Pod koniec maja 1942 roku gen. Erwin Rommel, dowódca Niemieckiego Korpusu Afrykańskiego, uderzył na pozycje Brytyjczyków ustawionych na linii Ghazala i zgrupowanych wokół Tobruku. Nowa ofensywa niemiecko-włoska opatrzona kryptonimem „Venezia” doprowadziła wojska Osi pod pustynną twierdzę, która po krótkotrwałych, bo zaledwie jednodniowych, walkach została zdobyta przez agresora. Nie był to jednak koniec natarcia przygotowanego przez słynnego Lisa Pustyni – teraz nadszedł czas na uderzenie w kierunku granicy libijsko-egipskiej. I tam Rommel zatryumfował, docierając w rejon Marsa Matruh, którego garnizon zmuszony był skapitulować 29 czerwca. Razem z miastem osaczonym przez siły niemieckie, z 90. Dywizją Lekką na czele, Niemcy uzyskali 6000 jeńców z alianckich jednostek południowoafrykańskich i hinduskich. Nie udało się jednak Rommlowi zniszczenie głównej części sił aliantów zgromadzonych w tym rejonie, choć bitwa pod Marsa Matruh zebrała krwawe żniwo. Gen. Claude Auchinleck, główny dowódca sił brytyjskich na Bliskim Wschodzie, od 26 czerwca osobiście kierował poczynaniami 8. Armii gen. Neila Ritchie’ego i zarządził odwrót na wschód w celu ratowania wojsk sojuszniczych i organizacji nowej linii obrony opartej na El Alamein na terenie Egiptu. 30 czerwca 90. Dywizja Lekka osiąga rejon El Daba, wkraczając tam za wycofującym się nieprzyjacielem. Napotyka jednak na swej drodze lotnictwo alianckie, które przeprowadza silne kontrataki. Maszyny RAF-u startujące z baz w Aleksandrii i Kairze mocno dają się we znaki żołnierzom niemieckim, którym Luftwaffe nie jest w stanie zapewnić wystarczającej osłony powietrznej. Samoloty Hermanna Göringa miały w tym czasie wyznaczone inne zadania, a afrykański front wciąż pozostawał jakby sprawą drugorzędną dla Adolfa Hitlera i jego otoczenia. W Kwaterze Głównej w Kętrzynie oczy führera i wyższych dowódców niemieckich wpatrzone były w mapy przedstawiające rozwój wydarzeń na froncie wschodnim, gdzie Wehrmacht w niedługi czas po rozpoczęciu walk pod El Alamein miał stoczyć krwawą bitwę o Stalingrad. Mniej więcej w czasie jej rozpoczęcia w Afryce trwały zmagania pod Alam Halfa, które zyskały sobie w przyszłości miano „pustynnego Stalingradu”. Wróćmy jednak do sprawy lotnictwa. Flota powietrzna Alberta Kesselringa operująca z baz w południowych Włoszech i na Sycylii miała w tym czasie wyznaczone zadanie bombardowania skalistej wyspy na Morzu Śródziemnym, Malty, gdzie obok licznego garnizonu znajdowała się brytyjska baza morska i lotnicza. To stamtąd wysyłane były kolejne okręty Royal Navy atakujące włoskie i niemieckie linie zaopatrzeniowe. Państwa Osi miały już gotowy plan operacji powietrznodesantowej wymierzonej w Maltę i opatrzonej kryptonimem „Hercules”. Jej głównym celem miało być utrudnienie przewozu drogą morską oraz uniemożliwienie wzmacniania północnoafrykańskich sił przez sprzymierzonych. Jednocześnie odblokowaniu uległyby szlaki niemiecko-włoskie, skutecznie kontrolowane przez aliantów, co z kolei wykluczało efektywne zaopatrywanie sił Rommla. Koniec czerwca 1942 roku, jakże udany dla Lisa Pustyni, przyniósł weryfikację zamierzeń Niemców i Włochów. Operację zajęcia Malty odłożono na wrzesień, a Rommel dostał wreszcie wolną rękę, jeśli idzie o działania lądowe w Afryce Północnej, bez oglądania się na akcje desantowe spadochroniarzy włoskiego sojusznika. Nic nie wskórał Kesselring, który starał się wpłynąć na decyzję Rommla zaaprobowaną zresztą przez Hitlera. Lis Pustyni, ku uldze Brytyjczyków i ich premiera, Winstona Churchilla, zaprzepaścił ogromną szanse rozprawienia się z wysepką, komplikując tym samym dalsze działania na północnoafrykańskim froncie. Już niedługo miał się o tym przekonać, lecz teraz, przeświadczony o swej nieomylności, parł do przodu.
