Tytuł – Ptaki krzyczą nieustannie
Rok wydania – 2023
Autor – Beata Dżon-Ozimek, Michał Olszewski
Wydawnictwo – Czarne
Liczba stron – 504
Tematyka – biografia nazistowskiego esesmana i ornitologa napisana w formie reportażu historycznego – przypadek Günthera Niethammera pozwala zajrzeć za kulisy jego służby w Auschwitz oraz funkcjonowania hitlerowskiej nauki.
Ocena – 7,5/10
Doktor z Auschwitz, fotograf z Auschwitz, tatuażysta z Auschwitz – to tylko kilka wybranych określeń postaci, który odegrały mniej lub bardziej znaczące role w kształtowaniu tragicznej historii niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Chwytliwe tytuły odnoszące się do wykonywanej na terenie obozu profesji, nierzadko takiej, o której nie myśli się przy omawianiu zasadniczej historii tego miejsca. Cóż dopiero ornitolog. Ornitolog! Co takiego mógł robić w Auschwitz i dlaczego właśnie zawód był istotny w jego karierze w szeregach nazistów? Reportaż historyczny Beaty Dżon-Ozimek i Michała Olszewskiego połączy na pozór trudne do powiązania światy, zabierając czytelników za kulisy nie tyle funkcjonowania obozu koncentracyjnego, co niemieckiego systemu nauki czasu nazistów.
Właśnie w tym upatruję największej wartości książki. „Ptaki krzyczą nieustannie” są z jednej strony biografią – choć trudno ją nazwać „klasyczną” ze względu na formę narracji – z drugiej próbą uchwycenia niezwykle interesującego elementu składającego się na rzeczywistość wykreowaną przez totalitarny reżim mający fiksację na punkcie pochodzenia rasowego i pseudonaukowych teorii udowadniających wyższość niższość wybranych narodów. Fenomen nazistowskiej nauki obejmował integrację wyników badań – czasem wręcz absurdalnych – na niemal wszystkich płaszczyznach. Do tego stopnia, że segregacja ptaków mogła być wykorzystywana na użytek wypełniającej rzeczywistość propagandy. W takich warunkach pracował również Günther Niethammer.
Na marginesie życiorysu Niethammera można sobie wynotować sporo ciekawych informacji o niemieckiej ekspedycji naukowej do Afryki (i zagładzie Herero w dzisiejszej Namibii, co zresztą do dzisiaj ciągnie się za Republiką Federalną Niemiec), życiu w wielodzietnej rodzinie początku XX wieku, kontynuacji kariery w powojennych Niemczech pomimo wątpliwej przeszłości i przynależności do Waffen-SS. Te problemy są oczywiście podnoszone przez innych historyków. Reportaż polskich autorów udanie zbiera ciekawostki i w nieco anegdotycznej, choć przez to uproszczonej formie opowiada o sprawach niebędących kluczowymi z punktu widzenia historii XX wieku. Najbardziej uderzająca był dla mnie schizofreniczny wręcz rozdźwięk między tym, co działo się w Auschwitz i w co Niethammer był przecież częściowo osobiście zaangażowany, a tym, co ostatecznie robił w obozie. Jego bliskie kontakty z rodziną Hössów, wydelegowanie do ornitologicznych zadań specjalnych. Ornitolog w Auschwitz to nie tylko trafny podtytuł książki, to także wyraz absurdalnego wręcz rozdźwięku między dwiema rzeczywistościami, które Niethammerowi udawało się łączyć. Ba, jego życiorys jednoznacznie wskazuje, iż przynależność do nazistowskiego aparatu państwowego traktował poważnie, a kariera w SS nie była dziełem przypadku czy oportunizmu, ale i szczerego przekonania.
Gdy idzie o narrację, doceniam szereg walorów stylistycznych, autorzy niewątpliwie potrafią prezentować nawet szarą rzeczywistość tak, by sprawiała wrażenie atrakcyjnej. Opisy są plastyczne, momentami wręcz kwieciste. Udanie dokumentują życie rodzinne, wewnętrzne problemy Niethammerów, rozterki, z jakimi musieli się mierzyć. Zaglądają za kulisy życia, sprawiając, że na Niethammera patrzymy nie tylko jak na nazistowskiego aparatczyka, ale i zwykłego człowieka, co rodzi uzasadnione pytanie „dlaczego?”. Autorzy zrobili też solidny research, zbierając sporo materiałów, które nie mają charakteru podręcznikowego. Co istotne, nie poszli też na łatwiznę poprzez kalki z setek dostępnych na rynku opracowań poświęconych Auschwitz. A mimo tego coś mi w tej książce nie pasuje. Momentami miałem poczucie chaosu, trudno było mi się odnaleźć w napisanej w taki sposób historii Günthera Niethammera. Oczywiście można to zrzucić na brak przyzwyczajenia do stylu, który w historycznym reportażu można uznać za klasyczny – krótkie zdania, przeskoki między miejscami i postaciami, utrzymywanie czasu teraźniejszego, niedopowiedzenia i sugestie pozbawione jednak głębszej analizy. Mam natomiast wrażenie, że ostatecznie zabrakło w tym systematyki, a narracja była po prostu przekombinowana. Jakby autorzy tak bardzo chcieli podkreślić reporterski charakter książki, że ostatecznie się w tym reportażu zatracili. Jestem niezwykle ciekaw opinii innych czytelników i chętnie zweryfikuję moje poglądy na bazie sugestii szerszego grona odbiorców.
A tego grona autorom szczerze życzę. Opowiedziana przez nich historia ma wiele atutów, z których największy niekoniecznie jest zawarty w biografii głównego bohatera. Ich opowieść obejmuje bowiem wiele wątków społecznych, które nie zawsze znajdują odzwierciedlenie w książkach opowiadających dzieje II wojny światowej.
Ocena – 7,5/10