Traktat wersalski ukształtował nową, powojenną mapę polityczną Europy, która kompletnie nie przypominała tej sprzed pięciu lat. Zwycięskie mocarstwa (Francja, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania) obarczyły winą za rozpętanie światowego konfliktu Niemcy, które zostały zmuszone do zrzeczenia się swoich terytoriów na rzecz Francji (Alzacji i Lotaryngii) oraz Polski (Wielkopolska, Pomorze Gdańskie, część Górnego Śląska), utraciły także wszystkie posiadłości zamorskie. Ponadto Berlin mógł utrzymywać tylko kadłubową armię oraz musiał spłacić ogromną kontrybucję. Tak surowe warunki pokojowe musiały szybko przynieść próbę przezwyciężenia geopolitycznego impasu i powrotu Berlina na europejskie salony. Jednak niemieccy przywódcy najpierw zdecydowali się nawiązać współpracę z innym „pariasem” o mocarstwowych ambicjach – Rosją sowiecką.
Bolszewicy na cenzurowanym
Na początku 1918 r., zaledwie kilka tygodni po dojściu do władzy, bolszewicy zawiesili spłatę carskich długów, co skutkowało wykluczeniem z udziału w światowym życiu politycznym i ekonomicznym. Cztery lata później we włoskim mieście Rapallo szefowie resortów spraw zagranicznych Rosji i Niemiec podpisali traktat, na mocy którego obie strony zrezygnowały z jakichkolwiek roszczeń z tytułu poniesionych kosztów wojennych. Jednocześnie zawarto tajne porozumienia dotyczące współpracy wojskowej, co umożliwiało Niemcom szkolić armię, mimo formalnych ograniczeń nałożonych przez traktat wersalski. Rosja otrzymywała natomiast dostęp do zaawansowanej niemieckiej technologii. Oba państwa skutecznie zaczęły wychodzić z politycznego cienia, dla obu Rapallo było okazją do powrotu na europejską scenę polityczną. Niemcy, dogadując się z bolszewicką Rosją, ponownie stali się podmiotem w polityce międzynarodowej, przełamując tym samym okres, w czasie którego o zasadniczych sprawach decydowały zwycięskie państwa należące do ententy.
Z Niemcami źle, bez Niemców gorzej?
Kilka lat po wojnie brak silnej gospodarki niemieckiej był coraz bardziej odczuwalny w Europie (np. Francja potrzebowała niemieckiego węgla dla swojego przemysłu). Rząd w Berlinie przeznaczał tak dużą część swojego budżetu na spłatę reparacji wojennych, że nie był w stanie inwestować w wydobycie surowców. Sytuacja nie uległa poprawie po rozpoczęciu francusko-belgijskiej okupacji uprzemysłowionego terenu Zagłębia Ruhry. Takie działania pogłębiły tylko narastający kryzys polityczny-ekonomiczny w Niemczech. Ponadto działania Paryża nie spotkały się z aprobatą w Waszyngtonie i Londynie, gdzie obawiano się nadmiernego osłabienia Niemiec i wzrostu potęgi Francji. Wobec braku konsensusu wśród dawnych aliantów i nieskuteczności ich dotychczasowych działań niemieccy politycy postanowili spróbować przełamać międzynarodową izolację na dobre.
Układ z Locarno – nowe rozdanie na europejskiej scenie politycznej
W październiku 1925 r. w szwajcarskiej miejscowości Locarno doszło do spotkania ministrów spraw zagranicznych Niemiec (Gustave Stresemann), Wielkiej Brytanii (Joseph Austen Chamberlain), Francji (Aristide Briand), Włoch (Benito Mussolini) i Belgii (Emil Vandervelde). Konferencja została zwołana z inicjatywy szefa niemieckiej dyplomacji – kluczowe role odgrywali w jej trakcie Stresemann, Briand i Chamberlain. Ten ostatni zasłynął także wypowiedzią podsumowującą wyniki konferencji: „Odtąd nie ma już zwycięzców i zwyciężonych”, a za swoje zasługi w Locarno w 1925 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Identycznie uhonorowano Stresemanna i Brianda, tyle że rok później.
