Franciszek Dąbrowski (1904-1962) – żołnierz Wojska Polskiego, służył w stopniu komandora, jeden z członków załogi broniącej Westerplatte i faktyczny dowódca defensywy Składnicy Tranzytowej. Używał pseudonimu „Kuba”.
Urodził się 17 kwietnia 1904 roku w Budapeszcie. Z życiorysu spisanego przez samego Dąbrowskiego dowiadujemy się, iż w tym czasie jego ojciec przybywał w mieście jako oficer armii austro-węgierskiej. Franciszek był synem generała Romualda Dąbrowskiego oraz Elżbiety z Broulików. Warto podkreślić, iż imiona nadano mu na cześć ówczesnego cesarza Austro-Węgier Franciszka Józefa z monarchii habsburskiej. Służba wojskowa była właściwie przeznaczeniem Franciszka. Tradycje związane z karierą jego ojca wyznaczały rytm życia Dąbrowskich. W 1914 roku rozpoczął naukę w szkole realnej w Enns, co miało związek z wybuchem I wojny światowej. Jego ojciec wyruszył na front. W listopadzie 1918 roku rodzi się niepodległa Polska. Franciszek Dąbrowski jedzie do kraju, gdzie zostaje przyjęty do krakowskiej Szkoły Podchorążych. Od 1919 roku szkoła nosiła nazwę Korpusu Kadetów. Tam też pobierał nauki. W 1921 roku złożył podanie do Szkoły Podchorążych w Warszawie, gdzie uczęszczał w latach 1921-23. Następnie rozpoczął służbę wojskową, uzyskując w 1923 roku awans do stopnia podporucznika. Został przyjęty do 3. Pułku Strzelców Podhalańskich w Bielsku, a następnie przeniósł się do Batalionu Szkolnego Podchorążych Piechoty w Biedrusku. W lipcu 1925 roku został awansowany do stopnia porucznika. W 1932 roku zostaje przeniesiony do 29. Pułku Strzelców Kaniowskich w Kaliszu. Dąbrowski, w oczach dowódców, oceniany był jako żołnierz solidny i odznaczający się wysokimi kwalifikacjami. Cieszył się również sporą popularnością, był lubiany przez kolegów. Pod koniec listopada 1937 roku jeden z jego przyjaciół przybył do niego z niecodzienną informacją o przeniesieniu do Gdańska, gdzie funkcjonowała Wojskowa Składnica Tranzytowa na Westerplatte. Po oficjalnym zawiadomieniu Dąbrowski spakował się i wyruszył w drogę. Dowódcą Składnicy był w tym czasie mjr Stefan Fabiszewski. Oficer pisał o swoim nowym podwładnym i procedurze wybierania nowych podkomendnych: „[…] procedura była następująca: udawałem się osobiście do biura personalnego M.S. Wojsk. i w referatach przeglądałem roczne listy kwalifikacyjne, wybierałem najlepszego spośród najlepszych. W ten sposób wybrałem kapitana Franciszka Dąbrowskiego [tytułem informacji, awans do stopnia kapitana uzyskał w czerwcu 1935 roku]. Jego wysokie kwalifikacje potwierdziła całoroczna służba ze mną. Dąbrowski był wzorowym żołnierzem, lubianym przez podwładnych. Wysoko oceniłem jego lojalność i obowiązkowość”. Jak zatem widzimy, noty Dąbrowskiego były bardzo dobre, a przeniesienie zawdzięczał wysokim kwalifikacjom wojskowym. Także we wniosku o przyznanie Srebrnego Krzyża Zasług przełożeni nie szczędzili mu ciepłych słów. Po przybyciu na Westerplatte Dąbrowski objął stanowisko zastępcy dowódcy. Na miejscu przyczynił się do rozbudowy potencjału militarnego Składnicy, wykazał się zdolnościami organizacyjnymi. Prowadził szkolenia z zakresu obrony placówki. W okresie poprzedzającym wojnę kapitan wiele pracował z załogą Westerplatte. Jego współpraca z nowym dowódcą placówki, mjr Henrykiem Sucharskim, układała się raczej poprawnie, choć Dąbrowski był żołnierzem zdolniejszym i bez reszty pochłoniętym służbą. 1 września 1939 roku o godz. 4.45 na Westerplatte zaczęły spadać pociski artylerii pancernika „Schleswig-Holstein”, który zawinął do gdańskiego portu. Wydarzenie to dało symboliczny początek II wojnie światowej. Jednocześnie obrona Westerplatte była jednym z najbardziej chwalebnych i kontrowersyjnych epizodów kampanii wrześniowej. Do dzisiaj wszystkie kwestie nie zostały wyjaśnione, a szczególnie tajemniczo wygląda sprawa dowodzenia placówką podczas wrześniowej obrony. Dąbrowski, zarówno we wspomnieniach, jak i w powojennych relacjach, nie chciał jednoznacznie oceniać postawy mjr Sucharskiego, który 2 września przeszedł załamanie nerwowe. Od tego czasu obroną kierował kpt. Dąbrowski. Okoliczności, w jakich Sucharski przekazał władzę bądź też siłą został do tego zmuszony, są nader ciekawe. Po ciężkim bombardowaniu lotniczym major rozkazał wywiesić białą flagę. Dąbrowski zareagował wzburzeniem, nakazując zdjęcie flagi. Zakomunikował ten fakt Sucharskiemu, który prawdopodobnie kompletnie załamał się psychicznie i przebywał w zamknięciu niemal do końca obrony, 6 września. Nazajutrz major poddał Składnicę, która nie miała