Janina Papierska – z Kazachstanu do afrykańskiej Koji

Losy obywateli narodowości polskiej urodzonych, na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej, a następnie brutalnie deportowanych w głąb ZSRR są analizowane przez historyków od wielu lat. Życie na zesłaniu było dla naszych rodaków wielkim i długo ciągnącym się koszmarem. Cierpienia, jakiego doznali na obczyźnie, nigdy nie zapomną. Wielu z nich wędrowało przez różne kontynenty. Tylko dzięki nieprawdopodobnej woli życia, silnemu patriotyzmowi i wierze w opatrzność doczekali szczęśliwego powrotu do Ojczyzny. Kraju zniszczonego działaniami wojennymi i zniewolonego przez sowiecki reżim. Jedną z osób, która przeżyła gehennę zesłania i morderczy szlak uchodźców polskich jest Janina Papierska, z domu Łuniew, mieszkająca w Dzierżysławiu.

Janina Papierska urodziła się 15 maja 1929 r. w Kolonii Ostromeczewo, koło Brześcia nad Bugiem. Jej ojciec, Eugeniusz Łuniew był zdolnym i skromnym człowiekiem. „Pracował jako robotnik w tartaku. Pomagał naszym sąsiadom przy budowie domu, na polu podczas żniw, potrafił naprawiać maszyny i urządzenia rolnicze. Koledzy go bardzo lubili za to, że był szczery i bezinteresownie pomagać innym w potrzebie”.

Eugeniusz Łuniew brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, za co otrzymał połać ziemi na Kresach. Tam też poznał swoją żonę, Zofię, z którą prowadził wspólne gospodarstwo. Mieli trójkę dzieci. Najstarszy był Mikołaj, który jako nastoletni chłopiec zapisał się do Związku Strzeleckiego, podtrzymując tym samym piękne rodzinne tradycje. Natomiast ich córka Maria, chodziła wraz z koleżankami na zajęcia organizowane przez Czerwony Krzyż. Janina w rodzinie była najmłodsza.

Po kilku latach ciężkiej osadniczej pracy w Kolonii Ostromeczewo cała rodzina przeniosła się do Brześcia. Po I wojnie światowej miasto wraz z Polesiem weszło w skład II RP, a od 1921 r. (traktatu ryskiego) stało się stolicą województwa. W 1931 r. Brześć nad Bugiem liczył ok. 40 tys. mieszkańców.

Pani Janina często wspomina pobyt w Brześciu. Wraz z innymi dziećmi chodziła do szkoły przy ul. Krzywej, w której uczono podstawowych przedmiotów w języku polskim. Dopiero po wkroczeniu do miasta Armii Czerwonej i przekazaniu administracji pod zarząd radziecki wprowadzono obowiązkowo język rosyjski i dodatkowe zajęcia z języka białoruskiego. „W klasie były różne dzieci. Bawiłam się z żydówkami, prawosławnymi, zielonoświątkowcami oraz katolikami. Było bardzo wesoło. Z dziewczynami chodziłyśmy na przedstawienia, uroczystości szkolne oraz do kościoła. Spacerowałyśmy wzdłuż twierdzy i poligonu”. Obok szkoły znajdował się szpital, w którym jako dziecko przez dwa tygodnie leżała chora na szkarlatynę. Natomiast niedaleko jej domu mieścił się sklep spożywczy Żyda Chuna, który w godzinach wieczornych zamieniał się w gwarną karczmę.

W 1939 roku, na kilka tygodni przed wkroczeniem żołnierzy niemieckich do Polski, na ulicach Brześcia coraz głośniej słychać było o nieuchronnym rozpoczęciu wojny. „O napiętych stosunkach z Niemcami i coraz trudniejszej sytuacji politycznej Polski mówili wszyscy. Niepokojące wiadomości przywozili zwłaszcza kolejarze, którzy podróżowali pociągami ze wschodu na zachód i z powrotem. Brat Mikołaj, który chodził do gimnazjum mechanicznego, gdy dowiedział się o wkroczeniu Niemców do Polski wpadł do domu i zaczął krzyczeć: Mamo wojna, wojna, lotnisko w Małaszewiczach zbombardowane. To było straszne”.

Żołnierze niemieccy oglądają radziecki czołg BT-7, który wkroczył do Polski podczas sowieckiej agresji. Wrzesień 1939 roku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Bardzo ważnym obiektem strategicznym miasta była twierdza, która w okresie międzywojennym stała się więzieniem dla działaczy opozycji parlamentarnej Centrolewu, sprzeciwiających się rządom sanacji. Po wybuchu wojny twierdza została wzmocniona. 11 września 1939 r. Naczelny Wódz Wojska Polskiego gen. Śmigły-Rydz na dowódcę jej obrony mianował gen. Konstantego Plisowskiego (zginął w Katyniu w 1940 r.), który wraz z 2-2,5 tysięczną załogą żołnierzy polskich odpierał ataki XIX Korpusu Pancernego Wehrmachtu. Niestety atak był tak silny, że zmusił załogę twierdzy do jej opuszczenia (dokładnie w dniu agresji sowieckiej na Polskę) i ewakuowania się w kierunku Terespola. Pani Janina wspomina: „Samoloty nieustannie bombardowały miasto. Po południu smród był tak potworny, że nakazano ludziom kłaść się w domach na podłodze ze zwilżonymi szmatkami na ustach. Pogłoska głosiła, że był to gaz bojowy rozpylany przez Niemców. Żołnierze po ulicach chodzili z pochłaniaczami i ostrzegali wszystkich, aby zamykać szczelnie okna. Potem okazało się, że to swąd trafionego składu amunicji i palących się czerwonych koszarów. Kłęby dymu unoszące się nad miastem robiły przerażające wrażenie”.

Po ciągłych nalotach i zmasowanym ataku wojsk pancernych miasto zostało zajęte przez żołnierzy Wehrmachtu. W tej sytuacji rodzina Łuniewów podjęła decyzję, że ojciec z synem zostaną w Brześciu, natomiast matka z córkami przeniosą się do swojej babci, do miejscowości Omelin, w pow. drohiczyńskim. „Do Omelina Niemcy wjechali z wielkim hukiem na motocyklach z przyczepkami. Szybko rozbili obozowisko z kuchnią polową. Żołnierze chodzili po wsi i łapali kury, gęsi, kaczki, żeby tylko rzucić coś do kotła. Osoby, które chciały wyjść poza obręb wsi zabijano na miejscu” – wspomina pani Janina.

Zdjęcie tytułowe: Pamiątkowe zdjęcie z półkolonii w Brześciu nad Bugiem 1938 r. Z archiwum Janiny Papierskiej.


Zobacz drugą część materiału


Autor: dr Arkadiusz Szymczyna