Tytuł – Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie.
Rok wydania – 2022
Autor – Anna Bikont
Wydawnictwo – Czarne
Liczba stron – 464
Tematyka – fascynujące reporterskie śledztwo, które prowadzi autorkę do żydowskich dzieci, które po wojnie zostały w polskich rodzinach i nie zostały „odzyskane” przez państwo Izrael.
Ocena – 6,5/10
Powojenna działalność Centralnego Komitetu Żydów w Polsce to kwestia mało znana, skomplikowana, kontrowersyjna, a przez to wszystko arcyciekawa. Polityczne przedstawicielstwo Żydów powołano już w listopadzie 1944 roku na bazie komórki funkcjonującej wcześniej przy Polskim Komitecie Wyzwolenia Narodowego w Lublinie. Zasadnicza część działalności CKŻP jest związana z Warszawą, a szczyt jego aktywności przypadł na lata 1947-48. Później był coraz silniej infiltrowany przez komunistów i wreszcie w 1950 roku wchłonięty przez Żydowskie Towarzystwo Kultury. W pierwszych latach powojennych odegrał niebagatelną rolę w organizowaniu pomocy dla ocalałych z Holocaustu oraz polskich rodzin opiekujących się Żydami w czasie wojny. Jednym z elementów działalności Komitetu były także poszukiwania żydowskich dzieci, które trafiły do polskich rodzin w celu ochrony przed Niemcami. Wiele z nich straciło wszystkich krewnych, ale odbudowywane państwo Izrael upominało się o swoich małoletnich obywateli. Reportaż Anny Bikont zatytułowany wymownie „Cena” (do czego jeszcze wrócimy) odsłania kulisy ówczesnych negocjacji oraz bolesną prawdę o kupczeniu ludzkim życiem.
Bikont podąża szlakiem Lejba Majzelsa, który trudnił się „odzyskiwaniem” żydowskich dzieci, jakie w czasie wojny trafiły do polskich rodzin. Zadanie – wówczas to Majzelsa i dzisiaj to Bikont – niezwykle trudne. Autorka wykonała ogromną pracę, docierając do świadków zdarzeń, kontaktując się z głównymi bohaterami misji Majzelsa, aktualnie będącymi w podeszłym wieku. Jakim cudem udało się jej zidentyfikować tak wielu z nich? Popisowe dziennikarstwo śledcze.
Ich wspomnienia mają ogromną wartość. Bikont przekopała się przez archiwa żydowskich organizacji, wyszukując kolejne, nierzadko szokujące historie. Wspomniana „cena” jest idealnym podsumowaniem tego, co niektórych motywowało najmocniej – wycena życia. Dla wielu Polaków ratujących Żydów motywacja ekonomiczna odgrywała kluczową rolę. Dla organizacji żydowskich priorytet miało odzyskanie dzieci, nawet jeśli trzeba było za nie zapłacić, a tacy ludzie jak Jeszajahu Drucker prowadzili istną krucjatę, odbierając małoletnich od rodzin zastępczych, a następnie wywożąc je do Palestyny. Z uczuciami dzieciaków mało kto się liczył, a w relacjach przewijają się gorycz i żal – różnie ukierunkowane. Drucker był postacią bezwzględną, czego sam nie krył. Jestem ciekaw, w ilu przypadkach dzieci, którym w nowych rodzinach żyło się dobrze, po prostu zmanipulowano, by zdecydowały się opuścić opiekunów. Ba, Drucker dopuszczał się nawet porwań. Po latach wprost stwierdził, że „w większości przypadków” dzieci nie chciały się rozstawać z nowymi rodzinami. Innymi słowy, fundowano im kolejną traumę. Ciekawe, zwłaszcza że zasadnicza teza „Ceny” mówi o połączeniu polskiego antysemityzmu z materializmem.
