Douglas Bader (1910-1982) – angielski pilot myśliwski, as powietrzny, jeden z bohaterów bitwy o Anglię oraz II wojny światowej. Doceniany nie tylko ze względu na wybitne umiejętności lotnicze, ale i kalectwo, który nie uniemożliwiło mu służby w Royal Air Forces.
Urodził się 21 lutego 1910 roku w Londynie. Przyszedł na świat w rodzinie majora saperów, Fredericka Badera, którego żoną była Jessie Bader. Jego rodzina od wielu pokoleń związana była z armią, reprezentując brytyjską klasę średnią. Początkowo wychowywała go dalsza rodzina, gdyż ojciec służył w tym czasie w Indiach. W 1912 roku mały Douglas został przewieziony do Indii, skąd rodzina Baderów powróciła rok później i osiadła w Londynie. Po wybuchu I wojny światowej Frederick zaangażował się w działania zbrojne. Pełnił trudną służbę, pełną niebezpieczeństw, na które narażeni byli saperzy. W 1917 roku został ciężko raniony. Choć częściowo udało się go wyleczyć, nie odzyskał sprawności i w 1922 roku zmarł w wyniku dawnej rany szrapnelowej. Matka Douglasa ponownie wyszła za mąż. Młody Bader żywo interesował się służbą w armii. Już wtedy z zapartym tchem śledził doniesienia z frontu, obserwując ze szczególnym zainteresowaniem napływające dane dotyczące lotników z brytyjskich myśliwców. Jak pisze Patrick Bishop, „mały Bader powziął postanowienie, by im dorównać”. Otrzymał stypendium w St. Edward’s School w Oxford. Dał się poznać jako uczeń kiepski, niesforny i sprawiający sporo kłopotów. Mimo niepowodzeń naukowych wyróżniał się jako wspaniały sportowiec – doskonale prezentował się w ringu, świetnie radził sobie jako rugbista. Michael Korda pisze o nim: „Pełny ożywczego, nieustającego entuzjazmu, który udzielał się wszystkim dookoła […] wytrwały, niezmordowany i nieustraszony. Niecierpliwy, wygadany, zbuntowany przeciwko autorytetom”. Sukcesy sportowe szły w parze z umiejętnościami strzeleckimi. Jak się okazało, Bader był idealnym materiałem na pilota. W 1928 roku wstąpił do szkoły RAF w Cranwell, gdzie radził sobie znakomicie. Szybko odbył pierwszy lot, a następnie szkolił się na kolejnych maszynach. Sukcesy przeplatał problemami obyczajowymi, co złożyć należy na karb młodości i niepokornego usposobienia Badera. Mimo iż popadał w konflikt z władzami Cranwell, nie został wydalony. W 1930 roku ukończył elitarną szkołę, uzyskując drugi wynik. W jego aktach znalazł się lakoniczny wpis, który sporo mówi o naturze młodego pilota: „Odważny, zdolny, uparty”. Rozpoczął służbę w 23. Dywizjonie RAF, gdzie niejednokrotnie popisywał się niezwykłymi akrobacjami powietrznymi, co wprawiało w osłupienie dowództwo i kolegów z oddziału. Jednocześnie Bader wielokrotnie łamał armijne przepisy, co po raz kolejny przysporzyło mu sporo kłopotów związanych z interwencjami przełożonych. W 1931 roku trafił do jednostki akrobatycznej RAF. Obecność w oddziale była niezwykłym wyróżnieniem, ale i motywacją do dalszej pracy. Bader wielokrotnie uczestniczył w pokazach lotniczych, podczas których wykazywał się brawurą, nierzadko graniczącą z głupotą i nadmiernym ryzykiem. Wykonywane przez niego figury były niebezpieczne nie tylko ze względu na ich trudność pilotowania maszyny, ale i niskie wysokości, na których latał Bader. W konsekwencji 14 grudnia 1931 roku spowodował on wypadek. Tym razem leciał na Bristol Bulldog, dość ciężkim samolocie, na którym dodatkowo nie miał odpowiedniego doświadczenia. Mimo iż regulamin zabraniał wykonywania ryzykownych figur na niskim pułapie, Bader postanowił zrobić efektowną beczkę na wysokości 9 metrów, choć oficjalny wpis jednoznacznie zabraniał wykonywania ewolucji poniżej 300 metrów. Niestety, nie udało się mu wykonać pełnego obrotu, gdyż zahaczył lewym skrzydłem o ziemię i rozbił samolot. Wydobytego z wraku Badera natychmiast przewieziono do szpitala. Okazało się, iż obrażenia są na tyle poważne, iż nie obędzie się bez amputacji obu nóg. Dokonał on wtedy pamiętnego wpisu w prowadzonym wówczas dzienniku: „Rozbiłem się, kręcąc powolną beczkę na