Tytuł – Nazistowscy miliarderzy
Rok wydania – 2023
Autor – David de Jong
Wydawnictwo – Post Factum
Liczba stron – 392
Tematyka – bulwersująca historia związków biznesu z partią nazistowską, czego owocem mogą być fortuny współczesnych miliarderów uznawanych za czołowych przedstawicieli niemieckiego przemysłu.
Ocena – 7,5/10
Związki niemieckiego biznesu z NSDAP i stworzonym przez partię nazistowską systemem totalitarnym są dzisiaj faktem powszechnie znanym, przy czym świadomość w tym temacie zdaje się być dość powierzchowna. Historycy badający te relacje mają oczywiście solidne rozeznanie, na czytelników czeka jednak sporo pułapek w postaci braku źródeł, dostępu do firmowych archiwów, maskowania czarnych kart historii, a wreszcie prób powojennego wybielania i relatywizowania, co w przypadku Niemiec było specyficzną formą rozliczenia się z przeszłością. Oczywiście, należy pamiętać, iż historia nie jest czarno-biała i nawet przykłady na pierwszy rzut oka oczywistej kolaboracji trzeba konkretnie przeanalizować i osadzić w kontekście historycznych realiów. Bez przemilczania i uczciwie. Gdy jednak dowiadujemy się, że przedstawiciele czołowych niemieckich koncernów odmawiają komentarza autorowi prowadzącemu badania i odwołują się do zleconych przez siebie badań archiwalnych, możemy mieć poczucie, że niewygodna przeszłość ma dla niektórych stanowić zamknięty rozdział, do którego lepiej nie wracać.
„Nazistowscy miliarderzy” to kolejna książka o charakterze demaskatorskim. Dziennikarskie śledztwo odkrywa przed czytelnikami kulisy współpracy wielkich niemieckich rodów przemysłowych z nazistami, co w wielu wypadkach było źródłem miliardowych fortun i do dzisiaj stanowi fundament biznesowej potęgi. Te skandalizujące fakty bulwersują tym bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę specyficzną kulturę, w której epatowanie wartościami i tak zwaną społeczną odpowiedzialnością biznesu ma stanowić nowy model działalności. Co jednak, gdy jednocześnie zapomina się o zdecydowanie mniej chlubnych kartach historii albo przedstawia się ją w sposób wybiórczy?
David de Jong nie ma wątpliwości, iż rozliczenie z przeszłością niektórych dynastii nie było w pełni transparentne i uczciwe. Już sam fakt blokowania dostępu do rodzinnych archiwów (choć nie we wszystkich przypadkach) nasuwa mu jednoznaczne skojarzenia. Autor podkreśla, iż większość magnatów przemysłowych III Rzeszy wyszła z wojny „po zaliczeniu co najwyżej drobnego klapsa”, a nieliczne wyjątki służyły jako propagandowy przykład rozliczenia się z nazistowską przeszłością. W konsekwencji dzisiaj dla niektórych temat jest zamknięty i nie warto do niego wracać.
De Jong szeroko opisuje związki na linii państwo-biznes i późniejsze kariery spadkobierców. Najbardziej interesują go losy Quandtów i Flicków, a na kartach książki przewijają się takie potęgi jak BMW, Deimler-Benz czy Oetker. Autor punktuje, w jaki sposób familie zbiły fortunę i co później zrobiły ze swoim historycznym dziedzictwem. Jest w tym względzie mocno krytyczny, choć doszukiwanie się celowych związków ze światem współczesnej prawicowej ekstremy że względu na nazistowską przeszłość przodków wydaje mi się nieco naciągane. Tutaj potrzebna byłaby solidniejsza analiza współczesnego zaangażowania, sympatii politycznych i przepływów finansowych, a na to trudno liczyć.
Zasadniczo jednak krytycyzm autora jest uzasadniony i zazwyczaj nie epatuje on tanimi emocjami i sloganami, nawet jeśli czasem odrobinę się zapędza. Nie widzę problemu, by współczesne organizacje (choćby naukowe i akademickie) korzystały z dobrodziejstw finansowych dynastii, nawet tych, których potęga została zbudowana na krzywdzie ludzkiej. Rozumiem, iż dla współczesnych firm jest to element budowania wizerunku, przy czym zdecydowanie bardziej wolę, by pieniądze zostały mądrze zagospodarowane na cele charytatywne niż na zbijanie dalszego kapitału.
Książka została napisana ze swadą, a autor wykorzystał potencjał drzemiący w sensacyjnym temacie. Mimo iż znaczna część faktów została już opisana przez historyków, „Nazistowscy miliarderzy” wciąż mają potencjał popularyzatorski, zwłaszcza w krajach, które nie mają tak dobrze przerobionej przeszłości współczesnych Niemiec i ich biznesowych czempionów. Polskiego czytelnika opracowanie może momentami bulwersować, ale zachowajmy w tym umiar. To tylko wierzchołek piramidy niesprawiedliwości i braku konsekwentnego, konkretnego rozliczenia z nazizmem. Niby nic nowego w tym względzie, ale jednak boli.
Ocena – 7,0/10