Na początku kampanii wrześniowej Niemcy niewątpliwie dysponowali przewagą w jakości uzbrojenia. Przewaga ta jednak nie była tak duża, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Polacy nie dysponowali tak nowoczesną armią, ale na tle innych europejskich krajów ich wojsko prezentowało się nie najgorzej. Co ciekawe, w niektórych wypadkach wyposażenie było podobne zarówno w armii polskiej, jak i niemieckiej. Polacy posiadali także bardzo udane konstrukcje, tyle że te w większości nie zostały wyprodukowane w liczbie, która zapewniałaby Wojsku Polskiemu możliwość stawienia czoła agresorowi.
Podobne wyposażenie żołnierzy piechoty
W przypadku wyposażenia piechoty obie strony polegały zwłaszcza na karabinach/karabinkach Mausera – w przypadku Polaków używano ich w typach wz. 98a oraz wz. 29, podczas gdy Niemcy stosowali głównie typ Karabiner 98K lub starszy Gewehr 98. Niemieckie drużyny piechoty otrzymywały także nieliczne pistolety maszynowe MP 38, podczas gdy polscy piechurzy w jeszcze mniejszej liczbie dysponowali pistoletami maszynowymi Mors. Podstawową bronią maszynową żołnierzy Wehrmachtu były karabiny MG 34, podczas gdy Wojsko Polskie dysponowało głownie budowanymi na licencji amerykańskiej karabinami Browning wz. 1928. Karabiny MG 34 były liczniejsze od polskich Browningów – na poziomie dywizji Niemcy mieli 735 karabinów maszynowych wobec 326 polskich. Broń ręczną oficerów stanowiły w przypadku Polaków wysoko oceniane pistolety Vis wz. 35 a w przypadku Niemców popularne Walther P38.
Piechota, zarówno polska jak i niemiecka, dysponowała podobnym wyposażeniem przeciwpancernym. Niemcy używali armat PaK 36 kal. 37mm a Polacy Bofors kal. 37mm. Żołnierze Wehrmachtu posiadali także karabiny przeciwpancerne Panzerbusche 38/39, podczas gdy Polacy słynne karabiny wz. 35 znane także jak kb Ur. Warto tutaj wspomnieć, że karabiny przeciwpancerne wz. 35 często są uznawane za jedną z najpotężniejszych broni, jaką dysponowała wówczas piechota Wojska Polskiego. W zasadzie jest to prawda – karabiny te posiadały innowacyjne pociski z rdzeniem wolframowym mogące przebić pancerz prawie każdego niemieckiego czołgu używanego w 1939 roku. Niestety, zarówno karabin wz. 35 jak i amunicja to do niego były tak tajne, że nie rozprowadzono ich wszystkich w porę w oddziałach polskich we wrześniu 1939 roku – w dywizjach piechoty znajdowały się 92 sztuki tej broni, niemniej jednak nie zawsze trafiała ona w porę na wyposażenie konkretnych oddziałów. Oprócz tego można dodać, że żołnierze polscy dysponowali mającymi dobre osiągi granatnikami wz. 36.
Siły pancerne i słynny blitzkrieg
Polskie siły pancerne we wrześniu 1939 roku, choć niektórzy komentatorzy mają tendencję do ich deprecjonowania, w zasadzie nie były słabe – jak na możliwości ekonomiczne II RP, przedstawiały się co najmniej przyzwoicie. Duże walory bojowe miały zwłaszcza czołgi 7TP (135 sztuk) oraz Vickers E (38 sztuk) – oba występujące w wariantach jedno i dwuwieżowych. Niestety, było ich zbyt mało, by mogły odegrać kluczową rolę w walkach. Używano także ok. 100 przestarzałych, pamiętających czasy I wojny czołgów Renault FT. Niewiele pomogła w tym dostawa francuskich czołgów Renault R35 – dotarła tylko połowa z zamówionych egzemplarzy (50 sztuk), przez co sformowano jedynie jeden batalion czołgów (i to w dodatku w pośpiechu). Pewne wsparcie dla czołgów polskich stanowiły także tankietki TKS i TK-3 (w sumie było ich ok. 450). Niestety, tylko 1/4 z nich została wyposażona w dobrą broń, jaką był nkm 20mm. Ponadto Polacy dysponowali 10 pociągami pancernymi, które miały bardzo dużą siłę ognia. Ich wadę stanowiła jednak duża podatność na ataki lotnictwa, którą Niemcy w pełni wykorzystali, niszcząc doszczętnie cztery z tych pociągów. Ogółem liczebność polskich sił pancernych szacuje się różnie, najczęściej między 400-560 sztuk. Rozbieżności wynikają głównie z różnej klasyfikacji tankietek TKS i TK-3 oraz nieścisłości między regulaminowym a rzeczywistym wyposażeniem konkretnych jednostek w pojazdy pancerne (często było ich mniej w rzeczywistości niż „na papierze”).
