Cesar de Sousa zapisał karty historii, solidaryzując się z Polakami, którzy po Wojnie Obronnej 1939 roku musieli zmierzyć się z brutalną niemiecką okupacją. Nie zdecydował się na opuszczenie Polski, choć mógł wyjechać wraz z rodziną w momencie wybuchu II wojny światowej. Był zawsze przekonany o słuszności swojej misji. Choć był Portugalczykiem, jego serce biło również dla Polski i Polaków, co udowodnił, ratując Cecylię Dolata.
Przyszedł na świat 18 lipca 1885 roku w Cabanas de Viriato w Portugalii. Co ciekawe, jego brat bliźniak, Aristides, urodził się dzień później – dzieliło ich ledwie kilkanaście minut, ale że w przypadku Cesara było jeszcze przed północą, w dokumentach wpisano im różne daty urodzenia. Szczególny przypadek, gdy idzie o rodzeństwo. Ich ojcem był ceniony sędzia Jose de Sousa Mendes, matką arystokratka Maria Angelina do Amaral e Abranches. Bliźniaków podobno łączyła ogromna więź. Odzwierciedlały to nie tylko zainteresowania, ale i wspólne planowanie przyszłości. Obaj poszli na prawo na Uniwersytecie w Coimbrze. Obaj po studiach rozpoczęli karierę w portugalskiej dyplomacji. Początkowo Cesar służył w Anglii i Hiszpanii, Aristides został wysłany do dalekiej Ameryki Południowej i Północnej. Ich drogi zawodowe, choć formalnie łączyło ich miejsce zatrudnienia, rzadko się przecinały. Połączył ich natomiast sposób, w jaki wykorzystywali swoją pozycję dyplomatów w czasie wojny.
We wrześniu 1933 roku Cesar trafił do Polski, gdzie został kierownikiem portugalskiej placówki dyplomatycznej w randze posła nadzwyczajnego (na potrzeby tego artykułu, nie wdając się w rozważania na temat ówczesnych rang dyplomatycznych, możemy uznać, iż był on odpowiednikiem ambasadora). W sierpniu 1939 roku w Warszawie zdawano sobie sprawę, iż wojna z Niemcami jest nieuchronna. Cesar de Sousa postanowił odesłać swoją rodzinę, obawiając się o jej losy. Po latach jego syn, Jose de Sousa Mendes, wspominając ojca w rozmowie z Polską Agencją Prasową, powiedział (cytaty za: dzieje.pl):
„Ojciec wsadził moją mamę, mnie i rodzeństwo w pociąg wyjeżdżający z Warszawy pod koniec sierpnia. Do Portugalii przez granicę w Vilar Formoso wjechaliśmy dokładnie 1 września 1939 r., a więc w dniu rozpoczęcia II wojny światowej”.
Rodzina Cesara de Sousy miała sporo szczęścia. Na to nie mogli liczyć Polacy, którzy od pierwszych dni wojny byli ofiarami niemieckich działań. Cesar de Sousa nie wyjechał z Warszawy. Przebywał w budynku portugalskiego poselstwa, wraz z nim na czas bombardowań do piwnic schodzili także pracownicy placówki. Do budynku wpuszczano również Polaków, którzy szukali schronienia. Miasto było bowiem celem nalotów i ostrzału artylerii. Jego syn opisał to tak:
„[…] niemiecki agresor bombardował również ambasady. […] Okazało się, że tylko budynek, w którym się schronili, nie ucierpiał od nalotów. Pozostałe z sąsiedztwa były doszczętnie lub częściowo uszkodzone. Mój ojciec do końca życia uważał, że Bóg był dla nich wówczas łaskawy”.
Nie był to koniec zaangażowania Cesara de Sousy na rzecz Polaków. W 1940 roku raportował do Lizbony o tym, że Niemcy zakładają na okupowanych ziemiach polskich obozy koncentracyjne. Jego informacje nie przyniosły jednak większych efektów. Wydał również portugalski paszport Cecylii Dolata, która była tłumaczką języka portugalskiego i w której sprawie osobiście interweniował, by uratować ją przed aresztowaniem ze strony okupanta. W tym samym roku zakończył misję w Polsce. Zmarł w 1954 roku, w niedługi czas po swoim młodszym bracie bliźniaku, Aristidesie.
A ten zapisał niezwykłe karty historii! Podobnie jak Aleksander Ładoś Aristides de Sousa Mendes także wykorzystał służbę w dyplomacji (był konsulem generalnym w Bordeaux) do wystawiania dokumentów umożliwiających ucieczkę osobom prześladowanym przez niemieckich nazistów, głównie Żydom. Przypisuje się mu uratowanie nawet do 30 tys. ludzi, z czego ok. 10 tys. mogli stanowić Żydzi. Za swoje zasługi nie został doceniony za życia. Portugalskie władze nie tolerowały procederu wystawiania wiz obliczonych na ucieczkę przed niemieckimi prześladowaniami. Aristidesowi wytoczono postępowanie dyscyplinarne i ostatecznie wydalono go ze służby konsularnej. Historię Aristidesa możecie poznać w materiale: „Portugalski Ładoś – 30 tys. wiz na ratunek przed Niemcami”.
Zdjęcie tytułowe: Cesar de Sousa Mendes w czasach swojej pracy w Polsce. Zdjęcie za NAC.