Jak Urbanowicz strzelał do Sowietów

Polscy piloci myśliwców wielokrotnie zadziwiali alianckich dowódców podczas bitwy o Wielką Brytanię. Szybko zapracowali sobie na uznanie i szacunek Brytyjczyków niezwykłymi umiejętnościami, odwagą, bezkompromisowością i hartem ducha. Dla wielu z nich okazja do walki z niemieckimi lotnikami nadarzyła się dopiero w 1940 roku, kiedy to dysponowali sprzętem porównywalnym do tego, który posiadał nieprzyjaciel. Witold Urbanowicz, jeden z podniebnych asów Polskich Sił Powietrznych, dał się poznać jako znakomity pilot myśliwca, notując aż 15 pewnych zestrzeleń w okresie najsłynniejszej bitwy powietrznej. Nie był to jednak pierwszy raz, gdy zdarzyło się mu trafić wrogą jednostkę. Urbanowicz miał bowiem okazję poćwiczyć strzelanie w okresie międzywojennym. Historia wydaje się dość niezwykła, a sam pilot myśliwca stał się przyczyną kontrowersji o charakterze militarnym i politycznym.

Polikarpow R-5 (Wikipedia, domena publiczna).

W 1936 roku Urbanowicz służył w 111. Eskadrze Myśliwskiej, której zadaniem było patrolowanie polsko-radzieckiego pogranicza. Sowieckie samoloty wielokrotnie zapuszczały się nad Polskę, by fotografować przygraniczne umocnienia. Ponad pięćdziesiąt lat później Urbanowicz zdecydował się przypomnieć historię, która mogła się stać źródłem poważnego konfliktu na linii Warszawa-Moskwa. Patrolując rejon w okolicy Sarn Urbanowicz spotkał radziecki dwupłatowiec, którego pilot zignorował znaki Polaka nakazującego opuszczenie polskiej przestrzeni powietrznej. Co więcej, według relacji Urbanowicza, zdecydował się on na ostrzelanie polskiego myśliwca. Popularny „Kobra” (taki pseudonim nadali Urbanowiczowi koledzy) postanowił odpowiedzieć ogniem na salwę Rosjanina. W efekcie Polikarpow R-5 został zestrzelony i spadł na poleskie mokradła. Po powrocie do bazy Urbanowicz starał się ukryć fakt strącenia wrogiego samolotu, choć niewątpliwie sprawiło mu to sporą satysfakcję. Po latach, z wrodzoną zadziornością, komentował ten fakt słowami: „Zaraz potem Rosjanie przestali fotografować nasze umocnienia na wschodniej granicy”. Jak widać, taktyka przyjęta przez polskiego lotnika zdała egzamin. Obie strony zdecydowały się zignorować całe zajście. Fakt zestrzelenia radzieckiego samolotu sprytnie przemilczano, aby nie sprowokować ewentualnego konfliktu granicznego. Sam Urbanowicz mógł zanotować pierwszy powietrzny sukces. Cztery lata później miał już być prawdziwym asem przestworzy.

Fotografia: Witold Urbanowicz (Wikipedia, domena publiczna).