W 1941 roku, w Armii Czerwonej, dowódcy oddziałów stawali przed trudnym zadaniem. Może wydawać się ono ze współczesnej perspektywy dość błahe lub nawet śmieszne, niemniej jednak wówczas wiele od niego zależało. Zadaniem tym było… rozsądne podanie żołnierzom spirytusu. Chodziło o to, by żołnierze otrzymali go trochę na dobry sen. Nie można było w żadnym wypadku przesadzić – „upity” żołnierz nie byłby w stanie maszerować następnego dnia.
Sytuację tą rozwiązał w pomysłowy sposób porucznik Aleksander Iljicz Szumilin. Skorzystał przy tym ze wsparcia starszyny (starszego sierżanta) Sienina, który umiejętnie rozlał spirytus zmęczonym po długim marszu żołnierzom. Jak wyglądało to w praktyce? Szumilin opisał całą sytuację w swoich wspomnieniach („Wańka Trep”):
„Minąwszy kilka domów i płotów, wyszliśmy na skraj miasta [Rżewa] i zatrzymaliśmy się koło piętrowego drewnianego domu. Obejrzawszy go dookoła, doszliśmy do wniosku, że w zupełności nadaje się na nocleg. Wejście od podwórza. Na piętro prowadzą proste skrzypiące schody, W domu, na piętrze, wszyscy się pomieścimy. Cały pluton od razu wspiął się na górę i żołnierze z marszu uwalili się na podłodze. Teraz żadnego z nich nie podniesie się na nogi. […]
Starszyna kubkiem czerpał z wiadra spirytus, napełnione do połowy naczynie wkładał do wiadra z wodą, dopełniał kubek po brzegi i nalewał ciepłą mieszankę do szklaneczki. Każdy wstawał z podłogi, podchodził do starszyny, otrzymywał z jego ręki ustaloną normę, przechylał i zadowolony wracał na miejsce. […] Obdzieliwszy każdego pojedynczą porcją, starszyna podszedł do otwartego okna i jednym machnięciem wylał resztę spirytusu z wiadra na ulicę. Któryś z żołnierzy stęknął głośno, inny zajęczał. Trzeci powiedział, ziewając:
– Bracia, czysty spirytus płynie rzeką po jezdni. Bierzcie menażki, czerpcie, ile kto chce!
Na tym sprawa ze spirytusem była zakończona. Drzwi wejściowe na dole zamknęliśmy na zasuwę”.
Fragment książki: Aleskander Iljicz Szumilin, „Wańka Trep”.
Fotografia przedstawia żołnierzy Armii Czerwonej z karabinem maszynowym Maxim ok. 1930 roku. Źródło: Wikipedia, domena publiczna.
Marek Korczyk