Zbrodnia w Wawrze

Okres niemieckiej okupacji ziem polskich to czas terroru i eksterminacji na wielką skalę. Najeźdźca prowadził represyjną politykę względem Polski i Polaków, próbując zastraszyć obywateli podbitego kraju. Jednocześnie realizował plan nakreślony przez Adolfa Hitlera, którego głównym celem było najpierw podporządkowanie ludów słowiańskich, a następnie ich fizyczne wyniszczenie, w myśl rasistowskiej ideologii nazistowskiej. Jednym z pierwszych aktów dramatu na ziemiach polskich była zbrodnia w Wawrze, której Niemcy dopuścili się pod koniec 1939 roku.

Okupacja

Po rozpoczęciu okupacji Polski Niemcy szybko ustanowili nowy porządek prawny. W żaden sposób nie przystawał on do standardów cywilizowanego ustawodawstwa, będąc zaprzeczeniem idei równości wobec prawa, prawa procesowych, a przede wszystkim elementarnej sprawiedliwości. Jeszcze w czasie trwania kampanii wrześniowej przedstawiciele nazistowskiego reżimu, w tym żołnierze, członkowie Gestapo czy SS stosowali powszechny terror. Polityka okupacyjna była bowiem oparta na zastraszaniu i prześladowaniu ludności polskiej celem całkowitego podporządkowania sobie obywateli podbitego państwa. W praktyce, mimo terroru na wielką skalę, Niemcom nigdy nie udało się złamać ducha polskiego narodu, o czym dobitnie świadczy chociażby zaangażowanie Polaków w funkcjonowanie prężnie działającego podziemia, z Armią Krajową na czele. Okupacja kosztowała jednak Polskę wiele ofiar. Złożona w czasie wojny danina krwi była w największej części efektem zbrodniczej polityki niemieckiej. W myśl przepisów nowego reżimu prawnego dokonano rozróżnienia na obywateli polskich i niemieckich. Przedstawicieli obu narodowości obowiązywały dwa różne systemy, zdecydowanie dyskryminujące ludność polską. Jednym z pomysłów władz okupacyjnych było wprowadzenie zasady odpowiedzialności zbiorowej, która umożliwiała przeprowadzanie masowych akcji wymierzonych w Polaków, mając jednocześnie silny wydźwięk psychologiczny zniechęcający polską ludność do stawiania oporu najeźdźcy. Wiele przewinień karano śmiercią, szczególnie te wymierzone w obywateli i państwo niemieckie. W myśl rozporządzenia nowych władz szczególnie mocno sankcjonowano śmierć obywatela niemieckiego. W praktyce okupant stosował swoisty parytet – za jednego zamordowanego obywatela niemieckiego zabijano aż 50 Polaków.

Pierwsza zbrodnia

Drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia 1939 roku do baru prowadzonego przez Antoniego Bartoszka wtargnęli dwaj znani lokalnej społeczności kryminaliści. Mimo iż lokal był zamknięty, próbowali zmusić właściciela do ich obsłużenia. Zachowywali się niegrzecznie i agresywnie, co skłoniło Bartoszka do wezwania służb porządkowych. Na miejsce przyjechał dwuosobowy patrol niemieckich żołnierzy pełniących służbę w 538. Batalionie Budowlanym. W czasie próby legitymacji i zatrzymania awanturujących się osób w kierunku Niemców zostały oddane strzały – jeden z żołnierzy zmarł na miejscu, drugi ciężko ranny umarł w czasie transportu do szpitala. Jak się okazało, dla dwóch lokalnych opryszków nie był to pierwszy konflikt z prawem. Marian Prasula i Stanisław Dąbek byli dobrze znani nie tylko polskiej policji, ale i mieszkańcom, którzy zdawali sobie sprawę z ich kryminalnej działalności. Ich wina była jednoznaczna, o czym mógł zaświadczyć przede wszystkim właściciel baru. Została zresztą uwzględniona w spisany po zajściu raporcie. Śmierć dwóch niemieckich funkcjonariuszy była pierwszym aktem dramatu, który czekał miejscową ludność. Poinformowani o wydarzeniu dowódcy 31. Pułku Policji zdecydowali się wysłać do Wawra posiłki w sile dwóch batalionach dowodzonych przez mjr Friedricha Wenzla. Jego zadaniem nie było ustalenie przebiegu zdarzeń i ukaranie rzeczywiście winnych morderstwa, lecz przeprowadzenie pacyfikacji okoliczności wsi. Bezpośredni rozkaz wydał zastępca dowódcy pułku ppłk Max Daumme. Podjęte przez niego działania wpisywały się w niemiecką koncepcję terroryzowania polskiej ludności – zamiast sprawiedliwego postępowania w sprawie oczywistej i niepozostawiającej wątpliwości przeprowadzono brutalną, niczym nieuzasadnioną eksterminację, która przeszła do historii pod nazwą zbrodni w Wawrze, stając się jednocześnie pierwszym aktem masowych egzekucji przeprowadzanych na okupowanych ziemiach polskich przez Niemców. Tym samym ustanowiony został pewien precedens, który wytyczył kierunek eksterminacyjnej polityki okupanta.