małej wysokości. Kiepski pokaz” (w oryg. „Crashed slow-rolling near ground. Bad show”). Dla młodego pilota był to cios niezwykły. Korda wspomina sytuację, która stała się jego udziałem. Podczas pobytu w szpitalu, gdy jego stan oceniano jako krytyczny, jedna z pielęgniarek uciszyła obecnych na sali słowami: „Nie hałasujcie tak. Tam leży umierający chłopiec”. Bader przypadkowo usłyszał uwagę i postanowił, iż nie tylko nie umrze, ale i nie podda się kalectwu. Przeszedł ciężką rehabilitację, ale dzięki wrodzonej zadziorności i uporowi w końcu udało mu się stanąć na nogi – w 1932 roku dostał protezy nóg. Zdeterminowany do walki zdecydował się walczyć z inwalidztwem i za punkt honoru obrał sobie ponowną służbę w RAF. Do celu dochodził krok po kroku. Na początku czekała go żmudna nauka chodzenia przy użyciu otrzymanych protez. Następnie próbował swych sił w tańcu, wreszcie zaczął prowadzić samochód, który przystosowano do jego ułomności. Trik polegał na przełożeniu pedałów służących do operowania maszyną – Bader uznał, iż jego lewa noga (amputowana poniżej kolana) umożliwi mu większe pole manewru, wobec czego to nią operował częściej, obsługując gaz i hamulec. Sprzęgło znalazło się po prawej stronie. Bader wspominał później, iż każdy z jego samochodów został dostosowany w ten sposób i nigdy nie zdarzyło się mu mieć problemów z obsługą tak zmodyfikowanej maszyny. Warto wspomnieć, iż przez pewien czas Bader zmagał się z uzależnieniem od morfiny, którą powszechnie stosowano do uśmierzania bólu. Kalectwo rozpatrywał w kategoriach kolejnego wyzwania, z którym przyszło się mu zmierzyć. Swój stan skomentował słowami: „To my way of thinking, a disabled man who has achieved independence is no longer disabled” („W moim rozumieniu człowiek kaleki, który osiągnął samodzielność, nie jest już kaleką”).
Kolejny okres, aż do czasu II wojny światowej, był dla Badera przede wszystkim walką o przywrócenie do czynnej służby. Lotnik wielokrotnie starał się o przydział – bezskutecznie. Jednocześnie podjął się pracy cywilnej, a w 1933 roku poślubił Thelmę Edwards. Mimo iż przyznawano, iż Bader być może będzie w stanie normalnie pilotować samolot, urzędnicy nie chcieli dopuścić, by ponownie zasiadł za starami. Wybuch II wojny światowej miał radykalnie zmienić ich poglądy. Odbył szybkie przeszkolenie na nowych maszynach, które weszły do służby w trakcie kilkuletniej rozłąki Badera z lotnictwem. Nagła zmiana decyzji urzędników, którzy poprzednio motywowali ją obostrzeniami wobec kalekich pilotów, prawdopodobnie wynikała z chęci pozyskania wszystkich zdolnych do walki lotników. Brytyjskie siły powietrzne zdecydowanie ulegały liczebnie niemieckiemu odpowiednikowi. Luftwaffe była w tym czasie pierwszą siłą Europy, wobec czego każdy pilot, niezależnie od doświadczenia mógł się przydać podczas ewentualnej walki. W efekcie Badera przydzielono najpierw do 19. Dywizjonu, a następnie do 222. Dywizjonu stacjonującego w Duxford. Od kwietnia 1940 roku rozpoczął regularną służbę. W maju 1940 roku Niemcy rozpoczęły kolejną kampanię, tym razem atakując Francję i kraje niderlandzkie. Sytuacja strategiczna aliantów była fatalna. Niemieckie zagony pancerne z łatwością przebiły się przez wątłą obronę i odcięły sporą część brytyjskich i francuskich wojsk w rejonie Dunkierki. Naprędce zorganizowana ewakuacja wymagał współdziałania lotnictwa. W walkach udział wziął także 222. Dywizjon z Baderem w składzie, który szybko strącił swojego pierwszego Messerschmitta Me-109, lecąc na Spitfire w dniu 1 czerwca 1940. Był to niewątpliwy sukces kalekiego pilota, który pokazał, iż mimo ułomności może normalnie walczyć i dzięki niezwykłym umiejętnościom lotniczym będzie śmiertelnie groźny dla przeciwnika. Tego samego dnia uszkodził bombowiec He 111. Jego brawura, umiejętności i poważanie, jakim cieszył się wśród kolegów, sprawiły, iż szybko mianowano go dowódcą dywizjonu. 