W grudniu 1942 roku generał Władysław Sikorski – premier rządu RP na uchodźstwie oraz Naczelny Wódz PSZ – złożył wizytę w Meksyku. Był to pierwszy przypadek w historii, kiedy szef polskiego rządu odwiedził Meksyk. Ponadto, wydarzenie to miało miejsce w kluczowym dla Meksykan roku – 1942 – wówczas zdecydowali się oni na dołączenie do II wojny światowej po stronie aliantów.
Meksyk w czasie wojny
By do tego doszło, Meksyk musiał porozumieć się ze swoim najważniejszym sąsiadem. W kraju rządzonym od 1940 roku przez prezydenta gen. Avilę Camacho zdecydowano się na zbliżenie ze Stanami Zjednoczonymi, które od grudnia 1941 roku wchodziły w skład koalicji walczącej przeciwko Państwom Osi. W latach 1941-43 Meksyk uregulował ze Stanami Zjednoczonymi większość spraw spornych, a zwłaszcza kwestię roszczeń finansowych Waszyngtonu związanych z nacjonalizacją meksykańskiego przemysłu naftowego. Otwierało to możliwości dalszej współpracy, także na polu militarnym.
Po wybuchu II wojny światowej Meksyk przez długi czas zachowywał gwarantującą bezpieczeństwo neutralność. Gdy jednak w grudniu 1941 roku Cesarstwo Japońskie zaatakowało amerykańską bazę w Pearl Harbor, rząd meksykański zerwał stosunki z państwami Osi. Nie oznaczało to jeszcze włączenia się do wojny po stronie aliantów – do niego doszło dopiero wiosną 1942 roku. Powodem był incydent, podczas którego niemieckie okręty podwodne – słynne U-Booty – zatopiły dwa zbiornikowce meksykańskie. Jeśli Meksyk miał wątpliwości, atak na jego okręty przeważył sprawę – 30 maja 1942 wypowiedział wojnę Niemcom, Włochom i Japonii. Powołano ministra obrony, którym został były prezydent i jeden z czołowych przywódców rewolucji meksykańskiej, Lázaro Cárdenas. Niespełna rok po tym – 20 kwietnia 1943 – w Meksyku wizytę złożył prezydent Stanów Zjednoczonych, Franklin Delano Roosevelt. W Monterrey odbył rozmowę z prezydentem Camacho, podczas której ustalono ramy współpracy obu państw.
W ramach tych ustaleń Meksyk zaangażował się zbrojnie po stronie aliantów. Jego wkład jednak – w stali światowej – był dość niewielki. Kilkadziesiąt tysięcy Meksykan dołączyło ochotniczo do sił zbrojnych USA. Zorganizowano także jedną eskadrę lotniczą walczącą przeciwko Japończykom na Pacyfiku (a zwłaszcza na Filipinach) – 201. Meksykański Dywizjon Myśliwski (hiszp. Escuadrón Aéreo de Pelea 201). Dywizjon ten był najsłynniejszą meksykańską jednostką z okresu II wojny światowej – stosując pewne uproszczenie można stwierdzić, że dla Meksykan był tym, czym dla Polaków legendarny Dywizjon 303. Najważniejszym jednak wsparciem, jakiego Meksyk udzielił Stanom Zjednoczonym, było dostarczenie do USA siły roboczej mającej zastąpić braki wywołane poborem mężczyzn do wojska. Tą siłę roboczą stanowili tzw. Braceros – co oznacza „robotników fizycznych” – których liczba wynosiła prawie 300 tysięcy. Odpowiednie porozumienia oba rządy podpisały w sierpniu 1942 roku. Oprócz tego Meksyk przekazywał do Stanów Zjednoczonych dostawy surowców mineralnych i produktów rolnych.