Bikont kreśli mozaikę ludzkich motywacji. W jej opowieści przenikają się ze sobą małostkowość i interesowność z poświęceniem i bohaterstwem (te pozytywne cechy zdecydowanie rzadziej). Autorka słusznie odnotowuje znaczenie materializmu w procesie ratowania Żydów. Łączy to z szerszym problemem antysemityzmu na ziemiach polskich i prześladowaniami ludności żydowskiej w czasie wojny przez polskich sąsiadów. Jak to jednak bywa w tego typu opracowaniach, jest to tylko wycinek rzeczywistości. Okupacja ziem polskich przez Niemców miała bowiem charakter wyjątkowy. Czy możemy dzisiaj piętnować wydawanie Żydów okupantowi, jeśli alternatywą było rozstrzelanie? Cytowany przez Bikont leśniczy, który przyszedł ostrzec Żydów ukrywających się w lasach obok wsi, powiedział przerażonym uciekinierom bolesną prawdę: „Ja nie przyszedłem was zabić, tylko tu nie ma być żadnych Żydów, cała wieś wie, że w lesie są Żydzi. Nie możecie budować bunkrów. Uciekajcie, to was nie zabiję”. Bikont stara się pokazać czytelnikom, że życie Żydów przeliczano na konkretne wartości, że polscy gospodarze chcieli sowitego wynagrodzenia za pomoc. Kto by nie chciał? Przeżyli własne dramaty, często tracili dorobek całego życia. Skoro pojawił się ktoś, kto chciał zapłacić za odzyskanie dziecka, dlaczego Polacy mieli nie skorzystać z tej okazji?
W samym środku tej historii musimy postawić dzieci, które stały się obiektem zainteresowania Majzelsa. To one stanowią najważniejszy punkt, to z ich losami związane były największe dramaty. Reportaż służy temu idealnie. Zwłaszcza taki jak ten Bikont. Gdy autorka odchodzi od swoich uprzedzeń, „Cena” to dojrzała narracja na temat zmagania się z powojenną traumą, w której pobyt w polskich rodzinach był jednym z elementów wyrzeczenia się żydowskich korzeni, co w skrajnych wypadkach groziło ostracyzmem w macierzystej społeczności.
Zawsze podchodzę do reportaży historycznych z pewną dozą ostrożności. Prezentują one bowiem perspektywę społeczną wydarzeń, koncentrując się na odczuciach, emocjach osób zaangażowanych w ich przebieg. Ma to oczywiście swoje dobre strony, historykom często umyka „ludzka” strona przeszłości. Niestety, taka forma narracji sprzyja prezentowaniu rzeczywistości w sposób uproszczony, nie uwzględnia szerszego tła historycznego, aspektów politycznych. Przy tak złożonej sprawia jak „odzyskiwanie” żydowskich dzieci i w ogóle działalność Centralnego Komitetu Żydów Polskich możliwie szerokie omówienie tematu jest jak najbardziej wskazane. „Cena” jest książką napisaną w sposób bardzo dobry pod względem narracyjnym, a w niektórych aspektach doskonałą pod względem dokumentacyjnym, daleko wykraczającą poza ramy reportażu. Ze względu na specyficzną formę brakuje w niej jednak nieco uporządkowania, analitycznej głębi osadzonej choćby w sprawach politycznych, a emocjonalność udziela się samej autorce, która ma określony światopogląd i interpretuje fakty tak, by przypadkiem nie zachwiały jej percepcją.
Drażni mnie zero-jedynkowy dyskurs na temat pomocy ludności żydowskiej w czasie wojny. „Cena”, w moim odczuciu, doleje jeszcze oliwy do ognia, zwłaszcza że Bikont nie kryje się ze swoim krytycznym podejściem do „kupczenia” życiem, a pośrednio i do Polaków czasu wojny. Nie zgadzam się z takim ujęciem i jeszcze raz podkreślę, że sprawy nie były tak oczywiste, a narracja w stylu Bikont robi więcej złego niż dobrego sprawie wspólnych rozliczeń z przeszłością, także w kontekście napiętnowania krzywd wyrządzonych Żydom przez Polaków. Nie pomaga bowiem uczciwym badaniom nad złożonym problemem antysemityzmu i jego tragicznych konsekwencji. Stąd też ocena „Ceny” nie może być w pełni pozytywna, nawet pomimo ogromu pracy archiwalnej wykonanej przez autorkę.
Ocena – 6,5/10