Do Locarno zaproszono także przedstawicieli Czechosłowacji i Polski, ministrów Edvarda Benesa i Aleksandra Skrzyńskiego. Nie byli oni jednak dopuszczeni do zasadniczej części rozmów, co w praktyce wypchnęło oba kraje na margines negocjacji.
W ich toku zawarto szereg układów wielostronnych i bilateralnych. Najważniejszy z nich, tzw. pakt reński, został podpisany 1 grudnia 1925 roku w Londynie. Traktat zapewniał nienaruszalność zachodnich granic niemieckich z Francją i Belgią, czego gwarantem były Włochy i Wielka Brytania. Gdyby któreś z państw zdecydowało się zaatakować, gwaranci mieli przyjść z pomocą napadniętemu krajowi. Nie zawarto natomiast analogicznego porozumienia dotyczącego wschodnich granic Niemiec. Polska i Czechosłowacja musiały zadowolić się gwarancjami nienaruszalności granic udzielonymi przez Francję. Dodatkowo zawarto cztery bilateralne traktaty arbitrażowe – każdorazowo z udziałem Niemiec (i kolejno z Francją, Belgią, Polską i Czechosłowacją). Warto podkreślić, iż na mocy traktatu arbitrażowego Polska i Niemcy zobowiązywały się do pokojowego rozwiązywania sporów w oparciu o orzecznictwo Stałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej funkcjonującego przy Lidze Narodów. Zdecydowano się także na utworzenie Stałej Komisji Pojednawczej, która miała rozpatrywać kwestie sporne przed ich przekazaniem do Trybunału. Dokument został ratyfikowany przez Polskę w marcu 1926 roku. W sierpniu 1926 roku w sekretariacie Ligi Narodów złożono dokumenty ratyfikacyjne dotyczące pakietu porozumień nazywanych zbiorczo „lokarneńskimi”.
Znaczenie Locarno dla polityki europejskiej
Niewątpliwie układ z Locarno był wielkim sukcesem Niemiec, które powróciły do pierwszej ligi europejskich potęg. Na Zachodzie panowało przekonanie, że między dawnymi wrogami z czasów I wojny światowej będzie możliwa pokojowa koegzystencja. Zmieniono harmonogram spłat niemieckich kontrybucji, a w następnym roku umożliwiono Niemcom dołączenie do Ligi Narodów. Pozornie miało to wzmocnić tę międzynarodową organizację, utworzoną na mocy postanowień wersalskiej konferencji, jednak Locarno udowodniło, że bezpieczeństwo zbiorowe gwarantowane przez układy wielostronne nie ma takiej siły sprawczej jak tradycyjne umowy dwustronne między poszczególnymi państwami.
Natomiast w Polsce i Czechosłowacji Locarno odczytano zupełnie inaczej. W zamian za przystąpienie Republiki Weimarskiej do powersalskiego klubu Berlin – oczywiście nieformalnie – otrzymywał wolną rękę do zmiany granic na Wschodzie. Wprawdzie nowo utworzone państwo czechosłowackie nie powstało na ziemiach wchodzących w skład II Rzeszy (sprzed 1914 r.), ale znaczna część jego mieszkańców była etnicznymi Niemcami, którzy zamieszkiwali regiony przygraniczne. Z kolei na północy dostęp Polski do Bałtyku pozbawiał Prusy Wschodnie połączenia lądowego z pozostałymi ziemiami niemieckimi. Ryzyko żądań granicznych znacznie się przybliżyło, z czego politycy w Warszawie i w Pradze zdawali sobie doskonale sprawę. Kilkanaście lat później obawy okazały się nad wyraz słuszne.
Zdjęcie tytułowe: Gustav Stresemann, Austen Chamberlain i Aristide Briand w Locarno w 1925 roku (Bundesarchiv, Bild 183-R03618 / CC-BY-SA 3.0).
Piotr Kruze – specjalizuje się w najnowszej historii politycznej i wojskowej oraz dekolonizacji Afryki. Z zamiłowania podróżnik, który szuka śladów historii w każdym miejscu, do którego dotrze.