Atak Sowietów na włoskie okopy

generał Giovanni Messe podczas przeglądu włoskiej jednostki na froncie wschodnim w sierpniu 1941 roku. Gen. Messe dowodził m.in. Włoskim Korpusem Ekspedycyjnym w Rosji (wł. Corpo di Spedizione Italiano in Russia) walczącym w ZSRR w latach 1941-42. Jest uważany za jednego z najlepszych włoskich dowódców z okresu II wojny światowej. W 1942 roku dowództwo nad siłami włoskimi w ZSRR – przemianowanymi na 8 Armię – Messe przekazał gen. Italo Gariboldiemu. Dowodził on 8 Armią aż do jej rozbicia podczas bitwy stalingradzkiej. Źródło fotografii: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Walczący na froncie wschodnim żołnierze włoscy – zebrani najpierw w składzie Włoskiego Korpusu Ekspedycyjnego w Rosji, a później w ramach 8. Armii – uczestniczyli zarówno w działaniach ofensywnych, jak i defensywnych. Do tych drugich zaliczała się m.in. obrona okopów przed wypadami żołnierzy Armii Czerwonej. Zadanie to było trudne zwłaszcza w nocy, kiedy nieprzyjaciel mógł niepostrzeżenie dostać się na stanowiska włoskie. Zmagania podczas jednego z nocnych wypadów Sowietów – przeprowadzonego w zimie na przełomie 1942 i 1943 roku – opisał w swoich wspomnieniach Mario Rigoni Stern, starszy sierżant z 2. Dywizji Alpejskiej „Tridentina”:

„Gdy padał śnieg, trzeba było być podwójnie ostrożnym na wypadek nieoczekiwanego ataku. Kiedyś nocą, gdy w białym, maskującym chałacie szedłem po odkrytym terenie, nagle zauważyłem, że rosyjski patrol stara się obejść nasz punkt oporu od tyłu. Samych żołnierzy nie widziałem, ale czułem, że są tylko parę kroków ode mnie. Stałem, milcząc, bez ruchu. Oni też się przyczaili. Byłem pewien, że tak samo jak ja wbijają oczy w ciemność i trzymają broń gotową do strzału. Bałem się i z trudem powstrzymywałem drżenie. Co będzie, jak mnie złapią i powloką do niewoli? Chciałem uspokoić nerwy, ale żyły na szyi pulsowały jak oszalałe. Strach był silniejszy ode mnie.

W końcu się zdecydowałem: coś tam krzyknąłem, rzuciłem kilka granatów i wskoczyłem do rowu łącznikowego. Jeden z granatów wybuchł. Usłyszałem tupot i w świetle eksplozji zobaczyłem, jak Rosjanie biegną w krzaki. Otworzyli stamtąd ogień z automatów. Wtedy na pomoc przyszli mi żołnierze Pintossi. Teraz i my strzelaliśmy z okopu. Ktoś pobiegł po ręczny karabin maszynowy. Puszczaliśmy serię i zmienialiśmy stanowisko. Rosyjski patrol, odpowiadając ogniem, powoli się cofał. Potem zalegli gdzieś dalej i zaczęli strzelać z cekaemu. Ale mróz był nie do wytrzymania, więc Rosjanie wrócili do swoich ziemianek, a my – do swoich. Gdyby udało im się wziąć ‘języka’, to może tym, co by się w akcji wyróżnili, daliby przepustkę do domu, do rodzinnej wsi.

Rankiem o wschodzie słońca poszedłem popatrzeć na ślady, które zostawili. Prawdę mówiąc, byli dalej, niż mi się wydawało w nocy. Paliłem papierosa i oglądałem stanowiska na drugim brzegu rzeki. Od czasu do czasu jeden z rosyjskich żołnierzy wychylał się nad przedpole i zgarniał trochę śniegu. ‘Chcą zagotować herbatę’ – pomyślałem i też zachciało mi się herbaty. Patrzyłem na tych rosyjskich żołnierzy przyjaźnie, tak jak sąsiad patrzy na chłopa rozrzucającego nawóz na polu. Potem dowiedziałem się, że za tę nocną strzelaninę przedstawiono mnie do odznaczenia. Czym sobie zasłużyłem – zupełnie nie miałem pojęcia.”

Bibliografia: Mario Rigoni Stern „Włoch w śniegach Rosji”.

Fotografia: generał Giovanni Messe podczas przeglądu włoskiej jednostki na froncie wschodnim w sierpniu 1941 roku. Gen. Messe dowodził m.in. Włoskim Korpusem Ekspedycyjnym w Rosji (wł. Corpo di Spedizione Italiano in Russia) walczącym w ZSRR w latach 1941-42. Jest uważany za jednego z najlepszych włoskich dowódców z okresu II wojny światowej. W 1942 roku dowództwo nad siłami włoskimi w ZSRR – przemianowanymi na 8 Armię – Messe przekazał gen. Italo Gariboldiemu. Dowodził on 8 Armią aż do jej rozbicia podczas bitwy stalingradzkiej. Źródło fotografii: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Marek Korczyk