Jacek Kaczmarski „Młodych Niemców sen”

Patrzę na młodych Niemców sen
Mocny, spokojny i bez winy
Pociąg przejeżdża wieczny Ren
W falach kołyszą się kominy

Mundur, przepustka, piwo, sznaps
I każdy w porę się obudzi
Żeby w jednostce być na czas
Tam uczą ich zabijać ludzi

Ale tymczasem ufnie śpi
Głowa na zgiętym łokciu leży
I nie o krwi zapewne śni
I w śmierć prawdziwą też nie wierzy

A pięćset kilometrów stąd
Gdzie jeszcze czuć swąd ludzkich pieców
Ich rówieśników nocny ront
Do robotniczych strzela pleców

I myśli się natrętne tlą
Gdy patrzę na uśpione głowy
To hitlerowców dzieci są
A tam, to wojsko jest ludowe


Zawsze, gdy tylko czytam Kaczmarskiego, zastanawiam się nad fenomenem jego twórczości. „Młodych Niemców sen” nie jest wyjątkiem od reguły i, jak przystało na barda „Solidarności”, trzyma niezwykle wysoki poziom kunsztu artystycznego. Przesłanie utworu jest co najmniej dwuznaczne – z jednej strony mamy młodych Niemców, spadek po rządach hitlerowskich, z drugiej komunistów, co jest wyraźnym odwołaniem do tragicznej powojennej historii naszego narodu. Pomiędzy tym wszystkim jest ojczyzna Polaków. I jakoś dziwnie nachodzi mnie refleksja, że pomimo formalnego zakończenia II wojny światowej, konflikt przeciągnął się na znacznie dłuższy okres czasu niż ten wyznaczany oficjalnymi ramami 1939-45. Pojawia się ważny problem przebaczenia, w tym wypadku odnieść go musimy do kolejnych pokoleń niemieckich, które trudno winić za nieszczęścia, jakie spadły na Polskę. Nie można jednak zapomnieć, co uczynili ich przodkowie. Jakby na tle wojennego dramatu maluje się zniewolenie Polski przez Moskwę, tragedia równie straszna, choć mniej okrutna. Ludowe wojsko strzelające do robotników, a więc mroczna wizja kraju demokracji ludowej. Niestety, tyleż mroczna, co prawdziwa, co dobitnie wykazała nasza powojenna historia Polski kształtująca się jakby w opozycji do tego, co przeżywali młodzi Niemcy zza Renu. Ofiary pozostały ofiarami, zwycięzcy spod znaku swastyki nadal święcili tryumfy.


Okiem Polonisty: Dwie rzeczywistości: Niemcy i Polska początku lat 80-tych. I pytanie o odpowiedzialność za historię. Czy można obarczać młodych Niemców winą za to, co uczynili ich dziadkowie? Komuś może się ono wydać absurdalne. Jednak wydaje mi się, że chodzi tutaj przede wszystkim o pamięć. Współcześni Niemcy nie mogą się odciąć od własnej historii, nie można żyć bez pamięci o strasznych chwilach z przeszłości, bo one kształtują teraźniejszość. Nie można mówić, że obozy to wymysł Polaków (a zdarza się to obecnie coraz częściej, tak jakby Kaczmarski przewidział 26 lat wcześniej naszą obecną sytuację). I jeszcze jeden obraz z tego wiersza: socjalistyczna rzeczywistość, w której nie ma miejsca na prawdę. Za nią się ginie. Ewidentne porównanie w dwóch ostatnich wersach reżimu socjalistycznego do terroru hitlerowskiego.