28 czerwca objął komendę nad 242. Dywizjonem, w którym walczyli głównie Kanadyjczycy fruwający na nowych Hurricane’ach. Mimo ich początkowego sceptycyzmu co do sylwetki i możliwości dowódcy, szybko przekonali się, iż jest on wyśmienitym pilotem (Bader demonstrował im sztuczki wyniesione z lekcji akrobatyki). 11 lipca, już w okresie trwania bitwy o Wielką Brytanię, Bader zaliczył swoje pierwsze strącenie w charakterze dowódcy. Warto podkreślić, iż jako dowódca był nie tylko świetnym organizatorem (trzymał w ryzach Kanadyjczyków i utrzymywał stały poziom dyscypliny), ale i taktykiem. Dzięki współpracy z sir Traffordem Leigh-Mallory zdołał znaczący wpłynąć na strategię walki brytyjskich sił podczas bitwy o Wielką Brytanię. Bader i Mallory postulowali użycie dużych mas myśliwców, tzw. „Dużych Skrzydeł” („Big Wings”), co stało w sprzeczności z zasadami, którym hołdowali marszałek Hugh Dowding i wicemarszałek Keith Park. Dzisiaj historycy wojskowości oceniają strategię Badera w rozmaity sposób. Wskazuje się, iż przynosiła ona oczywiste korzyści w postaci zestrzelonych niemieckich maszyn (sami Niemcy przyznawali, iż nie radzili sobie z podobną taktyką), ale podnosiła ryzyko kolizji i wzajemnych trafień, co przy kłopotach z komunikacją powietrzną zdecydowanie utrudniało operowanie. Konflikt na szczycie objął 11. i 12. Grupę Powietrzną. W początkowej fazie działań, gdy niemieckie lotnictwo koncentrowało się na brytyjskich fabrykach i lotniskach Big Wing nie mogła przynieść zamierzonego efektu, a wysyłane w rejs brytyjskie wyprawy rzadko miały okazję na przechwycenie sił wroga. Dopiero po zmianie strategii bombardowań stosowaną przez Luftwaffe koncepcja Badera i Mallory’ego przyniosła zamierzony efekt. Mimo nieporozumień na górze, Bader odnosił kolejne zwycięstwa powietrzne. 30 sierpnia jego dywizjon został przeniesiony do Duxford. W tym samym dniu Bader zestrzelił da Bf 109. 14 września otrzymał Distinguished Service Order. Nazajutrz zapisał na swoim koncie kolejne trzy trafienia. W tym samym czasie kilkukrotnie dowodził wypadami tzw. skrzydła Duxford, które wylatywało na przechwycenie wypraw niemieckich bombowców na Londyn. Taktyka Big Wing sprawdziła się połowicznie, choć Bader notował liczne zestrzelenia, podobnie jak jego koledzy z dywizjonu 242. W grudniu 1940 roku otrzymał Distinguished Flying Cross. Trzy miesiące później otrzymał nominację na stanowisko dowódcy skrzydła. Wiosną i latem 1941 roku zaliczył kolejne strącenia niemieckich samolotów. 25 czerwca udało mu się zestrzelić dwa Bf 109. Także w lipcu Bader był niezwykle aktywny. Na koniec miesiąca miał już 20 zwycięstw powietrznych. Łącznie, w karierze pilota, odniósł ich 22. Dobra passa skończyła się z dniem 9 sierpnia 1941 roku. Bader po raz kolejny dał się ponieść emocjom i niezrażony przewagą liczebną wroga ruszył na sześć niemieckich samolotów. Pierwszy udało się zestrzelić. Kolejna próba ataku zakończyła się niepowodzeniem. Seria od tyłu zniszczyła myśliwiec Badera, a on sam zmuszony był do ewakuacji nad terytorium okupowanej Francji. Wśród rozmaitych hipotez dotyczących jego zestrzelenia pojawia się koncepcja, iż strzały w ogon Spitfire’a dosięgły Badera ze strony alianckiego myśliwca, który omyłkowo ostrzelał majora. Sam Bader oceniał sytuację nieco inaczej, wspominając później, iż prawdopodobnie zderzył się z jedną z niemieckich maszyn. Niemiecka wersja wydarzeń oceniała, iż za zestrzeleniem Brytyjczyka stał as myśliwski III Rzeszy, Max Meyer pilotujący Bf 109. Wydaje się, iż rozstrzygnięcie problemu jest niemożliwe, bowiem żadna ze stron nie przedstawiła opisu wydarzeń wystarczająco przekonująco, a wszelkie dochodzenie w tej sprawie nie było wówczas możliwe. Nie udało się także odnalezienie maszyny Badera, co mogło w jakimś stopniu rozwiać powstałe wątpliwości. W efekcie – zestrzelenie brytyjskiego pilota nie zostało wyjaśnione i po dziś dzień pozostaje nierozwiązaną zagadką. Ciekawą informacją wydaje się być fakt, iż Meyer i Bader spotkali się w 1981 roku na jednej z imprez lotniczych. Sytuacja lotnika była dramatyczna – nie tylko