Zwycięstwo pod Marsa Matruh, choć nie zostało zakończone całkowitym rozbiciem wojsk nieprzyjaciela, dało Rommlowi jeszcze większą wiarę we własne siły. Sądził, iż uciekający Brytyjczycy nie zdążą się umocnić, a Aleksandria i Kair stoją otworem. Stąd też wysłanie do przodu grupy bojowej Briela, która w godzinach nocnych 29 czerwca zajęła El Daba. Następnego dnia żołnierze niemieccy podeszli pod El Alamein. Przywitał ich morderczy ogień ześrodkowanych tam jednostek alianckich. W tym czasie na dopiero co stworzonych umocnieniach od El Alamein przez wzgórza Ruweisat aż po depresję El Kattara znajdowały się 1. dywizja południowoafrykańska, 6. brygada nowozelandzka i 18. brygada indyjska. Reszta jednostek dopiero nadciągała. W związku z tym Briel zmuszony był wycofać się na zachód. Dostrzegł znaczny ruch po drugiej stronie linii wroga. Być może domyślał się, iż trwają tam przygotowania do kolejnej ewakuacji, a odległe o ponad sto kilometrów Aleksandrię i Kair pospiesznie opuszczają Brytyjczycy, uciekając w popłochu, ze sprzętem i dobytkiem. 30 czerwca DAK przekroczył już rejon El Daba, 90. Dywizja Lekka nacierała powyżej Ruweisat, nadciągały 15. i 21. DPanc. Na południe od DAK sunęły „Ariete” i grupa Marcksa. Niemcy i Włosi zbliżali się do silnej linii umocnień rozciągających się od El Alamein, dużej stacji kolejowej na drodze Via Balbia, aż po nieprzejezdną depresję Kattara. W sumie 60 kilometrów bariery. Opis umocnień pozostawia nam Winston Churchill, który szczegółowo zainteresowany był tym faktem zważywszy na znaczenie Egiptu dla Wielkiej Brytanii. Wycofywanie spod El Alamein i następnie ewentualnie do Kairu nie wchodziło w grę w planach ambitnego wyspiarza. Jak zaznacza, wykonano półstałe umocnienia wokół El Alamein. Reszta obrony składała się głównie z podzielonych umocnień otoczonych solidnym pasem min. Auchinleck zdawał sobie sprawę z nadchodzącego uderzenia, dlatego też maksymalnie wzmocnił 8. Armię. Trzon jego sił stanowiły 30. Korpus gen. Willoughby Norrie’ego rozmieszczony na północy i 13. Korpus gen. Williama Gotta rozlokowany nieco bardziej na południe. Duże znaczenie dla defensywy Brytyjczyków miała bliskość baz zaopatrzeniowych, przy czym posiłki dla Rommla słano z większej odległości i musiały one przebyć bardzo ciężką drogę, utrudnianą dodatkowo przez lotnictwo alianckie. Niemiecki feldmarszałek postanowił uderzyć 1 lipca. Ostrzeliwanie pozycji brytyjskich pod El Alamein rozpoczął dzień wcześniej. Plan podobny był do ofensywy pod Marsa Matruh. DAK miał upozorować uderzenie w kierunku umocnień pod El Kattara, a następnie zwrócić się w kierunku północnym i zaatakować 20 kilometrów od El Alamein między Deir el Abyad. 90. DL miała obejść El Alamein od południa i osiągnąć szosę nadbrzeżną, odcinając część jednostek wroga. Auchinleck zdawał sobie sprawę z możliwości wykonania przez Rommla podobnego manewru i tym razem był dobrze przygotowany. Dodatkowo Rommel nie miał pełnych informacji na temat zgrupowania nieprzyjaciela, co było wynikiem nieporadnej akcji wywiadowczej Niemców. Walki rozgorzały już rankiem. Po południu 1 lipca żołnierzom DAK udało się przełamać szaleńczą obronę 18. Brygady Piechoty, która kilka dni wcześniej obsadziła rejon Deir el Shein. Mimo wszystko, nawet jeśli jednostka hinduska została w dużej mierze rozbita, udało się jej zatrzymać wroga, co dało czas na organizowanie dalszej obrony. Niemcy ponieśli też spore straty. Rommel przypłacił zdobycz utratą 18 z 55 czołgów, jakie użyto w operacji. 