Tytuł – Anne Frank i jej towarzysze
Rok wydania – 2022
Autor – Bas von Benda-Beckmann
Wydawnictwo – Replika
Liczba stron – 428
Tematyka – próba odtworzenia szlaku Otto Franka, który po wyzwoleniu z Auschwitz próbował odnaleźć członków rodziny ukrywających się wraz z Anne Frank i pojmanych przez Niemców w 1944 roku.
Ocena – 7,5/10
Dziennik Anne Frank to bez wątpienia jedna z najważniejszych książek w historii literatury wojennej. Słusznie stała się symbolem wśród licznych relacji i przez wiele lat była bestsellerem w wielu krajach, ilustrując historię dziewczynki i jej rodziny ukrywających się przed Niemcami, a przez to dając wyobrażenie tego, jak wyglądały rodzinne tragedie oczami dzieci – bezbronnych, niewinnych ofiar bestialskiej okupacji. Epilog historii Frank jest nad wyraz smutny. Ona sama zmarła w obozie koncentracyjnym Bergen-Belsen w lutym 1945 roku. W sierpniu 1944 roku kryjówka Franków została odkryta przez Niemców – rodzinę częściowo rozdzielono i wywieziono. Z ośmiu ukrywających się w Amsterdamie osób przeżyła jedna. Otto Frank, ojciec Anne, który szczęśliwie doczekał wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau.
Tyle że jego dalsze życie było naznaczone cierpieniem, nawet jeśli ostatecznie Ottonowi udało się ułożyć je na nowo. Niemal natychmiast po uwolnieniu zaczął poszukiwania rodziny i towarzyszących im w kryjówce w Amsterdamie van Pelsów. Miał nadzieję, że także im udało się cudem przetrwać. To mniej znany element całej historii. Badacze zazwyczaj koncentrują się na najbardziej interesującej ich Anne Frank, autorce kluczowego dziennika, opisując życiorysy pozostałych niejako przy okazji. Bas von Benda-Beckmann w książce o wymownym tytyle „Anne Frank i jej towarzysze” odwrócił te proporcje. Skoncentrował się na historii Ottona Franka i jego powojennych poszukiwaniach, które miały doprowadzić go do zaginionej rodziny i przyjaciół.
Frank stopniowo dowiadywał się o śmierci swoich najbliższych. Zbierał skrawki informacji, by mieć choćby przybliżone wyobrażenie tego, co mogło się z nimi stać. Nie we wszystkich wypadkach dane były dokładne, co samo w sobie nastręcza współcześnie problemów redakcyjnych. Trudno jest bowiem lepić historię z tak ubogich danych i skromnych relacji świadków. Tych przecież także było niewielu – raz, że sami padali ofiarą eksterminacji w obozach koncentracyjnych, dwa, że Frankowi trudno było odnaleźć ocalałych. Trzeba powiedzieć, że losy Franków i van Pelsów toczyły się podobnie – uwięzienie, dramat obozu koncentracyjnego i śmierć. Właściwie nie miało większego znaczenia, co ją spowodowało, czy była wynikiem celowej działalności Niemców, czy też wyczerpania organizmu wielomiesięcznym uwięzieniem. Każdy z przypadków ilustrował ostateczne konsekwencje wpadnięcia w ręce hitlerowskich siepaczy. W tym miejscu pojawia się kwestia przyczyn dekonspiracji Franków. Przez dłuższy czas skutecznie unikali wpadki. Co stało się zatem w połowie 1944 roku, że na ich ślad wpadli Niemcy? Większość historyków zgadza się, że doszło do denuncjacji. Von Benda-Beckmann idzie podobnym tropem, ale dopatruje się też alternatywnych możliwości, co samo w sobie jest wartością dodaną lektury.
Generalnie jego książka jest w wielu miejscach ciekawym źródłem historycznych analiz – zarówno tych wynikających wprost z bogatej bibliografii, jak i tych opierających się na spostrzeżeniach i badaniach samego autora. Holenderski historyk stara się wypełnić luki biograficzne dodatkowymi informacjami na temat pobytu w obozie koncentracyjnym czy też funkcjonowania nazistowskiej machiny zagłady. Można to odbierać dwojako. W wielu wypadkach można mieć poczucie wtórności. To naturalne – polscy czytelnicy znają historię obozów koncentracyjnych naprawdę dobrze, nie brakuje u nas pierwszorzędnych źródeł i doskonale zdajemy sobie sprawę ze specyfiki eksterminacji. Bogate opisy autora były oryginalnie adresowane do odbiorców na jego rodzimym rynku wydawniczym. Nie może zatem dziwić, iż mają nieco inny charakter. Czy jest to wyraźny minus? Niekoniecznie, choć nie ulega wątpliwości, iż w tym aspekcie von Benda-Beckmann nie wniesie wiele nowego do naszego (polskiego) stanu wiedzy.
Mimo tego uważam książkę za interesującą, szczególnie w kontekście rozwijania historii rodziny Franków. Anne Frank, owszem, jest w tej historii kluczowa, ale nie zapominajmy, iż dzieliła cierpienie z kilkoma innymi osobami. Von Benda-Beckmann słusznie zwrócił na to uwagę, nie odbierając Anne jej wyjątkowości. „Dzienniki” są mi bardzo dobrze znane, a że nie jestem jedyny, myślę, że wielu czytelników potrzebowało podobnego rozwinięcia.
Ocena 7,5/10