieckich obozach koncentracyjnych zlokalizowanych na terytorium okupowanej Polski, w tym w Chełmnie i na Majdanku) z regularnymi komorami gazowymi – odpowiednio izolowanymi pomieszczaniami, do których wpuszczano gaz, znacznie bardziej trujący niż spaliny. Naziści wykorzystywali powszechnie Cyklon B. Przy jego użyciu zabijanie w komorach gazowych było możliwe już w niecałe 30 minut.

W lipcu 1942 roku Himmler ponownie przyglądał się egzekucji. Tym razem wizytował obóz koncentracyjny w Auschwitz. Był niezwykle zadowolony z wyników rocznego eksperymentu. Naziści mogli teraz zabijać na skalę masową i utrzymywać pozory humanitaryzmu. Komory gazowe, jako ulepszenie pierwotnej formy zabijania spalinami samochodowymi, weszły na stałe do użytku w obozach zagłady, odbierając życie milionom ludzi.

W listopadzie 1944 roku, wobec wkraczającej na ziemie polskie Armii Czerwonej, to Himmler był osobą, która nakazała rozebranie komór gazowych. Niemcy mieli zacierać ślady po ludobójstwie, co jednak było z góry skazane na porażkę – skala ich zbrodni była tak ogromna, że ich ukrycie nie było możliwe. Sam Himmler przeżył wojnę, jednak złapany przez aliantów zdecydował się popełnić samobójstwo. Zmarł 23 maja 1945 roku.