Niemiecka operacja w Nieuport

Niemiecki oficer przesłuchuje trzech belgijskich jeńców w maju 1940 roku. Źródło: NAC.

Podczas I wojny światowej Belgowie bronili lewej flanki wojsk ententy na froncie zachodnim. Widząc maszerujące naprzód przeważające siły niemieckie, belgijscy dowódcy otworzyli śluzy na rzece Yser, przez które woda zatopiła okolice Nieuport. To działanie w porę zahamowało postępy wojsk Cesarstwa Niemieckiego, niemogących kroczyć naprzód przez zalane tereny.

W maju 1940 roku, kiedy Niemcy ponownie zaatakowały Belgię, pamiętano o trudnościach wynikłych z powodu zalania Nieuport. Dlatego też 27 maja 1940 roku oddział żołnierzy z formacji Brandenburg – przystosowanej do działań specjalnych – otrzymał zadanie zapobieżenia otwarciu przez Belgów śluz na rzece Yser.

Oddział mający tego dokonać liczył 12 żołnierzy dowodzonych przez podporucznika Graberta. Otrzymał on belgijskie umundurowanie, pozwalające na niezauważone przedostanie się – w autobusie armii belgijskiej – w rejon Nieuport. Tam wystarczyło już tylko zabezpieczyć śluzy oraz jeden z mostów, istotny dla działań wojsk niemieckich. Zadanie zatem było starannie zaplanowane i początkowo rzeczywiście przebiegało bez przeszkód, zwłaszcza że plan opierał się na dywersji w mundurze wroga. Podobne rozwiązania Niemcy stosowali z powodzeniem także później, choćby podczas kontrofensywy w Ardenach, gdy na tyłach grasowała grupa Ottona Skorzenego.

Niemieccy dywersanci przedostali się w pobliże celu. Nagle sytuacja mocno się zagmatwała. Most i śluzy w Nieuport były bowiem bronione nie przez Belgów, lecz Brytyjczyków. A ci nie dali się nabrać – jak tylko zobaczyli oddział Graberta, to ostrzelali go z karabinów maszynowych. Niemcy wyskoczyli zatem z autobusu i porzucili belgijskie mundury. Czekała ich bitwa, w której przeciwnik miał zdecydowaną przewagę.

Około godziny 19:00 Niemcy obmyślili ryzykowny plan. Zakładał on, że po zapadnięciu ciemności podporucznik Garbert wraz z plutonowym Janovskym podczołgają się do mostu i przetną przewody prowadzące do ładunków wybuchowych – dzięki temu możliwe byłoby zabezpieczenie kluczowej przeprawy. Po tym Garbert i Janovsky mieli przedostać się w ukryciu na drugi brzeg rzeki i otworzyć ogień z pistoletów maszynowych. Na odgłosy tych wystrzałów pozostali żołnierze mieli przypuścić frontalny atak. Aby ta walka powiodła się, należało zmylić Brytyjczyków – mieli oni odnieść wrażenie, że atakuje ich nie dwunastu dywersantów, lecz oddział rozpoznawczy dużej formacji. Zakładano, że Brytyjczycy wycofają się, obawiając się konfrontacji z silniejszym przeciwnikiem. Jak jednak zrobić takie wrażenie? Należało wykrzykiwać liczne rozkazy, strzelać z różnych miejsc i mieć nadzieję, że ciemności nocy będą dostateczną osłoną.

Brandenburczycy przystąpili zatem do realizacji naprędce obmyślonego planu i… odnieśli całkowity sukces. Udało im się przeciąć przewody do ładunków wybuchowych na moście, zmylić i zmusić do odwrotu Brytyjczyków oraz zająć sterownię śluz. Ponadto, nie nastąpił nawet spodziewany kontratak wojsk alianckich. Wojska niemieckie z kolei mogły przeprowadzić uderzenie na Dunkierkę – bez obawy o to, że nagle otwarte śluzy zatopią im drogę na flandryjskim wybrzeżu.

Niemieccy dywersanci z formacji Brandenburg spełnili zatem swoje zadanie. Odznaczeniem mógł jednak cieszyć się tylko Janovsky, który otrzymał Krzyż Żelazny. Podporucznik Garbert nie dostał odznaczenia, gdyż dowódcy uznali, iż popełnił błąd – choć przeciął kable ładunków wybuchowych, to nie odłączył ich całkowicie od detonatorów. Taka decyzja była wyraźnie niesprawiedliwa i podobno wynikała głównie z pewnej niechęci, jaką sztabowcy żywili wobec brawurowych akcji Brandenburczyków.

Bibliografia: James Lucas, „Komandosi Hitlera”. Fotografia: niemiecki oficer przesłuchuje trzech belgijskich jeńców w maju 1940 roku. Źródło: NAC.

Marek Korczyk