90. DL atakowała na wyznaczonym kierunku, jednak dostała się pod silny ogień 1., 2., 3. brygady południowoafrykańskiej oraz 4. Brygady Pancernej. W połączeniu z mocnym ostrzeliwaniem artyleryjskim udało się aliantom zatrzymać rozpędzonych Niemców. 2 lipca 15. DPanc. zaatakowała rejon Ruweisat, gdzie ulokowała się przede wszystkim brytyjska 1. Dywizja Pancerna. Walczyła tam także 22. Brygada Pancerna. Niemcy nie zdołali przełamać pozycji nieprzyjaciela, zawiódł zatem plan szybkiego okrążenia sił 13. Korpusu Armijnego. Na południowym odcinku dywizja nowozelandzka rozbiła część włoskiej dywizji „Ariete”. Szczególnie ucierpiały włoskie jednostki pancerne, a sama dywizja pod koniec dnia miała zaledwie pięć sprawnych czołgów. 3 lipca także nie powiodły się szturmy na wzgórza Ruweisat, co w dużej mierze było wynikiem całodniowych działań alianckiej artylerii i lotnictwa, które dokonywało nieustannych nalotów na linie niemiecko-włoskie. W nocy z 3 na 4 lipca sytuacja była na tyle zła, iż Rommel zmuszony był zawiesić ofensywę, aby przegrupować i uzupełnić wojska. Także Brytyjczycy i ich sojusznicy mogli chwilę odetchnąć i wreszcie przejść do kontrofensywy. 13. Korpus był gotowy do natarcia już 5 lipca i rozpoczął walki na kierunku rejonu operowania 15. Dywizji Pancernej. Żołnierze z tej jednostki cały dzień odpierali ataki 2. dywizji nowozelandzkiej i 4. brygady piechoty. Wyczerpane siły niemiecko-włoskie nie były w stanie prowadzić skutecznej ofensywy. Tym bardziej że w niektórych rejonach nieprzyjaciel miał możliwość zmiany jednostek i wprowadzenia do walki świeżych. Na północnym odcinku już 4 lipca pojawiła się 9. dywizja australijska gen. Leslie’ego Morsheada. Mimo wszystko żadna ze stron nie chciała podejmować ryzyka nieprzygotowanego uderzenia, co sprowadziło się do chwilowego przestoju w trakcie bitwy o El Alamein. Lis Pustyni miał małe pole manewru, jeśli chodzi o wsparcie. Z niepokojem oczekiwał na posiłki przysyłane z zachodu, jednak te musiały przebyć daleką drogę i nierzadko trafiały pod ogień alianckiego lotnictwa. 6 lipca dowódca sił niemiecko-włoskich wreszcie otrzymał wsparcie, uzupełniając ilość czołgów do liczby 44. Rommel postanowił uderzać na południu, spodziewając się tam mniejszego oporu. 9 lipca zajął rejon Quaret el Abd. Nie spodziewał się, iż Auchinleck skontruje go na północy. Do natarcia nazajutrz ruszył 30. Korpus wspierany przez wspomnianą 9. DP. O świcie 26. brygada australijska przeprowadziła niespodziewany atak na linie obsadzone przez włoskich żołnierzy z dywizji „Sabratha”. Włosi nie spodziewali się możliwości wybuchu walk w tym rejonie, dlatego też ich defensywa była mizerna. „Sabratha” została niemal doszczętnie rozbita, a do niewoli dostało się ponad 1500 jeńców. Tego samego dnia na front przybyło wsparcie dla Rommla w postaci 164. lekkiej dywizji piechoty. Lis Pustyni zrezygnował z natarcia na południu, decydując się na chwilowe przejście do defensywy i oczekiwanie na kolejny krok przeciwnika. Dopiero 13 lipca rzucił swoje siły do ataku – 21. DPanc. uderzyła na El Alamein, ale zarówno 13, jak i 14 lipca natarcia załamały się w celnym ogniu oskrzydlających jednostkę Australijczyków. Tymczasem 5. DPanc. walczyła w rejonie Tel el Eisa i Ruweisat, gdzie kontratak wyprowadzili Nowozelandczycy i Hindusi, którzy w ciągu 14 lipca zajęli wzgórza. Dopiero nazajutrz 15. DPanc. odzyskała teren. 