Himmler, komory gazowe i psychika żołnierzy

Adolf Hitler oraz Heinrich Himmler oglądają zniszczony czołg francuski Char B1. Czerwiec 1940 roku. Źródło: NAC.

Komory gazowe i ich śmiertelne zastosowanie nie od razu wpasowały się w kanon niemieckiej machiny eksterminacyjnej. Obozy koncentracyjne powstawały już w latach trzydziestych, jednak początkowo nie były miejscem masowego ludobójstwa. Dopiero z czasem ich zastosowanie ewoluowało, co było konsekwencją coraz dalej idącej hitlerowskiej polityki eksterminacyjnej, wymierzonej głównie w ludność żydowską. Znaczne zintensyfikowanie tego zbrodniczego procederu nastąpiło w drugiej części okresu II wojny światowej, szczególnie po konferencji w Wannsee w styczniu 1942 roku. Natężenie eksterminacji – na skalę wcześnie niespotykaną – miało związek z wynalezieniem „rewolucyjnego” rozwiązania problemu masowego uśmiercania więźniów.

Wiąże się z tym pewna historia, której głównym bohaterem jest szef SS, Heinrich Himmler. W lipcu 1941 roku jeden z najwyższych dygnitarzy przyglądał się egzekucji ludności żydowskiej w Mińsku. Wrażenia były tak silne, że Himmler o mały włos nie stracił przytomności. Rozstrzeliwujący Żydów żołnierze zachowali nieco więcej zimnej krwi, ale szef SS obawiał się o ich zdrowie psychiczne. Dlatego też zlecił opracowanie innej metody eksterminacyjnej, która w mniejszym stopniu obciążałaby psychikę żołnierzy. Nie dajmy się zwieść. Poszukiwanie nowej metody uśmiercania na skalę masową nie było jedynie wyrazem troski o niemieckich żołnierzy. Naziści, planując całkowitą eksterminację ludności żydowskiej chcieli maksymalnie usprawnić ten zbrodniczy proceder – rozstrzeliwanie było niepraktyczne, trwało zbyt długo, stwarzało dodatkowe problemy organizacyjne, a przy tym wymagało zużycia amunicji. Nestar Russell odwołuje się do perfidnego postrzegania humanitarności zabijania: „Gdy naziści mówili o tego typu metodach, chodziło im o utrzymanie czterech warunków. Po pierwsze, ofiary miały być totalnie nieświadome, że za chwilę umrą. Po drugie, wykonawcy nie powinni mieć styczności z ofiarami, nie widzieć i nie słyszeć ich umierania. Po trzecie nie powinno być żadnych śladów pozostawionych na ciałach ofiar. Po czwarte, śmierć miała być natychmiastowa”. Stąd też w późniejszym czasie dokonywano niemal teatralnego przedstawienia, by zmylić ofiary prowadzone wprost do komór gazowych. Imitowały one dworce kolejowe, przebieralnie – wszystko, by nie wzbudzić paniki i sprawić, że ofiary potulnie i nieświadomie szły na śmierć.

W sierpniu 1941 roku wydane zostały odpowiednie rozporządzenia – naziści mieli opracować nowy, alternatywny system. Już w listopadzie tego samego roku przeprowadzono próby zagazowywania ludzi. Początkowo testowano wykorzystanie spalin samochodowych. Do zamkniętego pomieszczenia wprowadzano wąż pompujący spaliny. Była to metoda wysoce nieefektywna, bowiem gazowanie trwało długo, a i tak mogło się okazać, że któryś z więźniów przeżyje. Próby przyniosły jednak spodziewane, pozytywne rezultaty w postaci kierunku dalszego rozwoju niemieckiego programu eksterminacji. Rozpoczęto bowiem testy (wykonywano je w niemieckich obozach koncentracyjnych zlokalizowanych na terytorium okupowanej Polski, w tym w Chełmnie i na Majdanku) z regularnymi komorami gazowymi – odpowiednio izolowanymi pomieszczaniami, do których wpuszczano gaz, znacznie bardziej trujący niż spaliny. Naziści wykorzystywali powszechnie Cyklon B. Przy jego użyciu zabijanie w komorach gazowych było możliwe już w niecałe 30 minut.

W lipcu 1942 roku Himmler ponownie przyglądał się egzekucji. Tym razem wizytował obóz koncentracyjny w Auschwitz. Był niezwykle zadowolony z wyników rocznego eksperymentu. Naziści mogli teraz zabijać na skalę masową i utrzymywać pozory humanitaryzmu. Komory gazowe, jako ulepszenie pierwotnej formy zabijania spalinami samochodowymi, weszły na stałe do użytku w obozach zagłady, odbierając życie milionom ludzi.

W listopadzie 1944 roku, wobec wkraczającej na ziemie polskie Armii Czerwonej, to Himmler był osobą, która nakazała rozebranie komór gazowych. Niemcy mieli zacierać ślady po ludobójstwie, co jednak było z góry skazane na porażkę – skala ich zbrodni była tak ogromna, że ich ukrycie nie było możliwe. Sam Himmler przeżył wojnę, jednak złapany przez aliantów zdecydował się popełnić samobójstwo. Zmarł 23 maja 1945 roku.

Zdjęcie tytułowe: Adolf Hitler oraz Heinrich Himmler oglądają zniszczony czołg francuski Char B1. Czerwiec 1940 roku. Źródło: NAC.