Wehrmacht dysponował sporą przewagę w siłach pancernych – miał ok. 2800 czołgów – niemniej jednak nie była ona tak duża jak czasami się podaje. Podstawę niemiecki sił pancernych stanowiły we wrześniu 1939 roku czołgi PzKpfw I (ok. 1450 sztuk) i PzKpfw II (ok. 1200 sztuk) – były one słabsze od polskich 7TP. Oprócz tego używano mocniejszych czołgów PzKpfw 35(t) w liczbie 196 oraz PzKpfw 38(t) w liczbie 78. Najwyższą wartość bojową reprezentowały, w gruncie rzeczy niezbyt liczne, PzKpfw III (98 czołgów) i PzKpfw IV (211 czołgów). Cenne wsparcie dla tych czołgów stanowiły liczne (około tysiąca) pojazdy półgąsienicowe i samochody pancerne z „rodziny” Sd.Kfz.
Tym jednak, co decydowało o potędze niemieckiej broni pancernej była, taktyka. W większości ówczesnych armii świata czołgi formowano w samodzielne bataliony wsparcia piechoty. W Wehrmachcie jednak, głównie za sprawą gen. Heinza Guderiana, czołgi formowano w dywizjach pancernych, które miały własne zadania i operowały samodzielnie. Tworzyło to jeden z podstawowych elementów taktyki blitzkriegu – liczne siły pancerne przebijały się przez formacje przeciwnika, wchodziły na jego tyły lub dokonywały manewru okrążającego. W dodatku działania takie mogły być prowadzone bardzo precyzyjnie (jak na ówczesne czasy), dzięki wykorzystaniu najlepszego w Europie systemu łączności radiowej. W odbiorniki radiowe wyposażono znaczą część niemieckich czołgów, co stanowiło wówczas ewenement.
Artyleria i lotnictwo
Podstawowym uzbrojeniem artylerii niemieckiej były: haubica polowa 105 mm leFH 18; ciężka haubica sFH 18 kal. 150 mm oraz armaty piechoty kal. 75 i 150 mm. Wojsko Polskie dysponowało z kolei: armatą polową kal. 75 mm, armatą kal. 75 wz. 02/26, ciężką haubicą Skoda wz. 14/19 kal. 100mm oraz Schneider wz. 29 kal. 105 mmm i Schneider wz. 17 kal. 155mm. Ilościowo Niemcy mieli przewagę wynoszącą ok. 11 tys. dział wobec ok. 4,5 tys. dział polskich. Przewaga ta była dodatkowo potęgowana przez nowoczesny, oparty na radiostacji, system kierowania ogniem.
Lotnictwo polskie nominalnie posiadało na swoim wyposażeniu pokaźne siły liczące około 1900 samolotów. Ok. 650 z nich stanowiły jednak maszyny szkolne, a ok. 700 było przestarzałych lub niezdolnych do lotu. Najważniejsze były myśliwce PZL P.11 (występujące w liczbie ok. 130) oraz starsze P.7 (ok. 30 sztuk). Ważną siłę stanowiły lekkie bombowce/samoloty rozpoznawcze P.23 Karaś (ok. 60 egzemplarzy) oraz bombowce PZL. 37 Łoś (dopiero wchodził do służby, toteż różnie określa się liczbę tych bombowców – wynosiła ona ok. 90, z czego niecała połowa – ok. 40 sztuk – nie została przydzielona do jednostek lub była niekompletna). Pomocą służyły samoloty obserwacyjne RWD-14 Czapla i Lublin R-XIII, samoloty łącznikowe RWD-8 oraz samoloty transportowe Fokker F.VII. Niestety, nie udało się przed wojną ukończyć i wdrożyć do jednostek myśliwca PZL P.50 Jastrząb ani wyprodukować większej liczby znakomitych bombowców Łoś.