16 lipca Nowozelandczycy jeszcze raz zaatakowali i rozbili resztki dywizji „Sabratha”. Utrata 1400 żołnierzy w dotychczasowych walkach zmusiła gen. Freyberga do wycofania swoich podopiecznych. Z drugiej strony ogromne straty ponieśli Włosi, także z dywizji „Brescia” i „Pavia”, z których ponad 2000 żołnierzy dostało się do niewoli sprzymierzonych. 17 lipca ciężkie straty poniosły włoskie dywizje „Trieste” i „Trento” operujące na południu. Jak mówiliśmy, wycofali się Nowozelandczycy, których miejsce w boju o Ruweisat zajęła 5. dywizja hinduska. Jej też Auchinleck wyznaczył zadanie całkowitego opanowania wzgórza. 2. dywizja nowozelandzka dostała mniej ambitne zadanie opanowania depresji El Mireir. 17 lipca z północy na Ruweistat nacierała 9. dywizja, której udało się uchwycić tzw. „Ruin Ridge”. Był to efekt wspomnianych już przez nas walk z Włochami z dywizji „Trento” i „Trieste”. Wydawało się, iż kontrola bitwy wymyka się Rommlowi z rąk. W kolejnych walkach tracił duże ilości niezbędnego wyposażenia, w tym czołgi. W przededniu brytyjskiego zrywu miał ich zaledwie 38 zasilanych 51 maszynami włoskimi. Tymczasem przeciwnik dysponował blisko 300 czołgami. Po południu 21 lipca artyleria brytyjska rozpoczęła ostrzeliwanie pozycji nieprzyjacielskich. W lukę miały wbić się 2. brygada pancerna i 23. brygada zmotoryzowana. Nie powiodły się prób zaskoczenia Niemców, gdyż natychmiast do walki włączyły się główne siły DAK. Czołgi 21. DPanc. i obsługa dział przeciwpancernych zrobiły swoje, siejąc spustoszenie wśród maszyn 23. brygady oraz wśród żołnierzy 161. brygady hinduskiej, która także nacierała na tym kierunku. Ostatecznie bój zakończono z 96 czołgami alianckimi, które pozostały płonące na placu. 8. Armia nie była na razie w stanie pobić Rommla i jego żołnierzy, którzy twardo trzymali się na pozycjach. Auchinleck nie dawał jednak za wygraną i postanowił spróbować jeszcze raz. Uderzył 27 lipca, a jego natarcie zakodowano kryptonimem „Manhood”. Atak nastąpił w rejonie Miteiaiya i Deir el Dhib. Kontruderzenie 164. dywizji i włoskiego XXI Korpusu zatrzymało jednak aliantów, którzy musieli wreszcie zaniechać ataków. Pierwsza bitwa pod El Alamein wygasła. Jej wynik był teoretycznie sprzyjający sprzymierzonym. Udało się im utrzymać linię obronną przed Aleksandrią i Kairem, a o to przecież chodziło. Walki kosztowały 13 000 ofiar, z czego ponad 4000 przypadły na 2. dywizję nowozelandzką. Także siły niemiecko-włoskie zmuszone były do ogromnego wysiłku – 10 000 zabitych i rannych i aż 7000 jeńców. Taki wynik stawiał Rommla w trudnej sytuacji przed kolejnym zrywem, który szybko zrodził się w głowie Lisa Pustyni.
Churchill, który wciąż żywił do Auchinelcka dawne urazy, wprawdzie początkowo docenił jego wkład w zwycięstwo pod El Alamein, jednak już w niedługi czas po zakończeniu bitwy postanowił zwolnić generała z obu pełnionych funkcji i zastąpić go gen. Haroldem Alexandrem. Dowodzenie nad 8. Armią winien objąć gen. Gott, którego samolot 7 sierpnia zestrzeliły Messerschmitty. Gott zginął w płomieniach. Na jego miejsce zaproponowano gen. Bernarda Law Montgomery’ego, który przybył do Afryki Północnej 12 sierpnia i szybko zaczął urządzenie wszystkiego we własnym stylu, ostro przy tym krytykując Auchinlecka. Większość oskarżeń była jednak bezpodstawna, do czego Monty przyznał się po wojnie. Ostatecznie Auchinleck opuścił oba stanowiska 15 sierpnia. 