Mimo iż dwudziestolecie międzywojenne było okresem odbudowy, rozwoju instytucji demokratycznych oraz wdrażania w życie dorobku nowoczesnej myśli politycznej i prawnej, demokracja została wówczas wystawiona na ciężką próbę. Tej próby nie przetrwała. To w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku liczne europejskie państwa dryfowały w kierunku autorytaryzmu. Co więcej, w niektórych z nich zostały wykształcone systemy wprost autorytarne, a w nielicznych wypadkach mówić można było o totalitaryzmie. Jakie były przyczyny tego typu zjawisk? Co sprawiło, iż dwudziestolecie międzywojenne wiążemy dzisiaj z kryzysem demokracji oraz wzrostem autorytaryzmu?
Sprzyjające warunki dla demokracji?
I wojna światowa zmieniła istotnie strukturę polityczną i społeczną Starego Kontynentu, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej. Na gruzach pokonanych monarchii (niemieckiej, rosyjskiej i austro-węgierskiej) powstało aż dziewięć nowych państw (Polska, Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa, Austria, Czechosłowacja, Węgry i Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców). Co do zasady, ich ustroje polityczne wzorowano na zwycięskich zachodnich demokracjach Francji i Wielkiej Brytami. Ponadto Wielka Wojna ściągnęła cierpienia na całe społeczeństwa, niezależenie od ich wcześniejszej pozycji, dlatego też idea demokratyzacji wydawała się sprawiedliwa i potrzebna. To właśnie całe narody, które wreszcie uzyskały polityczny byt, zostały uznane za suwerena. Na ich gruzach powstawały systemy nowoczesne, regulowane konstytucjami i gwarantujące obywatelom pakiet praw i wolności. W ten sposób demokracja stała się paradygmatem modelowego ustroju politycznego od Lizbony do Helsinek.
Tyle że taki punkt widzenia miał istotne braki. Początkowo zdawano się nie dostrzegać, jak ogromny wpływ na masy wywarła I wojna światowa i jak trudne będą do przezwyciężenia skutki konfliktu. Te odnosiły się nie tylko do kwestii gospodarczych, ale i mentalności zrodzonej w poczuciu frustracji. Początek lat dwudziestych był co najwyżej obiecujący. Jak słusznie zauważył Adam Krzemiński: „Tuż po wojnie nowa mapa ustrojowa Europy napawała brytyjskiego polityka Jamesa Bryce’a optymizmem. W 1921 r. wywodził, że liberalna demokracja to 'powszechne prawo postępu społecznego’. Zapatrzony w demokratyczne konstytucje państw powstałych z rozpadu autorytarnych imperiów pomijał nie tylko bolszewicką Rosję, ale i narastające antydemokratyczne tendencje, także w krajach Zachodu, gdzie Giambattista Vico, Oswald Spengler i Arnold Toynbee zamiast powszechnego prawa postępu zapowiadali, jeśli nie całkowity upadek Zachodu, to falowanie wzlotów i upadków. Liberalizm i demokracja parlamentarna pasowały może do mieszczańskiego XIX w., ale nie do epoki tłumu i ideologii mas – mówiono, wskazując na łatwość, z jaką Włodzimierz Lenin w Rosji wprowadził dyktaturę partii bolszewickiej, a Benito Mussolini we Włoszech zbudował faszystowskie lo stato totale.”
Zakończenie światowego konfliktu wcale nie oznaczało nadejścia spokoju, ponieważ nad Europą krążyło widmo rewolucji komunistycznej. Jeszcze w trakcie trwania I wojny światowej komuniści przejęli władzę w Rosji. Następnie dążyli do rozpowszechnienia rewolucji na całym kontynencie. Na przełomie 1918 i 1919 r. doszło do komunistycznych prób przejęcia władzy na Węgrzech i w Niemczech. To właśnie możliwość bezpośredniego wsparcia dla rewolucji w Berlinie była jednym z powodów wybuchu wojny polsko-bolszewickiej. Ostatecznie, Niemcy zdołały pokonać rewolucyjne próby przejęcia władzy, aby wprowadzić demokrację liberalną, której urzeczywistnieniem była rezygnacja z monarchii i utworzenie Republiki Weimarskiej.
Na kongresie wersalskim, kształtującym powojenną Europę, zwycięskie mocarstwa zachodnie obarczyły winą za spowodowanie konfliktu dawne państwa centralne. Najbardziej odczuły to Niemcy i Węgry, których politycy i mieszkańcy nie zgadzali się z tak kategorycznym i jednostronnym stanowiskiem. Ograniczenia narzucane traktatami były uznawane za „dyktat”i jedynie kwestią czasu pozostawało, kiedy Niemcy i Węgry zbuntują się przeciwko nowemu porządkowi. W konsekwencji rządy w Berlinie i Budapeszcie bardzo szybko próbowały dokonać rewizji granic i postanowień traktatów uznawanych za niesprawiedliwe.
