Podczas walk w Afryce Północnej w latach 1941-43 niemiecki generał (później feldmarszałek) Erwin Rommel zasłynął jako świetny dowódca, który potrafił poprowadzić oddziały Afrika Korps do zwycięstw nawet wtedy, gdy przeciwnik miał znaczną przewagę. Z tego też tytułu otrzymał słuszny przydomek „Lisa Pustyni”. Jak jednak w praktyce wyglądało dowodzenie Rommla? Czy faktycznie był wybitnym strategiem?
Dowodzenie „z siodła” i duma żołnierzy Afrika Korps
Składało się na to wiele czynników, spośród których warto zwrócić uwagę na cztery:
– Dowodzenie z pierwszej linii – Erwin Rommel był zwolennikiem dowodzenia oddziałami z linii frontu, lub jak sam mówił potocznie – „z siodła”. W związku z tym Rommel często towarzyszył dowódcom tych kompanii Afrika Korps, które znajdowały się najbliżej pozycji przeciwnika. Podczas długich przemarszów przez pustynię na ogół kierował swoimi oddziałami albo z powietrza (z samolotu Fieseler Fi 156 Storch) albo z liczącej trzy pojazdy mobilnej grupy dowodzenia (głównie z wozu Sd.Kfz.250/3 Greif). Gdy tylko dostrzegał zatrzymaną lub poruszającą się zbyt wolno kolumnę, osobiście przejmował nad nią dowodzenie i zaprowadzał porządek umożliwiający dalszy marsz. Lecąc Storchem, czasem ograniczał się do zrzucania wiadomości na zbyt wolne kolumny, zawierające następującą treść: „Jeżeli kolumna natychmiast nie ruszy, zaraz wyląduję. Rommel”. To najczęściej wystarczało do zmobilizowania maruderów, a ostrzeżona kolumna powracała do standardowego tempa przemarszu. Rommel z kolei takim dowodzeniem zyskiwał to, na czym mu najbardziej zależało – szybkość, konieczną do tego, by Afrika Korps mógł uderzać według doktryny Blitzkriegu.
– Budowanie dumy – wspomniane powyżej dowodzenie, połączone z odnoszonymi sukcesami, pozwoliło Rommlowi na zrealizowanie kolejnego celu. Było nim wzbudzenie wśród żołnierzy Afrika Korps dumy z przynależności do tej jednostki. Rommel zakładał – w gruncie rzeczy słusznie – że jest ona potrzebna do tego, by Afrika Korps zachowywał odwagę na polu bitwy oraz wytrwale znosił trudy walki na pustyni. Dlatego też fakt, że żołnierze Afrika Korps – nawet wcieleni do niego Polacy – czuli się dumni ze służby w tej formacji, w tym także pod rozkazami „Lisa Pustyni”, okazał się bardzo pomocny. Zresztą znaczenie morale w kampanii afrykańskiej podkreślali także inni dowódcy, chociażby generał Stanisław Kopański – dowódca polskiej Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich.
Podstępy i lekceważenie rozkazów z Rzymu i Berlina
– Stosowanie podstępów – Erwin Rommel, jak zresztą każdy ze słynnych dowódców, stosował z sukcesem różne fortele mylące przeciwnika. Najsłynniejszym z nich było ukrywanie rzeczywistej liczby czołgów, jakimi dysponował Rommel, a które mogli zaobserwować – chociażby przez rozpoznanie lotnicze – Brytyjczycy. Polegało ono na tym, że obok rzeczywistych czołgów stawiano makiety ze sklejki i brezentu, generując wokół nich sztuczny ruch za pomocą rzeczywistych czołgów, ciężarówek i motocykli. Sprawiało to wrażenie, że Afrika Korps – niemal zawsze skarżący się na braki w sprzęcie pancernym – był znacznie silniejszy niż w rzeczywistości.
– Ignorowanie rozkazów wyższego dowództwa – najbardziej kontrowersyjną cechą dowodzenia Rommla było ignorowanie tych rozkazów wydawanych przez wyższe dowództwo, które zdaniem „Lisa Pustyni” szkodziły jego planom. Najczęściej taka postawa dotyczyła poleceń wydawanych przez dowództwo włoskie (mające pierwszy głos w kampanii afrykańskiej). Czasem jednak Rommel potrafił ignorować także rozkazy przychodzące z Berlina, nawet te pochodzące od Adolfa Hitlera. Oczywiście w tym przypadku nie mogło być mowy o ich nieustannym odrzucaniu, Rommel potrafił jednak „opóźniać” wykonanie zleconego mu rozkazu o dzień lub kilka. Tak było w 1941 roku, podczas dynamicznej ofensywny Afrika Korps w kierunku Egiptu. W pewnym momencie zarówno Włosi, jak i sam Adolf Hitler, nakazali Rommlowi wstrzymanie ataku. „Lis Pustyni” jednak na pewien czas zignorował te rozkazy, przyjmując je do wiadomości dopiero wtedy, gdy osiągnął spodziewane cele. Bez ogródek podsumował to w liście do żony: „Moi przełożeni w Trypolisie, Rzymie, a może i w Berlinie muszą kręcić głowami ze zdumienia. Podjąłem ryzyko wbrew wszelkim rozkazom i instrukcjom, ponieważ przydarzyła się okazja”.
Malejąca skuteczność „Lisa Pustyni”?
Jak widać zatem, metody dowodzenia stosowane przez Rommla były konkretne, dynamiczne i przynoszące korzyści. Po pewnym czasie jednak ich skuteczność zaczęła maleć. Dowodzenie z pierwszej linii stawało się dla „Lisa Pustyni” coraz trudniejsze z powodu trapiących go „pustynnych” chorób oraz rosnącej przewagi aliantów w powietrzu. Duma cechująca żołnierzy Afrika Korps nie była tak łatwa do podtrzymania w obliczu oddalającego się zwycięstwa oraz chronicznych niedoborów sprzętu, a jednostki przeciwnika – chociażby wspomniana polska Brygada Karpacka – także zaczęły walczyć z wyjątkowo wysokim morale. Stosowanie podstępów stało się również domeną Brytyjczyków, którzy też ukrywali swoje czołgi (np. za pomocą kamuflażu imitującego wygląd ciężarówki). Wreszcie ignorowanie rozkazów wyższego dowództwa możliwe było tylko wtedy, gdy Afrika Korps odnosiło szereg sukcesów. Gdy sytuacja się pogorszyła, zdarzały się porażki, Rommel nie mógł lekceważyć poleceń płynących z góry bez narażenia się na konsekwencje personalne. Zwłaszcza wtedy, gdy rozkazy wydawał sam Hitler.
Bibliografia: Ian Baxter, „Afrika Korps 1941-1943”.
Fotografia tytułowa: Erwin Rommel – gen. niemieckich wojsk pancernych. Fotografia portretowa z okazji 50-tych urodzin. Listopad 1941 roku (NAC).
Marek Korczyk