19 sierpnia nowego dowódcę 8. Armii wizytował Churchill, spędzając noc w kwaterze głównej w pobliżu Burq-el-Arab. Jak wspomina Montgomery, teraz pozostało mu tylko przywrócić wiarę żołnierzy 8. Armii w ich siły, co chciał uczynić poprzez zwycięstwo w wielkiej bitwie na pustyni. Przewidując plany Rommla, wykonał on własny harmonogram zadań 8. Armii, przekazując go do szczegółowej realizacji dowódcom poszczególnych jednostek. Istniało duże prawdopodobieństwo, iż niemiecki feldmarszałek jeszcze raz wykorzysta starą taktykę. To wszystko trafnie odszyfrował Monty, choć korzystał przy tym z planów pozostawionych przez poprzednika. Choć obarczony dużym ryzykiem, jego plan wydawał się być dopasowanym do zaistniałej sytuacji na froncie. Z kolei Rommel obawiał się wojny pozycyjnej, twierdząc, iż mało ruchliwi Brytyjczycy są wyuczeni prowadzenia tego typu starć a okopanie się będzie dla nich idealną okazją do stopniowego wyniszczania sił niemiecko-włoskich. Co więcej, postępujący czas działał na niekorzyść Państw Osi, gdyż umożliwiał przeciwnikowi umocnienie się, a także przybliżał do spodziewanej ofensywy amerykańskiej, z czego Rommel doskonale zdawał sobie sprawę. Dymisję Auchinlecka poczytał za osłabienie 8. Armii, uważając oponenta za utalentowanego dowódcę. 34 000 żołnierzy niemieckich oczekiwało zatem na ofensywę w atmosferze niepokoju. Choć do pomocy przysłano im 164. DP i Brygadę Spadochronową „Ramcke”, wydawało się, że siły te mogą być zbyt wątłe na silnych Brytyjczyków. 700 brytyjskich czołgów przeciwko 229 maszynom niemieckicm i 243 słabszym włoskim. Wreszcie, 30 sierpnia, Rommel wydał rozkaz brzmiący: „Żołnierze! Dzisiaj armia, wzmocniona nowymi dywizjami, przystępuje ponownie do ataku w celu ostatecznego zniszczenia nieprzyjaciela. Oczekuję, że każdy żołnierz mojej armii, w tych decydujących dniach, da z siebie wszystko!”. W przededniu bitwy plan zakładał natarcie 15. i 21. DPanc., 90. DL i XX Korpusu (DPanc. „Trieste”, „Ariete” i „Littorio”) na południowym skrzydle. Następnie przewidywany był zwrot na północny-wschód, po przekroczeniu Ruweisat. Jednocześnie 164. DP, brygada Ramckego i dywizje włoskie („Trento”, „Bologna” i „Brescia”) miały wiązać walką północne skrzydło Brytyjczyków, czyli pozycje 30. Korpusu. Po spodziewanym przełamaniu 8. Armii przez główne siły prowadzące natarcie 21. DPanc. miała uderzyć na Aleksandrię a 15. DPanc. z 90. DL na Kair. W momencie rozpoczecia ofensywy ruszał także wyścig z czasem, gdyż wiele zależało od tego czy przełamanie nastąpi szybko, najlepiej w czasie pierwszej nocy.
Przenieśmy się teraz do Brytyjczyków. Auchinleck słusznie przewidział zachowanie wojsk niemiecko-włoskich, opracowując plan, z którego po przybyciu do Afryki korzystał Montgomery, przedstawiając go później jako własny. Zakładał on silne obsadzenie grzbietu Alam Halfa (44. dywizja i część 10. DPanc.). Innowacją, zupełnie uzasadnioną, było przeniesienie czołgów z pierwszej linii na tyły wojsk, aby nie uległy one zniszczeniu i podzieleniu na małe grupki. Pierwsza linia 8. Armii, patrząc od północy obejmowała 9. dywizję australijską, 1. dywizję południowoafrykańską, 5. dywizję hinduską, 2 dywizję nowozelandzką, 22. brygadę pancerną, 10. DPanc., 7. DPanc. 