już możliwość prowadzenia dalszej obrony. Sucharski przez wiele lat uchodził za faktycznego dowódcę obrony, choć nie była to prawda. W 1957 roku Dąbrowski opublikował „Wspomnienia z obrony Westerplatte”, w których w pewien sposób rozlicza się z przeszłością. Nie napiętnował jednak postawy przełożonego, choć wskazywał, iż to on, choć niższy stopniem, w rzeczywistości dowodził Składnicą. Książka wywołała liczne dyskusje i kontrowersje. Dąbrowskiemu zarzucano nawet autokreację i umniejszanie wkładu Sucharskiego, jednakże tekst publikacji napisany był zgodnie z prawdą historyczną, co potwierdzali w licznych relacjach członkowie załogi placówki. Warto podkreślić, iż kapitan zachował się niezwykle honorowo, nie potępił w ostrych słowach majora, nie pisał o tragizmie tych dni. Po wojnie władze kreowały Sucharskiego na bohatera, co zbieżne było z komunistyczną polityką (major, chłopskiego pochodzenia). Dąbrowski został zepchnięty na dalszy plan, a o jego zasługach albo zapomniano, albo nie mówiono otwarcie. Do budowania mitu Sucharskiego przyczyniły się niektóre powojenne publikacje, w tym prace autorstwa Stanisławy Górnikiewicz. Wydaje się jednak, iż w świetle relacji świadków wydarzeń oraz nowych badań, prowadzonych głównie przez Mariusza Borowiaka kwestia dowodzenia na Westerplatte jest rozstrzygnięta i przesądzona na korzyść „Kuby”. Współcześnie sporą wagę miały również dokumenty prezentowane przez córkę Dąbrowskiego, Elżbietę Hojkę.
Po zakończeniu zmagań o placówkę polscy żołnierze zostali przewiezieni do obozów jenieckich. Dąbrowski najpierw trafił do Klein Dexen, później przebywał w oflagu IIC Woldenberg. W lutym 1945 roku obóz wyzwoliła Armia Czerwona. Niestety, długi pobyt w niewoli mocno nadszarpnął zdrowie kapitana. Nasiliła się gruźlica. Jej objawy – kaszel i postępujące zmęczenie – mocno dokuczały wojskowemu. Mimo to postanowił kontynuować karierę militarną. W Krakowie postanowił zgłosić się do Ludowego Wojska Polskiego. Został odesłany do Samodzielnego Batalionu Morskiego w Gdańsku, gdzie rozpoczął służbę w lipcu 1945 roku. 1 września 1945 roku otrzymał Krzyż Orderu Virtuti Militari. Mniej więcej w tym samym czasie awansował do stopnia majora. Kolejną promocję otrzymał rok później – został komandorem. We wniosku czytamy: „[…] na zajmowanym stanowisku wykazywał dużo inicjatywy, energii i umiejętności. Politycznie dojrzały [choć, co godne podkreślenia, wcześniej oceniano, iż jego stosunek do nowych rządów jest negatywny – z raportu mjr Lebiedzia]. Oddany sprawie i służbie dla Polski Ludowej. Ma wielkie walory osobiste. Lojalny, taktowny i uczciwy w pełnym znaczeniu tego słowa. Wybitny oficer. Zasługuje na awans”. Słowa te spisał szef Sztabu Głównego Marynarki Wojennej, kmdr por. Stanisław Jabłoński. Dąbrowski pełnił w tym czasie stanowisko dowódcy Kadry Floty. Następnie objął stanowisko komendanta Centrum Wyszkolenia Kadr Marynarki Wojennej w Ustce, później szefa Biura Dowódcy Marynarki Wojennej w Gdyni. Drzwi do dalszej kariery zostały zamknięte w 1950 roku, gdy ze względu na zły stan zdrowia opuścił służbę. Komandor leczył się w Wojskowym Sanatorium Przeciwgruźliczym w Otwocku, co jednak prawdopodobnie uratowało go przed represjami, jakie objęły dowództwo marynarki w tym okresie. Dąbrowski mocno przeżył całą sytuację, jeszcze w 1950 roku został zwolniony ze służby. Wrócił do Krakowa. Nadal leczył się w związku z pogarszającym stanem zdrowia. Podejmował się pracy, aby zapewnić lepszą sytuację materialną rodzinie. Komunistyczny system nie zapomniał o szlacheckim pochodzeniu Dąbrowskiego, był piętnowany i odsuwany na boczny tor życia społecznego. Pracował jako kasjer w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki (KMPiK), skąd został zwolniony w 1951 roku. Wyrzucono go również z partii, co z kolei było konsekwencją fali czystek. Przez pewien czas szył pantofle dla krakowskiej spółdzielni. To wszystko dodatkowo załamywało dumnego niegdyś żołnierza Wojska Polskiego. Jego powojenne losy dobitnie pokazały, jak w Polsce Ludowej traktowano bohaterów wojennych o życiorysie niezgodnym z partyjnymi ideałami. W 1956 roku, po krótkim okresie odwilży, Dąbrowski otrzymał odszkodowanie i został przywrócony do łask. W tym samym czasie działał na rzecz utworzenia związku żołnierzy z Westerplatte, organizując się wraz z kolegami. Kolejna fala krytyki spadła na niego w związku z wydaniem wspomnień z obrony, o czym pokrótce już wspominaliśmy. Zmarł 24 kwietnia 1962 roku w Krakowie. Został pochowany na Cmentarzu Rakowickim.