Kurierzy – na tatrzańskim szlaku

W czasie okupacji mieli do wykonania szczególną misję. Mimo możliwości dekonspiracji i trudów wędrówki, podejmowali się ryzykownych operacji przeprawienia przez przedwojenną granicę Polski, przebywając równie malowniczy, co niebezpieczny szlak. Wszystko w imię wolności i niepodległości ojczyzny. Kurierzy tatrzańscy byli w czasie II wojny światowej żywymi łącznikami między Polską a zagranicą czekającą na kontakt i raporty ze świata brutalnej niemieckiej okupacji.

 

Kim byli i co robili?

Ich misja rozpoczęła się jeszcze w trakcie Wojny Obronnej 1939 roku, gdy pomagali w ucieczce polskich dyplomatów, żołnierzy, ale i ludności cywilnej zagrożonych aresztowaniem lub eksterminacją ze strony Niemców. Po wkroczeniu na ziemie polskie okupant przystąpił do konsekwentnej likwidacji polskiej inteligencji, elementu uznawanego za najbardziej patriotyczny i zmobilizowany do kontynuowania walki. Dziesiątki tysięcy Polaków zdawały sobie sprawę, iż jedyną szansą do wsparcie państwa w bitwie z niemiecką agresją będzie emigracja. Wobec wprowadzonych na okupowanych ziemiach polskich rządów terroru swobodne opuszczenie kraju nie wchodziło w grę. Ostatnią nadzieją było często potajemne przekroczenie granicy ze Słowacją, Węgrami czy Rumunią. W wielu wypadkach nie powiodłoby się to, gdyby nie pomoc osób zaangażowanych w przeprawy rodaków – bohaterskich kurierów tatrzańskich.

Na tatrzańskim szlaku

W czasie okupacji przeprawiali się głównie szlakiem wiodącym na Słowację, a stamtąd ku Węgrom, najczęściej do Budapesztu. Wielu kurierów jeździło następnie na Zachód, by nawiązać kontakt z Rządem RP na Emigracji. Zlecano im zadania szczególne, w tym pozyskiwanie informacji na temat niemieckiego potencjału wojskowego, raportowanie o sytuacji Polskiego Podziemia i ludności cywilnej, informowanie o zagładzie narodu żydowskiego. Tatrzański szlak przebył słynny emisariusz Jan Karski, który dzięki podróżom był w stanie przekazać bezcenne informacje o Holocauście przeprowadzanym przez Niemców na podbitych ziemiach polskich. Kurierzy przerzucali przez granicę dokumenty, mikrofilmy, często przemycając je w wymyślny sposób. Stosowano długopisy, specjalne schowki, dodatkowe kieszenie wszyte we wnętrza ubrań. Do Polski płynął strumień pieniędzy przeznaczonych na wsparcie ruchu podziemnego, jak również zaopatrzenie, w tym broń czy dokumenty. Kurierzy pomagali także w przeprawie konkretnych osób, służąc za przewodników na trudnej trasie. Wskazuje się, iż szlaki wiodły z Zakopanego przez Kondracką Kopę, ale także z Waksmundu na Spisz i z Chochołowa na Orawę. Mimo iż trasa nie była łatwa do przebycia, gwarantowała przynajmniej częściowe zabezpieczenie wyprawy. Tatry były uznawane za obszar wypoczynkowy, wobec czego obecność podróżnych nie wzbudzała podejrzeń.

 

Polscy Górale podczas defilady przed rumuńskim królem Karolem II w 1937 roku (NAC).

Bohaterzy i ofiary

Nie wiadomo dokładnie, ile osób służyło w charakterze kurierów czy przewodników szlakiem tatrzańskim. Szczegółowa dokumentacja nie jest możliwa zważywszy na dużą, nieewidencjonowaną liczbę ,,nielegalnych” przejść przez granicę, tajemnicę, jaka towarzyszyła wielu operacjom oraz brak skoordynowanych struktur nadzorujących funkcjonowanie systemu kurierskiego. Jednym z przywódców ruchu kurierskiego był Wacław Felczak, wybitny naukowiec, znawca historii i kultury węgierskiej. W latach 1940-45 nie tylko współpracował z Polskim Podziemiem, ale i pracował w charakterze emisariusza Rządu Emigracyjnego. Po zakończeniu wojny kontynuował działalność kurierską wymierzoną w komunistyczne władze, za co w 1948 roku został skazany na wieloletnie więzienie. Felczak nie był jedynym wybitnym przedstawicielem polskiej inteligencji zaangażowanym w wyprawy kurierskie. Wspaniałe karty historii zapisał również Józef Krzeptowski, który trasę tatrzańską przebył jako kurier blisko pięćdziesiąt razy, unikając złapania przez niemieckie patrole.

Wielu nie przeżyło trudów wędrówki. Zimą doskwierały im warunki atmosferyczne, ale także niebezpieczeństwo przepraw przez góry. Członkom wypraw groziła dekonspiracja ze strony niemieckich służb policyjnych, słowackiej czy węgierskiej żandarmerii. Pojmanych odsyłano najczęściej do hotelu ,,Palace” przy ul. Chałubińskiego 7 w Zakopanem, gdzie Gestapo zlokalizowało areszt nazywany słusznie Katownią Podhala. Zamykanych tu więźniów brutalnie przesłuchiwano. Niemcy stosowali wymyślne tortury, wydobywając zeznania z pochwyconych Polaków. Przesłuchania często kończyły się śmiercią złapanych, nierzadko w wyniku egzekucji. Dziś na terenie obiektu mieści się Muzeum Walki i Męczeństwa. Wśród więźniów ,,Palace” znaleźli się m.in. wybitny skoczek narciarski, wielokrotny olimpijczyk Stanisław Marusarz (zbiegł w brawurowy sposób z więzienia na Montelupich w Krakowie, gdzie został przeniesiony z wyrokiem śmierci), jego siostra Helena (obydwoje służyli na tatrzańskich szlakach, przeprawiając się do Budapesztu; Helena została rozstrzelana jesienią 1941 roku) czy znakomity narciarz Bronisław Czech (zabity w 1944 roku w obozie koncentracyjnym Auschwitz). Ich ofiarność została wielokrotnie doceniona. W samym Zakopanem znaleźć można szereg miejsc upamiętniających poświęcenie kurierów tatrzańskich. Byli bowiem ludźmi niezwykłymi, nawet jak na wysokie standardy Polskiego Podziemia.

Fotografia tytułowa: schronisko Murowaniec na Hali Gąsienicowej w Tatrach w 1925 roku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.