13. Korpus przekazany został pod komendę gen. Briana Horrocksa, zaufanego współpracownika Montgomery’ego. Dodatkowo żołnierze Horrocksa przeprowadzili sprytną akcję, podczas której na niemieckim polu minowym pozostawiono brytyjski samochód rozpoznawczy, w którym znajdowała się sfałszowana mapa brytyjskiego frontu. Niemcy nie przyjęli jej bezkrytycznie, jednak w znacznym stopniu wykorzystali przedstawione tam dane. Około 20.00 30 sierpnia siły 15. i 21. DPanc. ruszają do natarcia. 70 i 120 czołgów w poszczególnych jednostkach posuwa się bez przeszkód i dopiero po 23.00 natrafia na dobrze zamaskowane brytyjskie pole minowe. 8. Armia wita niemieckich żołnierzy huraganowym ogniem. Nad placem boju nieustannie przelatują samoloty RAF-u, które obok śmiercionośnych ładunków zrzucają także materiały oświetlające na niemieckie jednostki. Gen. Nehring, dowódca DAK, otrzymuje wiadomość o śmierci gen. Georga von Bismarcka, dowódcy 21. DPanc. Ranny zostaje gen. Kleemann, dowódca 90. DL. Sam Nehring krótko po północy pada łupem jednego z pilotów RAF-u i także odnosi obrażenia. Wciąż trwają ciężkie walki w brytyjskim pasie obrony. Dopiero przed świtem pierwsze oddziały 13. Korpusu muszą oddać wyższość DAK. Długo jednak powstrzymywały dywizje pancerne Rommla, które w tym czasie posunęły się zaledwie o 15 kilometrów (zamiast spodziewanych 50). Dlatego też Lis Pustyni zrezygnował z obsadzenia grzbietu Alam Halfa i postanawia uderzyć bezpośrednio przez wzgórza, łącznie z najtrudniejszym oznaczonym 132, kierując się przy tym na północ. Tego samego dnia rozpętała się burza piaskowa, która utrudniła posuwanie się naprzód wojskom Osi, ale i wyłączyła z walki brytyjskie lotnictwo. 1 września 15. DPanc. uderza na Alam Halfa, gdzie, przypomnijmy, umocniła się 44. DP, niedawno przybyła na front afrykański. Jednostce płk Crasemana udaje się zbliżyć do wzgórza 132, gdzie obok 44. DP walczy także część 7. DPanc. nacierającej od południowego-wschodu. Znowu do akcji włącza się RAF, który jeszcze raz zadaje Niemcom ciężkie straty, niszcząc przy okazji kolejne zapasy zaopatrzeniowe, tak potrzebne w tym momencie Rommlowi. Mimo iż przez Alam Halfa przebija się po wyczerpującym boju 8. pułk czołgów, sytuacja obu dywizji pancernych nie jest dobra. Dlatego też Rommel decyduje się wieczorem 1 września na stopniowe wycofywanie na pozycje wyjściowe, tą samą trasą, którą dopiero co przebyły jego jednostki pancerne. 2 września rozpoczyna się generalny odwrót, który trwać będzie trzy dni. W tym czasie Montgomery decyduje się na drobne kontruderzenie siłami 2. dywizji nowozelandzkiej (pozycje 90. DL i brygady Ramckego) oraz akcje zaczepne 9. dywizji australijskiej w pasie działania 164. DP. Działania te nie przyniosły większych efektów, a Monty postanawia zakończyć zmagania nazwane później bitwą pod Alam Halfa. Później dowódca brytyjski tłumaczył, iż brak zdecydowanego uderzenia na wycofującego się przecinika wynikał z nieprzygotowania i nieodpowiedniego wykwalifikowania żołnierzy 8. Armii. Kunktatorstwo Montgomery’ego i jego nieodpowiedzialne decyzje (atak 2. dywizji bez zapewnienia jej odpowiedniego wsparcia kosztował życie 1000 żołnierzy nowozelandzkich) zaprzepaściły szansę na rozbicie wojsk włoskich i niemieckich w chwili, gdy pozbawione były możliwości manewru. Spowodowało to powrót do poprzedniej sytuacji, która wkrótce miała zostać zmieniona w toku kolejnej wielkiej bitwy na pustyni nazwanej drugą bitwą pod El Alamein.
Fotografia tytułowa: piechota brytyjska w pobliżu El Alamein, 17 lipca 1942 roku. Źródło: Wikipedia/IWM, domena publiczna.