Podsumowując zaangażowanie Meksyku w II wojnę światową, warto zwrócić uwagę na stosunek Meksykan do tego konfliktu. U większości z nich dominował powszechny dla mieszkańców Ameryki Łacińskiej pogląd, że wojna światowa to w istocie wojna europejska – guerra europea. Dla wielu Meksykan mieszkających na wsi oraz w małych miasteczkach był to konflikt odległy, o którym wiedzieli niewiele. Inaczej jednak było w dużych miastach, gdzie dzięki sprawnemu serwisowi prasowemu i radiowemu szczegółowo informowano społeczeństwo o wydarzeniach na frontach, także tych odległych. Nie zapominajmy, iż z perspektywy Meksykan walki w Europie miały charakter dość egzotyczny i nie wpisywały się w priorytety wojskowe kraju położonego w Ameryce Środkowej.
Nie oznaczało to jednak, że Meksykanie z miast mieli jednoznaczny stosunek do wojny – przynajmniej na jej początku. Ze względu na spory z niedawnej przeszłości wielu z nich czuło niechęć do Stanów Zjednoczonych; nieufność żywiono także wobec Związku Radzieckiego. Występowały także – choć nie w sposób powszechny – sympatie proniemieckie. Zostały one jednak skutecznie zwalczone dzięki upowszechnieniu informacji o niemieckich zbrodniach. Niejaki José Calero – entuzjasta Niemiec i Hitlera – był dziennikarzem podróżującym wraz z Wehrmachtem podczas jego podbojów w Polsce oraz Związku Radzieckim. W efekcie doświadczeń na froncie szybko zmienił swoje poglądy – w 1942 roku poprzez Portugalię przedostał się do Meksyku i wydał drukiem książkę „Krzyże i druty kolczaste. Tragedia europejska przeżyta przez Meksykanina”. Opisał w niej dokładnie zbrodnie popełniane przez Niemców w Europie Środkowej i Wschodniej, m.in. masową eksterminację Żydów. Był jednym z czynników, które zadecydowały o wygaszeniu nastrojów proniemieckich w meksykańskich miastach. Szczególnie, że Meksykanie realnie obawiali się ekspansji koalicjanta III Rzeszy – Cesarstwa Japońskiego. Z oczywistych względów ich zaangażowanie militarne koncentrowało się na Pacyfiku.
Prezydent Avila Camacho
Manuel Avila Camacho (1897-1955) sprawował urząd prezydenta Meksyku w latach 1940-1946. Obejmując stanowisko, zastąpił na nim Lázaro Cárdenasa (1895-1970) – choć jak zaznaczono powyżej, Cárdenas dalej pełnił ważne funkcje w państwie, będąc m.in. ministrem obrony w czasie II wojny światowej. Obaj należeli do Partii Rewolucji Meksykańskiej (PRM) zrzeszającej działaczy rewolucji z lat 1911-1920 oraz jej konsolidacji z lat 1920-1940. Ponadto, choć de iure Camacho wygrał w demokratycznych wyborach, to de facto został wyznaczony przez sprawującego wcześniej władzę Cárdenasa.
Data objęcia rządów przez Avilę Camacho – 1 grudnia 1940 roku – uchodzi za definitywny koniec zarówno rewolucji meksykańskiej, jak i jej konsolidacji. Camacho bowiem był politykiem umiarkowanym. Choć należał do rewolucjonistów i bronił osiągnięć rewolucji, to jednak odrzucał chybione posunięcia władz rewolucyjnych. Ponadto deklarował się jako osoba wierząca – było to istotne, gdyż większość czołowych polityków rewolucji słynęła ze swojego antyklerykalizmu. Antyklerykalizm ten przyjmował czasami formę bardzo radykalną – zwłaszcza w czasach rządów prezydenta Plutarco Elíasa Callesa. Prowadziło to do powstań i rebelii wywoływanych przez ludność meksykańską – w większości religijną i przywiązaną do Kościoła Katolickiego. Największym i najsłynniejszym było powstanie Cristeros z lat 1926–1929 – wyjątkowo krwawe i przypominające rzeczywistą wojnę domową. Dlatego też umiarkowana postawa Avili Camacho gwarantowała, że w kraju nastąpi definitywny spokój i jedność. Zresztą sam obiecywał je podczas kampanii wyborczej.
