Tytuł – Dzieci wojny. Mali Polacy, którzy ocaleli
Rok wydania – 2022
Autor – Monika Odrobińska
Wydawnictwo – Znak
Liczba stron – 368
Tematyka – wspomnienia osób, których dzieciństwo przypadło na okres II wojny światowej – wstrząsające, pełne bólu i cierpienia relacje o zrujnowanym czasie dorastania.
Ocena – 7,0/10
Sporo napisano już książek wspomnieniowych, w których osoby będące w podeszłym już wieku opowiadały tragiczne historie swojego dzieciństwa przypadającego na czas wojny. Wywiady-rzeki, rozmowy ze świadkami historii, współcześnie to także cyfrowe archiwa. Można by powiedzieć, że tego typu formuła powinna się była dawno wyczerpać, bo na rynku książkowym mamy już dziesiątki opracowań, a dostępność źródeł internetowych jest powszechna. To bardzo powierzchowna opinia. Wciąż jest bowiem na nie zapotrzebowanie, a dla wielu młodych czytelników, przedstawicieli nowej generacji, dla której wojna jest coraz odleglejszym wspomnieniem pojawiającym się w coraz rzadszych opowieściach dziadków, są doskonałą okazją do poznania unikatowej, indywidualnej perspektywy, a przy tym odebrania cennej lekcji. Moc i wartość wspomnień nie są zatem zawarte w oryginalności ujęcia, lecz w autentyczności relacji, które warto ocalić dla kolejnych pokoleń.
Dokładnie w takich kategoriach rozpatruję nową książkę Moniki Odrobińskiej. „Dzieci wojny”, jak sama nazwa wskazuje, to kolejna próba wyłowienia zapomnianych relacji, znanych być może jedynie członkom rodziny. Dla rozmówców autorki to jedna z ostatnich szans na opowiedzenie ich historii, dotarcie do szerszego grona odbiorców z przesłaniem. Niektórzy bolesny powrót do przeszłości mogą traktować w kategoriach terapeutycznych, choć nie należy się łudzić, że wojenna trauma może przeminąć, nawet po blisko osiemdziesięciu latach od zakończenia konfliktu. Zwłaszcza że w wielu wypadkach 1945 rok wcale nie był końcem cierpienia, a długofalowe konsekwencje wojny odczuwano przez dziesięciolecia – czy to pod kątem psychologicznym, czy to w wymiarze praktycznym, o czym zresztą opowiadają bohaterowie Odrobińskiej.
Autorka dotarła do ośmiu historii, z których każda jest cennym zapisem doświadczeń wojennych oraz wartościowym źródłem historycznym, w niektórych miejscach uzupełniającym dotychczasowe relacje oraz ustalenia historyków. Jak wspomniałem, trudno mówić o szczególnej oryginalności. Temat niemieckich obozów koncentracyjnych omawiano już wielokrotnie, a warunki życia za drutem kolczastym poddawano szczegółowym analizom. Trudno zatem powiedzieć coś nowego. Jestem jednak przekonany, że czytelnicy którzy zapoznają się z relacją Anny Szałaśnej będą w stanie znaleźć coś dla siebie, co skłoni ich do refleksji bądź poszerzy ich wiedzę. Dla mnie zaskoczeniem była relacja z udziału w operacji ewakuacji tzw. „białych autobusów”. To wspomnienia podaj pierwszej Polki, które miałem okazję czytać, a która była objęta transportem szwedzkiego Czerwonego Krzyża. Zresztą z jej historii wynotowałem sobie więcej rzeczy, jak choćby ogromny opór przed pogodzeniem się ze świętowaniem tak zwanego „wyzwolenia” obozu Auschwitz. Według Szałaśnej taka nomenklatura, zważywszy na okoliczności, „uwłacza prawdzie”, a bohaterka „Dzieci wojny” od lat bojkotuje oficjalne obchody.
Interesująca była dla mnie także relacja Marii Kowalskiej „Maszeńki”. Jakże inne są to wspomnienia od tych, które niedawno zaprezentowała Anna Bikont w niezłym skądinąd reportażu „Cena” dowodząca, iż Polacy zajmujący się ratowaniem Żydów byli wprost nastawieni na kupczenie ich życiem. Relacja „Maszeńki” rzuca nieco więcej światła na wydarzenia tamtych dni, nawet jeśli i ona wylicza przykłady szmalcownictwa i uprzedzeń opartych na prostym antysemityzmie. Oczywiście, to tylko wąski wycinek okupacyjnej rzeczywistości, to tylko jedna z licznych historii i na jej podstawie nie powinno się wyciągać daleko idących wniosków. Warto jednak zadać sobie pytanie, ile tego typu wspomnień zostało bezpowrotnie utraconych, bo nikt się nimi nie zainteresował.
Właśnie w tym upatruje ogromnej wartości opracowania Moniki Odrobińskiej. Zdaję sobie sprawę, iż jej książka nie stanowi żadnego przełomu, nie wniesie wiele nowego do stanu badań nad przebiegiem wojny i cierpieniem ludności cywilnej. Doceniam jednak jej wartość, także tę emocjonalną, o której warto czasem sobie przypomnieć. To ciekawy, wartościowy materiał, który może stanowić dobre uzupełnienie dla klasycznych opracowań historycznych.
Ocena – 7,0/10