został raniony, ale i nie mógł poradzić sobie z opuszczeniem kabiny. Przyczyną była prawa proteza, która zaklinowała się wewnątrz samolotu. Bader zdecydował się odczepić ją od reszty ciała, co pozwoliło mu na wydobycie na zewnątrz. Otworzył spadochron i wylądował w sercu okupowanego przez wroga kraju. Odnaleziony przez niemieckich żołnierzy został potraktowany z niezwykłym szacunkiem. Nieprzyjaciel doskonale zdawał sobie sprawę z tego, kim jest Bader. Gen. Adolf Galland, na wieść o pojmaniu słynnego lotnika, interweniował w jego sprawie i osobiście zaangażował się w niezwykłą operację brytyjsko-niemiecką. Zaproponował bezpieczny przelot brytyjskich samolotów, które mogłyby zrzucić nowe protezy dla Badera, które zastąpiłyby stracone podczas wypadku. 19 sierpnia RAF zorganizował operację „Noga”, podczas której 6 bombowców pojawiło się nad Francją w eskorcie osłony myśliwskiej. Protezy zrzucono na spadochronie nad francuską miejscowością St. Omer. Niemcy przekazali Baderowi nową kończynę, a ten szybko wykorzystał nadarzającą się okazję i spróbował uciec ze szpitala, w którym przechodził rekonwalescencję po wypadku. Został szybko pojmano i osadzony w obozie jenieckim, gdzie postanowił po raz kolejny spróbować sił w podobnej eskapadzie. Na miejscu współpracował z innymi lotnikami, organizując ucieczki. Trzykrotnie próbował szczęścia i trzykrotnie wracał złapany przez Niemców. W końcu zagrożono mu, iż w przypadku kolejnej ucieczki zostanie pozbawiony protez, co na jakiś czas ostudziło nieco zapał niesubordynowanego lotnika. W sierpniu 1942 roku Bader został przeniesiony do zamku Colditz, który zyskał sobie złą sławę miejsca, z którego nie da się uciec. Doskonale pilnowany nie miał już szans na wymknięcie się Niemcom. W Colditz pozostał do 15 kwietnia 1945 roku, kiedy to wyswobodziła go amerykańska armia wkraczająca na terytorium III Rzeszy. Został odesłany do Wielkiej Brytanii. Mimo żądania ponownego zaangażowania w walki z nieprzyjacielem, nie udało się mu zasiąść za sterami samolotu w locie bojowym. Czekało go jednak spore wyróżnienie.
Po zakończeniu działań zbrojnych Bader otrzymał zaszczyt poprowadzenia defilady lotniczej nad Londynem w czerwcu 1945 roku. W tym samym roku został awansowany do stopnia pułkownika. Rozbrat pilota z armią nastąpił dość szybko, gdyż już rok później opuścił RAF i podjął się pracy w kompanii Shell. Później próbował swoich sił w polityce. W 1954 roku Paul Brickhill napisał o nim książkę „Sięgnąć nieba”, którą następnie zekranizowano. W 1976 roku otrzymał tytuł szlachecki będący zwieńczeniem jego niezwykłej kariery i hartu ducha. Bader zmarł 5 września 1982 roku. Przyczyną był atak serca. Jego postawa oceniana bywa różnie. Oprócz słów podziwu pod adresem Badera kierowana jest uzasadniona krytyka. Korda napisał o nim: „Bader był zapewne, mimo licznej konkurencji, najbardziej malowniczą, zdecydowaną, upartą i zawziętą osobowością w całym Dowództwie Lotnictwa Myśliwskiego, podziwianą tak samo przez Luftwaffe jak przez RAF. Był i do końca życia miał pozostać postacią legendarną – jako jedyny pilot po obu walczących stronach doczekał się niezwykle kasowego filmu (w którym zagrał go Kenneth More), opartego na biografii pióra Paula Brickhilla „Reach for the Sky”, która wciąż jest wznawiana, a w swoim czasie, w wersji skróconej, była lekturą obowiązkową w brytyjskich szkołach”. Max Williams, jeden z członków obsługi naziemnej stwierdził krótko: „Był niezwykły, niesamowity. Nigdy nie spotkałem nikogo z taką charyzmą”. Nie brakowało jednak opinii mniej entuzjastycznych. John Freeborn, kolega z lotnictwa, powiedział nawet: „Nigdy w życiu nie spotkałem większego durnia o tak wysokim mniemaniu o sobie”. Mimo tego Bader był powszechnie podziwiany, a z jego opiniami liczyli się najważniejsi dowódcy RAF-u. Jak się okazało, elementy taktyki stosowanej przez kalekiego pilota, były niezwykle skuteczne i w schyłkowej fazie bitwy o Wielką Brytanię były oficjalnie stosowane w akcjach bojowych RAF.