Rządy Availi Camacho rzeczywiście cechowały się spokojem w kwestiach polityki wewnętrznej. W kraju występował szybki wzrost gospodarczy, a polityka oparta na tzw. „narodowym kapitalizmie” była akceptowalna dla wszystkich klas społecznych. Ponadto –opisana w poprzednim rozdziale – współpraca ze Stanami Zjednoczonymi okazała się bardzo korzystna dla Meksyku. W USA w okresie powojennym panowała bardzo sprzyjająca koniunktura gospodarcza, z której skorzystał także Meksyk.
Stan ten – powstały właśnie podczas prezydentury Camacho – utrzymał się do około 1964 roku. W tym czasie w Meksyku notowano względny spokój, a kraj rozwijał się harmonijnie, w rytmie tzw. prezydenckich sześciolatek (hiszp. sexenios). Pierwsza sześciolatka to właśnie rządy Camacho.
Gen. Sikorski w Meksyku
Wizyta gen. Władysława Sikorskiego w Meksyku miała miejsce w grudniu 1942 roku – stanowiła zatem element meksykańskiego zaangażowania w II wojnę światową. Przebiegała w przyjaznej atmosferze, władze meksykańskie były przeciwne niemiecko-sowieckiej agresji na Polskę oraz uważały gen. Sikorskiego za odważnego lidera walczącego o wolność swojej ojczyzny. Był dla Meksykan kimś, kogo należało przyjąć z honorami, a jego walka przypominała im zmagania samego Meksyku, który stosunkowo niedawno uzyskał suwerenność.
Kluczowym momentem tego wydarzenia było spotkanie gen. Sikorskiego z prezydentem Camacho. Obaj przywódcy mieli ze sobą dużo wspólnego. Wywodzili się z kręgów militarnych i mieli rangę generałów; reprezentowali także umiarkowaną linię polityczną, której nie cechował radykalizm ani prawicowy, ani lewicowy.
Rozmowa gen. Sikorskiego z Avilo Camachą nie była jednak tylko symboliczną wymianą grzeczności. 28 grudnia 1942 roku gen. Sikorski zawarł porozumienie z prezydentem Meksyku, na mocy którego część polskich zesłańców z Syberii znalazła – po opuszczeniu Związku Radzieckiego wraz z armią gen. Andersa – miejsce zamieszkania i schronienia w Meksyku. Skorzystało z tego 1400 polskich dzieci-uchodźców, które kilka miesięcy po umowie Sikorski-Camacho przybyły do Meksyku. Mogły one liczyć na przyjazne przyjęcie oraz opiekę – zyskały nawet własne miano: „dzieci z Santa Rosa”. Ich schronienie znajdowało się bowiem w Santa Rosa w stanie Guanajuato.
Na zakończenie wizyty, a także w podzięce za ciepłe przyjęcie oraz umowę gwarantującą wsparcie dla polskich uchodźców, gen. Sikorski odznaczył prezydenta Avilę Camacho Orderem Orła Białego. Prezydent Camacho nie pozostał dłużny polskiemu przywódcy i odznaczył go Wielkim Krzyżem Meksykańskiego Orderu Orła Azteckiego (hiszp. Orden Mexicana del Águila Azteca) – przyznawanym od 1933 roku zagranicznym premierom za zasługi dla Meksyku i ludzkości.
Podsumowanie
Dzięki wizycie gen. Sikorskiego w Meksyku zapewniono zatem wsparcie i opiekę prawie tysiącu pięciuset polskich uchodźców. Była to zatem wyraźna pomoc ze strony rządu meksykańskiego – oraz samych Meksykan – dla Polaków, którzy znaleźli się w szczególnie trudnej sytuacji, uciekając z „nieludzkiej ziemi”. Meksyk był zaangażowany w wojnę od wiosny 1942 roku na różne sposoby – niekoniecznie militarne – wsparł aliantów walczących z państwami Osi pod względem wojskowym i gospodarczym. Nie zapomniał także o aliantach z Europy, którym udzielił pomocy szczególnej.
Bibliografia: Tadeusz Łepkowski, „Historia Meksyku”.
Fotografia tytułowa: powitanie Władysława Sikorskiego na lotnisku w Meksyku w grudniu 1942 roku. W samochodzie m.in. gen. Władysław Sikorski. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Marek Korczyk