Bitwa u wybrzeży Kalabrii, nazywana również bitwą u Przylądka Stilo, była jednym z pierwszych tak znaczących starć pomiędzy brytyjską i włoską flotą w okresie bitwy na Morzu Śródziemnym. Batalia ta, mimo iż odegrała marginalną rolę dla obrazu całego konfliktu w tym rejonie, miała spore znaczenie psychologiczne umożliwiając Brytyjczykom uzyskanie przewagi przed nadchodzącymi starciami z siłami Regia Marina.
Krótko po akcji adm. Somerville’a w Mers el-Kebir, gdzie zatopiono flotę francuską, brytyjskie siły przystąpiły do kolejnej akcji, której założenia były zgoła odmienne, bo przede wszystkim defensywne. 7 lipca adm. Andrew Cunningham postanowił eskortować konwój przewożący głównie mieszkańców Malty. Niewielka wyspa była jednym z głównych punktów oporu Brytyjczyków na Morzu Śródziemnym, mieszcząc bazę morską i lotniczą, co umożliwiało kontrolowanie części akwenu. Stąd też zagrożenie wyspy atakami lotnictwa włoskiego było bardzo wysokie, co skłoniło dowództwo Royal Navy do ewakuacji Malty. Konwój miał skierować się do Aleksandrii. Osłonę grupie statków zapewniały silne zespoły pod ogólnym dowództwem adm. Cunninghama. Brytyjczyk miał pod komendą Force „A” adm. Johna Toveya, własny Force „B” oraz Force „C” wiceadm. H.D. Pridham-Wippella. W zespole adm. Toveya znalazło się pięć krążowników („Liverpool”, „Gloucester”, „Neptune”, „Orion” i „Sydney”), którym asystowała grupa niszczycieli. Cunningham dysponował pancernikiem „Warspite” oraz eskortą niszczycieli. Wreszcie w Force „C” działały pancerniki „Malaya” i „Royal Sovereign” oraz lotniskowiec „Eagle”, którym towarzyszyła grupa niszczycieli. Łączna liczba niszczycieli wynosiła 16 okrętów – „Dainty”, „Decoy”, „Defender”, „Hasty”, „Hereward”, „Hero”, „Hostile”, „Hyperion”, „Ilex”, „Janus”, „Juno”, „Mohawk”, „Nubian”, „Stuart”, „Vampire”, „Voyager”.
Tymczasem 6 lipca z Neapolu wypłynął konwój włoskich statków transportowych z „Esperia”, „Calitea”, „Vettor Pisani”, „Marco Foscorini” w składzie. Następnie dołączył do nich „Francesco Barbero”. Ładunek przewożony do afrykańskiego Benghazi był bezcenny dla toczonej tam wojny z Brytyjczykami. Zaopatrzeniowce miały na pokładach 2190 żołnierzy, 5720 ton paliwa oraz liczne pojazdy i sprzęt niezbędne do prowadzenia wojny na pustyni. Całej grupie towarzyszyło 6 torpedowców, które następnie ubezpieczały większe okręty z dwoma krążownikami na czele. Tuż przed północą 7 lipca zespół brytyjskich jednostek został dostrzeżony przez włoski okręt podwodny „Beilul”, który natychmiast przystąpił do ataku. Torpedy nie dosięgły celu, jednak dowódca jednostki kmdr Vogliasindi zameldował do dowództwa o zatopieniu niszczyciela „Whirlwind”. Informacja ta była dziwna z dwóch powodów – po pierwsze nie było mowy o trafieniu, z czego komandor doskonale zdawał sobie sprawę, po drugie w raporcie podał nazwę brytyjskiego okrętu, co w warunkach bojowych było albo czystym przypuszczeniem, albo też fantazją Włocha. Meldunek ten zaalarmował włoskie dowództwo, które na wieść o możliwości przychwycenia zespołu nieprzyjaciela postanowiło wypuścić na Morze Śródziemne potężne siły pogrupowane w cztery zespoły pod ogólnym dowództwem wiceadm. Inigo Campioni. Do jego wyłącznej dyspozycji oddano pancerniki „Conte di Cavour” i „Giulio Cesare”, 4 krążowniki i 16 niszczycieli. Wiceadm. Ricardo Paladini wiódł do boju krążownik „Pola” oraz 4 niszczyciele. Adm. Matteuci miał przy sobie krążowniki „Zara”, „Fiume” i „Gorizia” oraz 4 niszczyciele. Krążowniki „Bolzano” i „Trento” znalazły się w grupie adm. Carlo Cattaneo. Wreszcie adm. Luigi Sansonetti miał do dyspozycji 4 krążowniki i 4 niszczyciele. Włochom udało się dotrzeć do Libii, gdzie wyładowano zaopatrzenie. Następnie okręty zawróciły i wzmocnione skierowały się nieco bardziej na wschód, aby spotkać się z zespołem brytyjskim. Gdy alianci wyszli z Aleksandrii, szybko zostali spostrzeżeni przez włoski wodnosamolot, który natychmiast zameldował o tym fakcie do dowództwa. 8 lipca w godzinach popołudniowych wykryta została także flota włoska, która znajdowała się na zachód od Benghazi. I tym razem główną rolę odegrali piloci samolotu, choć o położeniu sił adm. Campioni informowała Cunnighama także łódź podwodna „Phoenix”. W konsekwencji obie strony wiedziały już o obecności przeciwnika, mając rozeznanie w jego pozycji i przewidywanej sile.