Niemiecka Luftwaffe posiadała wyraźną przewagę – ok. 2 tys. samolotów reprezentujących realną wartość bojową. Dysponowała licznymi samolotami myśliwskimi, głównie Messerschmittami Bf 109 (ok. 450) oraz dwusilnikowymi Bf 110 (ok. 80). Główną siłę stanowiły jednak bombowce, wśród których dominowały samoloty: Heinkel He 111, Dornier Do 17 i Junkers Ju 88. Niemcy posiadali także samoloty obserwacyjne Henschel Hs 126, He 46, Dornier Do 17P. Korzystali również z samolotów transportowych, przeważnie Ju 52. Największą „zmorą” dla Wojska Polskiego okazały się jednak bombowce nurkujące Junkers Ju 87 Stuka, których wszystkie dostępne jednostki zostały użyte we wrześniu przez Luftwaffe – ok. 440-460 maszyn.
Co z Marynarką Wojenną?
Ze względu na specyfikę walk siły morskie nie odegrały w nich większej roli (poza niektórymi epizodami, np. obroną Westerplatte). Polska Marynarka Wojenna dysponowała: flotyllą niszczycieli: ORP „Wicher”,, ORP „Burza”, ORP „Grom”, ORP „Błyskawica”; dywizjonem okrętów podwodnych: ORP „Ryś”, ORP „Wilk” i ORP „Żbik”, ORP „Orzeł” i „ORP „Sęp”. Oprócz tego posiadała stawiacz min „Gryf” i różne mniejsze jednostki morskie, a także okręty szkolne. Niewielkie lotnictwo morskie składało się z 25 wodnopłatowców. Obronę wzmacniały działa artylerii nadbrzeżnej.
Niemiecka Kriegsmarine przeciwko Polsce wystawiła tzw. Gruppenkommando Ost. W skład tej formacji okrętów wchodziły: 4 starsze okręty wojenne (w tym pancernik szkolny „Schleswig-Holstein”), 14 okrętów podwodnych, 9 niszczycieli, 34 torpedowce i inne małe okręty, w tym trałowce, w liczbie 26, jak również 3 jednostki lotnicze.
Podsumowanie
Jak widać na powyższym zestawieniu, przewaga Trzeciej Rzeszy we wrześniu 1939 roku była niezaprzeczalna. Polacy posiadali jednak bardzo udane konstrukcje, takie jak chociażby czołg 7TP czy bombowiec PZL 37 Łoś. Niestety, konstrukcji tych nie udało się wyprodukować w wystarczającej liczbie. Trzeba także przyznać, że taktyka blitzkriegu okazała się dla Niemców kluczowa. Wrzesień 1939 roku był pierwszym przypadkiem użycia tej taktyki na dużą skalę. Trudno zatem się dziwić, że Polacy byli nią zaskoczeni. Przy dysproporcji sił blitzkrieg był tym, co ostatecznie pogrzebało nadzieje polskich dowódców na udaną obronę kraju przed napaścią hitlerowskich Niemiec.
Więcej informacji na temat porównania liczebności wojsk polskich i niemieckich oraz polskich planów obronnych (w tym przygotowań do wojny) znajdziecie w naszych materiałach, które polecamy Waszej uwadze:
– „Porównanie liczebności wojsk polskich i niemieckich we wrześniu 1939 roku”
– „Przygotowania Polski do wojny z Niemcami”
– „Plan obrony Polski przed niemiecką agresją”
Bibliografia:
Andrzej Albert, „Najnowsza historia polski 1914-1993. Tom I”
Lech Wyszczelski, „Polska Mocarstwowa”
Steven J. Zaloga, „Polska 1939. Blitzkrieg”
Wszystkie fotografie pochodzą ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego. Zdjęcie tytułowe ukazuje przejazd czołgów 7TP podczas defilady w Warszawie w 1938 roku.
Marek Korczyk – historyk, absolwent Uniwersytetu Śląskiego. Do jego zainteresowań należą przede wszystkim historia wojskowości oraz dzieje XX wieku. Kolekcjoner różnego rodzaju antyków, zwłaszcza numizmatycznych i filatelistycznych, oraz militariów. Za swój cel uważa obiektywne przedstawianie dziejów minionego stulecia oraz popularyzację mniej znanych źródeł i materiałów historycznych.