Pacyfikacja ludności wsi Wawer i Anin

W nocy z 26 na 27 grudnia Niemcy przystąpili do aresztowań ludności cywilnej zamieszkującej na terenie podwarszawskich miejscowości Wawer i Anin. Łącznie zatrzymano około 120 osób. Niemcy nie kierowali się przy tym żadnym konkretnym kluczem – żołnierze wkraczali do domów i siłą wyciągali stamtąd mężczyzn w różnym wieku. Wśród zatrzymanych nie brakowało młodzieńców przed 18 rokiem życia oraz starców. Niemcy nie reagowali na protesty, postępując według wyznaczonego wcześniej scenariusza. Bronisław Janikowski wspominał aresztowania: „Około północy obudziło mnie walenie w drzwi. Usłyszałem krzyk po niemiecku, więc wstałem i otworzyłem drzwi. Wpadło kilku żołnierzy, splądrowali dom i zabrali mnie do komendy placu. Na ulicy przed komendą stało już kilkadziesiąt osób w trzech szeregach. Noc była jasna. Pełnia księżyca. Mróz koło 20 st. Co pewien czas brano po kilka osób do domu na przesłuchanie. Szło to bardzo szybko. Po obydwu stronach schodków prowadzących do domu stali żołnierze. Każdy wychodzący z przesłuchania był kopniakiem wyrzucany na schodki, a stojący obok żołnierze bili go kolbami, kopali. Na podwórzu, z boku, a nie razem z nami, stał jakiś człowiek bez czapki i bez butów. Ktoś powiedział mi, że to właściciel kawiarni” (cytat za: portal Dzieje.pl).

Polacy stanęli przed tzw. sądem doraźnym, który miał orzec ich winę. Nie można mówić o procesie, bowiem oskarżonym nie przyznano prawa do obrony ani uczciwego rozpatrzenia ich zeznań. Niemieccy funkcjonariusze ignorowali jednoznaczne informacje o winie dwóch kryminalistów. Właściciel baru został brutalnie pobity, a następnie powieszony. Nad ranem sąd doraźny zakończył obrady – zebranym zakomunikowano, że 114 osób zostało skazanych na śmierć. Kara była ewidentnym odwetem za śmierć dwóch niemieckich żołnierzy. Niemcy nie chcieli słuchać żadnych tłumaczeń, nie dali wiary zeznaniom, nie przesłuchali świadków zdarzenia. Wyrok był swego rodzaju manifestem eksterminacyjnej polityki okupanta. Skazanych wyprowadzono na jednym z wawerskich placów, gdzie następnie nakazano im uklęknąć tyłem do plutonu egzekucyjnego. Wkrótce rozległy się strzały. W konsekwencji zginęło 107 osób, 7 cudem udało się przeżyć. Jan Bijata („Wawer”) wspomina, że około 10 więźniom darowano życie, zmuszając ich do wykopania grobów. W masowej mogile spoczęli pozostali oskarżeni, wśród których znajdowały się także osoby przyjezdne, spędzające w okolicy święta Bożego Narodzenia. Przebieg egzekucji szczegółowo opisał Stanisław Piegat, któremu udało się cudem przeżyć – w momencie rozstrzeliwania padł na ziemię, udając martwego. Mimo iż Niemcy dobijali niektórych rannych pojedynczymi strzałami, nie zorientowali się, że Piegat żyje. Miał szczęście, podobnie jak 6 innych osób. Reszta została zamordowana, a ich ciała zrzucono do masowej mogiły mimo protestów mieszkańców, którzy już wtedy przysięgali Niemcom odwet. Brutalność i bezprawność działań okupanta była bowiem oczywista.

Groby ofiar zbrodni w Wawrze. Źródło zdjęcia: Wikipedia, domena publiczna.
Groby ofiar zbrodni w Wawrze. Źródło zdjęcia: Wikipedia, domena publiczna.

 Polska pamięta

Jedną z reakcji Polskiego Podziemia na zbrodnię w Wawrze było powołanie do życia tajnej Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”, która w kolejnych latach dokonywała aktów sabotażu i dywersji wymierzonych w okupanta. Warto podkreślić, że w czerwcu 1940 roku niemiecki starosta nakazał ekshumację ofiar zbrodni w Wawrze, w wyniku czego część ciał przeniesiono do innych mogił. Po wojnie polskie władze osądziły bezpośrednio winnych zbrodni, a więc dowódców Maxa Daumme oraz Friedricha Wenzla. Obydwaj zostali skazani na śmierć. Wyroki wykonano odpowiednio w 1947 i 1951 roku. Ofiary zbrodni zostały upamiętnione jeszcze w czasie trwania II wojny światowej. Już wtedy na murach Warszawy pojawiały się napisy przypominającej o złożonej przez nich daninie krwi i niemieckim bestialstwie. W późniejszym czasie w miejscu kaźni Polaków została postawiona tablica, na której wypisano nazwiska pomordowanych. Cyklicznie odbywają się tam obchody rocznicowe, dzięki czemu pamięć o poległych wciąż trwa.

Zdjęcie tytułowe: Egzekucja Polaków w Wawrze, 1939 rok. Źródło zdjęcia: Wikipedia, domena publiczna.