„Kilroy was here” – słynne graffiti z II wojny światowej

Tytułowa fotografia, autorstwa Joe Loonga, przedstawia dioramę z amerykańskimi żołnierzami z okresu II wojny światowej. W tle widoczne graffiti „Kilroy was here”. Warto zwrócić uwagę, że przedstawiony Kilroy nie jest całkiem łysy, lecz ma kilka włosów. Był to jeden z wariantów w jakim go przedstawiano. Źródło: Wikimedia, CC-BY-SA-2.0.

Podczas II wojny światowej w armii amerykańskiej sławę zdobyło graffiti przedstawiające łysego mężczyznę z dużym nosem, wychylającego się zza muru. Pod nim widniał napis: „Kilroy was here” – „Kilroy tu był”. Jakie były początki specyficznej grafiki i co właściwie oznaczała?


Graffiti, które zaciekawiło nawet dyktatorów

Grafika z Kilroyem była umieszczana na pojazdach i ubraniach oraz malowana w wielu miejscach, do których docierali podczas walk żołnierze amerykańscy. Jej popularność była tak duża, że zwracała uwagę nawet dyktatorów. Według anegdoty Adolf Hitler miał sądzić, że Kilroy to aliancki superszpieg. Józef Stalin z kolei, podczas konferencji w Poczdamie w 1945 roku, miał znaleźć w łazience dla VIP-ów graffiti z Kilroyem i pytać po tym Amerykanów, kim owy Kilroy jest.

Inspektor James J. Kilroy i brytyjski Mr Chad

Ogółem nie ma jednoznacznej odpowiedzi, skąd wzięła się tradycja malowania grafiki. Dokładne początki Kilorya pozostają nadal tajemnicą. Istnieje jednak teoria, która wydaje się prawdopodobna – identyfikuje ona graffiti z postacią Jamesa J. Kilroya (1902-1962), amerykańskiego inspektora stoczniowego. Podczas wojny pracował on w stoczni Fore River w Quincy odpowiedzialnej za produkcję okrętów wojennych. Wówczas robotnicy stoczniowi byli opłacani w zależności od założonych na okrętach nitów. W związku z tym inspektorzy, po zakończeniu pracy przez danego robotnika, robili kredą mały ślad wskazujący miejsce, od którego pracę zacznie kolejny pracownik. Metoda ta była bardzo podatna na oszustwa – robotnicy często wymazywali wykonaną przez inspektora kreskę, dzięki czemu otrzymywali podwójną zapłatę – także za nity założone przez poprzednika. Wiedząc o tym procederze, inspektor James J. Kilroy zamiast małej kreski rysował trwalszą kredą większy napis brzmiący dokładnie „Kilroy was here”. Wymazanie go było znacznie trudniejsze niż śladów pozostawianych przez innych inspektorów.

Normalnie okręty były po produkcji malowane, toteż wszelkie znaki wykonane przez inspektorów ulegały zakryciu. W czasie wojny jednak statki wodowano w pośpiechu, często bez malowania wnętrz. Dlatego też napis „Kilroy was here” był widziany przez tysiące żołnierzy amerykańskich pływających na statkach zbudowanych w Quincy. To oznaczało, że był powszechnie znany i zapewne z tego powodu został przeniesiony na słynne graffiti stanowiącą formę żartu.

Wizerunek Kilroya w National World War II Memorial w Waszyngtonie. Wikimedia, Luis Rubio, CC-BY-SA-2.0.
Wizerunek Kilroya w National World War II Memorial w Waszyngtonie. Wikimedia, Luis Rubio, CC-BY-SA-2.0.

Tyle że James J. Kilroy nie był podobny do postaci domalowywanej do napisu. Rysunek nawiązuje do postaci Mr Chada, którego pochodzenie wiąże się z brytyjskimi komiksami z lat 30-tych. Wśród Brytyjczyków Mr Chad był popularny już przed wojną, mógł zatem stanowić pierwowzór dla Kilroya, którego sława rozpoczęła się w latach 1939-1940. Notabene, grafika z Kilroyem w Wielkiej Brytanii przez cały okres wojny była określana właśnie jak Mr Chad. Ostatecznie brytyjscy żołnierze także zaczęli „bawić się” Kilroyem, choć nieco później niż Amerykanie, którzy urządzali sobie swego rodzaju konkurs, malując graffiti wszędzie tam, gdzie zdołały dotrzeć ich wojska, często w miejscach wyjątkowo egzotycznych.

„Kilroy was here” – mem z II wojny światowej?

W ramach ciekawostki można też dodać, że w ostatnich latach Kilory bywa określany – także w pracach naukowych – jako mem. Wydaje się to uzasadnione, ponieważ Kilroy spełnia wszelkie wymagania stawiane przed memem – przedstawia śmieszny obrazek, krótki i chwytliwy napis oraz cieszy się dużą popularnością. Współcześnie byłby zapewne kolportowany za pomocą mediów społecznościowych. W czasie wojny musiały wystarczyć okręty i ściany budynków. A że żołnierze malowali go chętnie, przełożyło się to na – używając współczesnej nomenklatury – viralową popularność.

Tytułowa fotografia, autorstwa Joe Loonga, przedstawia dioramę z amerykańskimi żołnierzami z okresu II wojny światowej. W tle widoczne graffiti „Kilroy was here”. Warto zwrócić uwagę, że przedstawiony Kilroy nie jest całkiem łysy, lecz ma kilka włosów. Był to jeden z wariantów w jakim go przedstawiano. Źródło: Wikimedia, CC-BY-SA-2.0.

Marek Korczyk