Współpraca wywiadów Polski i Japonii w ZSRR

W okresie międzywojennym Związek Radziecki był uważany za potencjalnego przeciwnika w niejednym graniczącym z nim kraju. Wojnę z ZSRR rozważano przy tym zarówno w krajach Europy Środkowej – chociażby Polsce – jak i na Dalekim Wschodzie, w Cesarstwie Japońskim. Dlatego też na tym polu doszło do ciekawej współpracy wywiadów wojskowych Polski i Japonii, które wymieniały się informacjami o potencjale militarnym Związku Radzieckiego.

Współpracę tą rozpoczęto oficjalnie w 1923 roku, na polecenie szefa Sztabu Generalnego WP gen. Władysława Sikorskiego. Wówczas z misją do Japonii udał się Jan Kowalewski – zdolny polski kryptolog i oficer Oddziału II Sztabu Generalnego (zajmującego się wywiadem). Podczas swojej pracy pomagał on Japończykom w organizacji wywiadu radiowego oraz szkolił japońskich oficerów w cennej umiejętności łamania sowieckich szyfrów. W zamian za to mógł bez większych przeszkód zbierać informacje o japońskiej armii, które mogły być przydatne dla polskiej generalicji.

W ślad za tym rozpoczęto regularną współpracę wywiadów wojskowych dotyczącą Związku Radzieckiego. Polscy i japońscy oficerowie na posiedzeniach – organizowanych w Tokio – wymieniali się informacjami o sile, lokalizacji, logistyce i uzbrojeniu Armii Czerwonej. Dzięki temu możliwe było weryfikowanie posiadanych informacji z drugim źródłem i tym samym wprowadzanie poprawek lub wyjaśnianie kwestii niejasnych.

Tak wspominał o tym Wacław Jędrzejewicz, polski attache wojskowy w Tokio z lat 1925-1928: „Ustaliliśmy [z Japończykami], że będzie odbywali posiedzenia raz w tygodniu, omawiając na każdym poszczególne zagadnienia. Zaczęło się od porównania wiadomości obu sztabów o dyslokacji wielkich jednostek armii sowieckiej. Przywiozłem ze sobą wielka mapę z oznaczonymi na niej korpusami, dywizjami, brygadami i pułkami wszystkich rodzajów broni według informacji polskich. Japończycy pokazali swoją mapę. Różnice były widoczne. Trzeba było porównać źródła obu sztabów i, jeśli nie uzgodniliśmy dyslokacji danej jednostki, musiałem o tym powiadomić mój [Sztab] w Warszawie, by rozpoczęto poszukiwania faktycznego stanu rzeczy. Podobnie robili Japończycy.

Żołnierze Armii Czerwonej w hełmach SSz-36 podczas przerwy. Wzgórze Zaoziornaja, walki radziecko-japońskie o jezioro Chasan, 1938 rok. Źródło: Wikimedia, domena publiczna.

Po dłuższym czasie nadchodziły nowe wiadomości, które znowu wspólnie badaliśmy. To samo odnosiło się do innych zagadnień wojskowych, jak Ordre de Bataille wielkich jednostek stanu pokojowego i wojennego, zaopatrzenie, mobilizacja, komunikacja (przelotowość linii kolejowych), uzbrojenie, lotnictwo itd. Te ogólne rozmowy trwały podczas lata, po czym przez cały czas mego pobytu w Tokio uzupełnialiśmy nasze dane. To było właśnie moim zadaniem i zajmowało mi bardzo wiele czasu”.

Zbieranie i porównywanie danych w ten sposób powodowało, że wywiady wojskowe Polski i Japonii miały stosunkowo dobre rozpoznanie sił Armii Czerwonej. Gorzej jednak było z interpretacją tych informacji. Najwyraźniejszym tego przykładem była sytuacja we wrześniu 1939 roku, kiedy polski Sztab Generalny uznał koncentrację oddziałów radzieckich na granicy z Polską za zabezpieczenie własnych granic a nie przygotowanie do agresji, rozpoczętej 17 września.

Bibliografia: A. Smoliński, „Armia Czerwona oraz sowiecki potencjał militarny z lat dwudziestych i trzydziestych XX w. w dokumentach Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Przyczynek do dziejów i efektywności wywiadu wojskowego II Rzeczypospolitej” [w:] „Studia nad wywiadem i kontrwywiadem Polski w XX wieku Tom 3”, pod red. W. Skóry i P. Skubisza.

Fotografia: japoński attache wojskowy gen. Shigeru Sawada salutuje po złożeniu wieńca na Grobie Nieznanego Żołnierze w Warszawie w 1938 roku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Marek Korczyk