Po siedemdziesięciu latach od zakończenia II wojny światowej niemieccy czytelnicy ponownie będą mogli zakupić „Mein Kampf”. Instytut Historii Współczesnej w Monachium szykuje reedycję książki. Na dwóch tysiącach stron historycy zamierzają zmieścić oryginalną treść publikacji wydanej w 1925 roku oraz setki przypisów umożliwiających zrozumienie przeinaczeń i kłamstw przywódcy nazistów. Mimo ich naukowego zaangażowania, Adolf Hitler ponownie będzie miał okazję przemówić. Nie wszystkim ten pomysł przypadnie do gustu.
Biblia nazistów
Kiedy Adolf Hitler trafił do więzienia w Landsbergu, gdzie miał odsiedzieć wyrok za nieudany zamach stanu z listopada 1923 roku, nie spodziewał się zapewne, że będzie mógł poświęcić tyle czasu na pracę naukową. A raczej pseudonaukową, bo w świetle tego, co udało się mu stworzyć za kratami, tak należałoby powiedzieć. Jak sam mówił, pobyt w więzieniu traktował jako „uniwersytet na koszt państwa”, darmowe wakacje obliczone na poszerzanie horyzontów. Dziełem, które zwieńczyło jego prace, doświadczenia, przemyślenia i fantazje stała się dwutomowa „Mein Kampf”. Książka stanowiła manifest ideologiczny nazistów, będąc źródłem najważniejszych punktów ich programu. W latach trzydziestych stała się prawdziwym bestsellerem, który do wybuchu II wojny światowej rozszedł się w ponad 5 milionach egzemplarzy! Po siedemdziesięciu latach od zakończenia konfliktu Instytut Historii Współczesnej w Monachium planuje ponowne wydanie „Mein Kampf”. Decyzję można oczywiście nazwać kontrowersyjną, ale w świetle argumentacji historyków odpowiedzialnych za przygotowanie i edycję tekstu nabiera ona nieco więcej sensu. Pytanie tylko, czy przywrócenie rynkowi biblii nazistów faktycznie wyjdzie wszystkim na dobre.
Dla jednych szaleniec, dla innych wizjoner
Nawet najwięksi przeciwnicy Adolfa Hitlera nie mogą odmówić mu niezwykłej charyzmy, zmysłu oratorskiego i umiejętności pociągnięcia za sobą tłumów ludzi. Być może to stało za niespodziewanym sukcesem nazistowskiej partii, która w ciągu pięciu lat zdominowała niemiecką scenę polityczną, obaliła demokrację i wykreowała totalitarny reżim z wyniesionym nieomal do rangi boga Führerem. W 1933 roku ani społeczeństwo, ani opozycja nie zdawały sobie jeszcze sprawy z tego, jak daleko może się posunąć nowa władza. A powinni, zwłaszcza po lekturze „Mein Kampf”.
Wydany w 1925 roku pierwszy tom książki opierał się przede wszystkim na autobiografii Hitlera. Opublikowana rok później druga część stanowiła już regularny manifest programowy, zapis wizji człowieka owładniętego rządzą władzy absolutnej. W swoich rozważaniach Hitler zawarł to, co stało się charakterystyczne dla nazizmu – nacjonalizm, antysemityzm, rasizm, antydemokratyzm, antykomunizm, kult jednostki i koncepcję Lebensraum. Są to oczywiście jedynie wybrane wątki, które w późniejszym czasie naziści interpretowali dość swobodnie, pogrążając się w zbrodniczej polityce eksterminacji i agresji, tworząc wewnętrznie niespójny i nieskoordynowany system polityczny i filozoficzny. „Mein Kampf” było oczywiście inspiracją. Zawarte w książce podwaliny doktryny nazwanej później hitleryzmem były nieco bardziej harmonijne i koherentne. Hitler nie był jednak wybitnym myślicielem, który od podstaw tworzył swoje teorie. Niemal każda z koncepcji została już wcześniej omówiona, a on dokonał jedynie eklektycznego połączenia, które w kręgach nazistów przysporzyło mu sławy wizjonera. Połączenia niezwykle niebezpiecznego, bo żerującego na najniższych ludzkich instynktach, z nienawiścią jako fundamentem i osią, na której oparto wykrzywiony kręgosłup moralny.