Jeszcze lepsze dla dyktatur?
Pierwsza dyktatura w regionie powstała w Budapeszcie, kiedy to admirał Miklós Horthy ogłosił się regentem Królestwa Węgier. Węgrzy, w wyniku traktatu z Trianon (1920), stracili większość swojego terytorium. Akceptacja silnego przywódcy, kontestującego powojenny kształt granic, wydawała się wyborem rozsądnym. Przeciwnicy polityczni Horthy’ego określali go ”admirałem bez floty w kraju bez morza”. Przypadek Węgier pokazywał, iż królestwo nie potrzebowało wcale monarchy, a silna władza jednostki wyparła skutecznie demokrację.
Jak się dość szybko okazało, wprowadzić demokrację było dużo łatwiej niż ją utrzymać. Brak odpowiedniego doświadczenia politycznego szybko przekształcał się w chaos polityczny i niestabilne rządy. Z drugiej strony, wprowadzenie dyktatur gwarantowało ciągłość prowadzonej polityki, o czym mógł świadczyć wspomniany przypadek Węgier. Na dodatek przywódców niedemokratycznych nie dosięgał ostracyzm polityczny. Brali oni aktywny udział w życiu politycznym Starego Kontynentu. Pierwszym państwem, gdzie załamała się demokracja, były Włochy (biorąc pod uwagę, że na Węgrzech nigdy nie została właściwie wprowadzona). Mimo przynależności do obozu zwycięzców wojennych, nad Tybrem i Padem panowało poczucie klęski. Straty ludzkie i koszty materialne były ogromne, natomiast uzyskane korzyści raczej niewielkie. W 1922 r. Benito Mussolini, przywódca faszystów, został mianowany premierem Włoch. Reprezentował on ruch polityczny wrogo nastawiony do demokracji parlamentarnej, komunizmu oraz liberalizmu. Opowiadał się zdecydowanie za wiodącą rolą państwa, solidaryzmem społecznym oraz silnym przywództwem. Dość szybko faszyzm włoski znalazł swoich naśladowców w innych państwach w Europie.
Kolejnym państwem dawnej ententy, w którym demokracja została obalona – w tym wypadku przez wojskowych – była Portugalia. W sąsiedniej Hiszpanii król wsparł wojskowy zamach stanu w 1923 r. Przyjęto model, że rządzi pierwszy minister wsparty autorytetem monarchii. Co jednak wyróżnia Hiszpanię, to późniejsze załamanie się dyktatury, obalanie monarchii i powrót do republikańskich rządów demokracji parlamentarnej w 1931 r. Z kolei na Bałkanach (w Bułgarii i w Jugosławii) do władzy dochodzili kolejni dyktatorzy, wsparci autorytetem urzędujących monarchów. Natomiast w Albanii dyktator Ahmed ben Zogu został wybrany na prezydenta, żeby następnie ogłosić się królem. Na naszym podwórku demokracja upadła w wyniku zamachu majowego, który przeprowadził Józef Piłsudski w 1926 r. Podobnie stało się na Litwie, gdzie władzę także przejął polityk zasłużony w procesie odzyskiwania niepodległości – Antanas Smeton.
Ostatni akt upadku europejskich demokracji
Pod koniec lat dwudziestych Europa była już bardzo podzielona ze względu na formę rządów. Demokracje zachodnie sąsiadowały z autorytarnymi dyktaturami, a w Związku Sowieckim panował całkowity totalitaryzm. Rok 1929 przyniósł wielki kryzys gospodarczy, który szybko przerodził się w permanentne trudności ekonomiczne całych społeczeństw. Zwrot ku autorytaryzmowi miał miejsce w Austrii, na Łotwie, w Estonii i w Rumuni. Był odpowiedzią na niewydolne rządy, które nie były w stanie poradzić sobie z trudnościami gospodarczymi. Wyraziści przywódcy zdawali się gwarantować sprawczość i zapowiadali, że będą w stanie wydobyć z kryzysu pogrążone w nim kraje. Nastąpił kolejny etap w ograniczaniu demokracji, a jego wyrazistym symbolem stał się upadek demokratycznego charakteru Republiki Weimarskiej.
Niemieckie społeczeństwo nie mogło się pogodzić z porażką podczas I wojny światowej, dlatego bardzo szybko popularność zyskała „legenda o ciosie w plecy”. Według niej potężna cesarska armia została zdradzona przez demokratów, komunistów i Żydów. Nieudana rewolucja komunistyczna tylko podsycała te nastroje. Ponadto zwycięskie państwa zachodnie winą za wybuch I wojny światowej obarczyły całkowicie Niemcy, co skutkowało utratą terytorium na rzecz Francji (Alzacja i Lotaryngia) i Polski (Wielkopolska, Pomorze Gdańskie i część Śląska) oraz koniecznością wypłaty poważnych reparacji wojennych. Do tego w pokonanym kraju zaczęła szaleć hiperinflacja sięgająca blisko 30 tys. procent(!) miesięcznie. Wprawdzie w drugiej połowie lat dwudziestych koniunktura gospodarcza zapewniła względną stabilność polityczną, ale nadejście wielkiego kryzysu ekonomicznego umożliwiło dojście do władzy Adolfowi Hitlerowi i partii narodowo-socjalistycznej NSDAP.