Adm. Cunningham, dążący do starcia z większym animuszem, postanowił przeciąć drogę wyprawie nieprzyjaciela. Brytyjski dowódca wywnioskował, iż należy skierować się w okolice południowych wód okalających Półwysep Apeniński i zagrodzić drogę Włochom zanim ci skierują się do Tarentu, przez co przyjął kurs w kierunku Przylądka Stilo u wybrzeży Kalabrii. Wcześniej włoskie samoloty startujące z Dodekanezu dopadły okręty Royal Navy i po krótkim bombardowaniu zdołały uszkodzić krążownik „Gloucester”. O świcie 9 lipca brytyjskie okręty ponownie zostały poinformowane o pozycji wroga. Zwiad lotniczy rozpoznał grupę adm. Campioniego. Około 11.11 o położeniu wroga informował pilot „Sunderlanda”. Tuż po południu 9 lipca Cunningham zdecydował, iż należy posłać do boju samoloty startujące z lotniskowca „Eagle”. Swordfishe bez trudu namierzyły zespół włoski, jednakże ich atak nie przyniósł spodziewanych sukcesów. Była to również swego rodzaju gra na zwłokę, bowiem Brytyjczycy spodziewali się, iż wkrótce dotrzeć mogą do nich poważne posiłki z Gibraltaru. Włosi, powiadomieni o ruchach przeciwnika, musieli się spieszyć i wykorzystać korzystny układ sił. O 15.20 strzelać zaczął krążownik „Luigi do Savoia Duca degli Abruzzi”, który za cel obrał krążownik „Neptune”. Pięć minut wcześniej Campioni wezwał wsparcie lotnicze, oczekując informacji z samolotu zwiadowczego kpt. Majoraniego. Włosi szybko zanotowali trafienia, które zmusiły brytyjski krążownik do wycofania się. Adm. Tovey przesunął swoje siły, a do boju przystąpił teraz doskonale uzbrojony „Warspite”. O 15.53 flagowy okręt adm. Cunninghama otworzył ogień. Na odpowiednią odległość zbliżyły się również krążowniki Toveya, co pozwoliło na szybkie uzyskanie trafień. Uszkodzony został „Bolzano”, który stracił sterowność i zaczął przesuwać się dziwny kursem. Następnie, krótko przed 16.00 trafiony został „Giulio Cesare”, gdzie uszkodzona została kotłownia. Przełożyło się to na spadek prędkości, która wynosiła teraz zaledwie 18 węzłów. Oznaczało to, iż pancernik stracił jedną trzecią szybkości. Adm. Campioni postanowił postawić zasłonę dymną, co umożliwiłoby manewrowanie uszkodzonym okrętem. Obawy o stan floty przekładały się na decyzje podejmowane przez włoskiego dowódcę podczas boju. Teraz nakazał niszczycielom rozpoczęcie ataku torpedowego, a sam rozpoczął wycofywanie najcięższych jednostek. O 16.30 rozpoczęło się natarcie Włochów, jednakże żadna z wystrzelonych torped nie sięgnęła celu. Ostrzeliwująca się jeszcze załoga „Giulio Cesare” sądziła, iż okręt zaliczył trafienie na „Warspite”. Brytyjski pancernik prawdopodobnie został lekko uszkodzony. Pojawiają się jednak pewne rozbieżności, bowiem adm. Cunningham w opublikowanym przez „The London Gazette” raporcie nie napisał nic o rzekomych zniszczeniach, zadając kłam twierdzeniom o uszkodzeniu jego flagowego okrętu. Wydaje się zatem, iż w toku walki ciężki okręt mógł zostać nieszkodliwie trafiony, aczkolwiek nie można wykluczyć, iż krzywdę wyrządziła mu włoska torpeda. Mimo tego Campioni powziął już decyzję o wycofaniu. Brytyjczycy obserwowali ten manewr ze stoickim spokojem, lecz nie podjęli się próby pogoni za Włochami, kierując się do Aleksandrii. Cunningham obawiał się włoskiego lotnictwa, którego spodziewano się lada moment. Gdy bombowce wreszcie nadleciały… przystąpiły do ataku na włoską flotę. Włoscy lotnicy przeprowadzili nalot tak nieudolnie, iż nie zanotowali żadnego trafienia, wobec czego Campioni mógł kontynuować wycofywanie sił w kierunku Tarentu.
Choć bitwa u wybrzeży Kalabrii nie została oficjalnie rozstrzygnięta, historycy przyznają zwycięstwo siłom brytyjskim. Cunningham wprawdzie nie zdołał zatopić żadnego z włoskich okrętów, jednak uszkodził pancernik „Giulio Cesare”, krążownik „Bolzano” i jeden z niszczycieli, co dało mu przede wszystkim przewagę psychologiczną nad adm. Campioni i włoską flotą. Uszkodzenia na „Neptune” i „Gloucester” nie były poważne i szybko się z nimi uporano. Walka u wybrzeży Kalabrii była ważnym strategicznym tryumfem, który jednoznacznie obnażył słabość włoskiej floty i lotnictwa oraz kiepską taktykę przeciwnika, który dość bojaźliwie podchodził do wszelkich starć z Royal Navy.
Fotografia tytułowa: włoski pancernik „Conte di Cavour” strzelający podczas bitwy u wybrzeży Kalabrii. Źródło: Wikipedia, domena publiczna.