W latach trzydziestych „Mein Kampf” kilkukrotnie edytowano. Wprowadzone do książki poprawki miały przybliżać czytelnikom ideologię zaproponowaną przez Hitlera i jego popleczników. 5 milionów sprzedanych kopii jednoznacznie świadczyło o tym, że na rynku (nie tylko niemieckim) istnieje spore grono odbiorców spragnionych wynurzeń „krzykacza z Monachium”. Gdy w 1938 roku szefowie europejskich mocarstw przehandlowali w tym samym mieście Czechosłowację, nie mieli za sobą lektury „Mein Kampf”. A jeśli mieli, nie czytali ze zrozumieniem. Adolf Hitler już w 1925 roku szedł na wojnę.
Na indeksie ksiąg zakazanych
Po wojnie prawa autorskie do „Mein Kampf” przeszły na niemiecki kraj związkowy Bawaria. Tamtejsze władze podjęły decyzję o niepublikowaniu książki, nie zgadzając się także na jej wydanie poza granicami Niemiec. Próby łamania lub obchodzenia prawa autorskiego ścigano na drodze sądowej, ale nie we wszystkich wypadkach udało się Bawarii doprowadzić do pozytywnego rozstrzygnięcia sporu. W gruncie rzeczy status prawny „Mein Kampf” był niedookreślony, a w kolejnych krajach książka ukazywała się w mniej lub bardziej sformalizowanej wersji. W dobie Internetu uzyskanie własnej kopii publikacji okazało się być jeszcze łatwiejsze. Ustawodawcy niektórych państw starali się z tym walczyć w dość rygorystyczny sposób, zakazując publikowania, udostępniania, a nawet pozyskiwania treści książki. „Mein Kampf” trafiło do swoistego indeksu ksiąg zakazanych, co było przejawem nie tylko troski o kolejne pokolenia, ale i próbą ideologicznej denazyfikacji. Taktyka na pozór słuszna, ale, jak to czasem bywa – zakazane smakuje najlepiej. W wielu wypadkach jedynie udawano, iż problem nie istnieje, a pozostawione samo sobie „Mein Kampf” mogło wyrządzić jeszcze większe szkody.
Ziarna nienawiści
Być może z tego względu monachijscy historycy postanowili wyjść z inicjatywą opracowania poszerzonego o komentarze i setki przypisów nowego wydania „Mein Kampf”. Książkę słusznie potraktowano jako ważny materiał historyczny, zgadzając się, iż pozostawienie jej bez komentarza wyrządzi więcej szkód. 1 stycznia 2016 roku Bawaria utraci prawa autorskie do publikacji. W myśl niemieckiego prawa wygasają one na koniec roku następującego w siedemdziesiąt lat po śmierci autora. A Hitler popełnił samobójstwo 30 kwietnia 1945 roku… Historycy spodziewają się, że na rynku ukażą się teraz dziesiątki przedruków oryginalnego tekstu. Po ponad trzech latach wytężonych prac oddadzą zatem czytelnikom dobrze przygotowaną, tłumaczącą manipulacje i przekłamania, odwołującą się do zbrodniczego dziedzictwa nazistów dwutomową wersję „Mein Kampf”. Na dwóch tysiącach stron zapisano ostrzeżenie dla współczesnych odbiorców. Nasuwa się tylko pytanie – czy manifest programowy nazistów faktycznie zasługuje na tyle uwagi? Adolf Hitler żerował na ludzkiej słabości. Na wypaczeniach natury, tak charakterystycznych w momentach burzy i przełomu. Dzisiaj także zmagamy się z wieloma kryzysami. Nie mam wątpliwości, że wciąż istnieją grupy gloryfikujące spuściznę nazistów, ale mam nadzieję, że ich wpływ na rzeczywistość jest tak marginalny, iż katalizator w postaci ponownych publikacji pseudonaukowej rozprawy jednego z największych zbrodniarzy w historii ludzkości nie stanie się kolejną iskrą zapalną rodzącą dalsze konflikty. Historia wielokrotnie pokazała, że ziarno nienawiści zasiać łatwo. Trudniej ją wyplenić.
Fotografia tytułowa: „Mein Kampf” Adolfa Hitlera (Wikipedia, domena publiczna).