Hitler zdołał zorganizować nie tylko partię polityczną, ale też wspierające je organizacje paramilitarne. W kolejnych latach Republiki Weimarskiej ich znaczenie systematycznie rosło z powodu cichej akceptacji rządzących, którzy obawiali się przede wszystkim kolejnej rewolucji komunistycznej. Z czasem okazało się, że liczne bojówki Hitlera mogą nie tylko powstrzymać rewolucję, ale i wpływać na legalny rząd. Narodowym socjalistom udało się przejąć władzę Niemczech w demokratyczny sposób. Wykorzystali deficyty demokracji do tego, by ją stłamsić. Mimo że narodowi socjaliści nie zdołali zdobyć samodzielnej większości, to w wyniku zabiegów politycznych Hitler został mianowany kanclerzem (szefem rządu) w styczniu 1933 r. Miesiąc później spłonął gmach Reichstagu (parlamentu), co stało się pretekstem dla wprowadzenia stanu wyjątkowego i przeprowadzenia nowych wyborów. Ostatecznie rząd Adolfa Hitlera otrzymał specjalne pełnomocnictwa do uchwalania ustaw i uchylania konstytucji. Niemcy weszły na drogę w kierunku totalitaryzmu.
Demokracja parlamentarna utrzymała się w państwach Europy Zachodniej i Północnej, także w tych utworzonych w dwudziestoleciu międzywojennym (Irlandii i Islandii). W pozostałych państwach wprowadzono dyktatury oparte na autorytecie przywódców (Polska), monarchów (Rumunia) lub reżimy totalitarne podporządkowujące sobie prawo do ingerowania w każdy aspekt jednostki społeczeństwa (Niemcy). Jedynie w Hiszpanii dyktatura, wprowadzona w 1923 r., została zastąpiona republikańską formą rządów, tyle że tam w 1936 r. wybuchła wojna domowa, która zakończyła się zwycięstwem gen. Francisco Franco. Ten z kolei wprowadził autorytarny system rządów. Po rozpadzie Czechosłowacji do autorytarnych przywódców doszlusował słowacki ksiądz Josef Tiso, tworząc marionetkową republikę zależną od III Rzeszy. Niedemokratyczne formy rządów były z zasady akceptowane przez wybrane społeczeństwa. Tym samym w latach 30. XX w. demokrację uznawano jako możliwą formę rządów, ale nie była ona paradygmatem politycznym w całej Europie.
Przyczyny kryzysu demokracji w Europie międzywojnia
Jakie były przyczyny takiego stanu rzeczy? Gdzie należy upatrywać źródeł kryzysu demokracji w okresie dwudziestolecia międzywojennego? Wydaje się, iż kluczową rolę odgrywał splot czynników społecznych i gospodarczych. Powszechne rozczarowanie wynikiem I wojny światowej, trudności młodych, odbudowujących się gospodarek, poczucie upokorzenia traktatem wersalskim, frustracja związana z ubóstwem i brakiem perspektyw, wreszcie wybuch kryzysu ekonomicznego, który pogrzebał szanse na spokojny rozwój państw i społeczeństw. Wszystkie wymienione aspekty wpłynęły na decyzje polityków lub wojskowych, którzy wykorzystywali splot korzystnych okoliczności do przejęcia pełni władzy, umiejętnie dobierając środki (w niewielu wypadkach doszło do rozlewu krwi), odwołując się do konieczności dziejowej i stosując wyrafinowaną propagandę.
W niektórych krajach demokracja stawiała pierwsze kroki, był to system nieugruntowany, niewsparty wielowiekową tradycją. Społeczeństwu łatwiej było zaakceptować dryf w kierunku autorytaryzmu, jeśli ten był wcześniej naturalną formą sprawowania rządów i gwarantował lepsze warunki życia. Być może z tego powodu sromotną klęskę poniosła Republika Weimarska, której demokratyczny system wyhodował sobie nazistów i Hitlera. Nie bez znaczenia pozostawała retoryka wykorzystywana przez nowych liderów – odwołania do tradycji, honoru, godności padały na podatny grunt i były łączone z zapowiedzią reform i moralnej odnowy.
Piotr Kruze – specjalizuje się w najnowszej historii politycznej i wojskowej oraz dekolonizacji Afryki. Z zamiłowania podróżnik, który szuka śladów historii w każdym miejscu, do którego dotrze.
Zdjęcie tytułowe: Mussolini i Hitler w Monachium (Wikimedia/NARA, domena publiczna).