Gen. Stanisław Maczek był jednym z najwybitniejszych polskich dowódców okresu II wojny światowej. Organizował pierwszą dużą polską jednostkę pancerną, a po przegranej Wojnie Obronnej 1939 roku, aktywnie działał na emigracji, gdzie stworzył niemal od podstaw 1. Dywizję Pancerną. Był uznawany za polskiego prekursora broni pancernej. W oczach podkomendnych świetny dowódca, wspaniały człowiek. Po wojnie czekała go jednak bieda i upokorzenia. Z ratunkiem przyszli ci, którzy zawdzięczali mu najwięcej. Ludność wyzwolonej przez Polaków holenderskiej miejscowości.
Początek walki
Okres dwudziestolecia międzywojennego jest często uznawany za czas prosperity, rozwoju i odbudowy. II Rzeczpospolitą utożsamia się z sukcesem, który miał towarzyszyć nie tylko odzyskaniu niepodległości, ale i budową potęgi państwowej. Lata zaniedbań spowodowanych głównie celową polityką zaborców znacząco odbiły się na kondycji gospodarczej ziem polskich. Wiele innowacyjnych ambitnych projektów ostatecznie nie zostało ukończonych. Polska ponownie musiała się zmierzyć z agresją sąsiadów. Pospieszne przygotowania, nawet pomimo ogromnej ofiarności polskiej społeczeństwa, nie wystarczyły do odparcia przeważających – zarówno pod kątem liczebności jak i jakości wyposażenia – sił niemieckich wspieranych dodatkowo przez radziecką Armię Czerwoną. Mimo iż polska armia dysponowała dużym potencjałem bojowym, było to wciąż zbyt mało do zatrzymania wroga. Pomysł stworzenia samodzielnej polskiej jednostki pancernej pojawił się zbyt późno, by tego typu rozwiązania mogły przynieść Wojsku Polskiemu wymierne korzyści w czasie Wojny Obronnej 1939 roku. Polskie dowództwo przespało odpowiedni moment do reorganizacji – zarówno w wymiarze osobowym, logistycznym, jak i strategicznym.
W konsekwencji w dniu wybuchu wojny gotowa do walki była jedynie 10. Brygada Pancerno-Motorowa pod dowództwem płk Stanisława Maczka. Jednostka przebyła trudny szlak bojowy obejmujący starcia pod Jordanowem czy bitwę o Jarosław. Następnie, wobec braku realnych możliwości kontynuowania walki, jej żołnierze przekroczyli granicę z Rumunią, gdzie zostali internowani. Część z nich dotarła wkrótce do Francji, by tam raz jeszcze spróbować służby pod rozkazem Maczka. Dowództwo powierzyło mu bowiem misję odtworzenia 10. Brygady, która weszła do walki w czasie kampanii francuskiej w 1940 roku. I tym razem Polacy zmuszeni byli do ustąpienia, choć dzielnie bili się m.in. w rejonie Montbard. Po raz kolejny czekała ich tułaczka. Wielu z podopiecznych Maczka trafiło do Wielkiej Brytanii. Na wyspach od 1942 roku wchodzili w skład 1. Dywizji Pancernej.
Już na tym etapie warto podkreślić, jakie zasługi w formowaniu polskich jednostek pancernych miał Stanisław Maczek. Był entuzjastą broni pancernej i bardzo szybko dostrzegł jej ogromny potencjał bojowy. W swoich wspomnieniach „Od podwody do czołga” zawsze z uznaniem wyrażał się o pociągach pancernych, określanych przez niego jako „pancerki”. To z jego inicjatywy już w latach dwudziestych powstała tzw. Lotna Kompania, bazująca na podwodach – wozach konnych uzbrojonych w karabiny maszynowe i obsadzonych przez piechotę z granatami. Pod względem organizacyjnym 10. Brygada walcząca w Wojnie Obronnej była jednostką kawaleryjską posiadającą pod swym dowództwem pojazdy pancerne. Dopiero jej odbudowa we Francji umożliwiła stworzenie jednostki stricte pancernej.
Gdy następnie, już w Wielkiej Brytanii, planowano powołanie 1 Dywizji Pancernej, gen. Maczek uznał w bardzo przewidujący sposób, że siły pancerne będą podstawą nowoczesnych sił lądowych. Zaznaczył także, że jednostka pancerna jest kluczowa dla polskiego wkładu w wojnę z nazistowskimi Niemcami: „Armia przyszłości – to armia pancerna (…). Stwarzając dywizję pancerną, pomnażamy wkład w ogólny wysiłek wojenny, stajemy się silniejsi dziesięciokrotnie, możemy na polu walki odegrać rolę decydującą, na konferencji pokojowej, razem z czynami marynarki i lotnictwa, będziemy mogli rzucić decydujące czyny naszej dywizji pancernej.”
Do trzech razy sztuka?
Po lądowaniu aliantów w Normandii w czerwcu 1944 roku wojska koalicji antyfaszystowskiej zaczęły mozolny marsz w kierunku granic III Rzeszy. Jednym z elementów wielonarodowej armii była 1. Dywizja Pancerna gen. Maczka. Polacy wzięli udział w kluczowej dla losów kampanii bitwie pod Falaise. Następnie jednostka uczestniczyła w wyzwalaniu kolejnych miast znajdujących się od połowy 1940 roku pod niemiecką okupacją. Miejscowa ludność witała wkraczających żołnierzy polskich jak wybawców i bohaterów. Po czterech latach okupacji Polacy zwiastowali wolność. Wielu żołnierzy Maczka utożsamiało się z losem Belgów i Holendrów, dostrzegając podobieństwa do niemieckiej okupacji ziem polskich. Polacy łatwo bratali się z miejscowymi, znajdując w Europie Zachodniej namiastkę utraconego domu. Setki Polaków postanowiły osiąść w tych rejonach na stałe, zakładając rodziny i przez lata tworząc silne grupy polonijne. Momentem przełomowym ich szlaku była niewątpliwie bitwa o Bredę. Holenderskie miasteczko stanowiło ważny punkt oporu wojsk niemieckich. Wydawało się, iż zdobycie miejscowości wiązać się będzie z wyniszczającymi walkami, gdyż Niemcy twardo trzymali podejścia do miasta. Przygotowywali się także do obrony przebiegających tędy szlaków komunikacyjnych. Gen. Maczek zdawał sobie sprawę nie tylko z wagi Bredy dla losów dalszej kampanii, ale i położenia miasta i jego mieszkańców. W efecie opracował sprytny plan polegający na obejściu Bredy i zaskoczeniu niemieckich obrońców. Polska dywizja wykonała niezwykły manewr i wzięła miasto szturmem. Zmysł taktyczny Maczka oraz szybkość działania jego wojsk pancernych uchroniły Bredę przed wyniszczającą bitwą. Ludność cywilna nie ucierpiała w wyniku walk i wiwatując witała żołnierzy Maczka wkraczających do miasta 29 października 1944 roku.
Bohaterzy i tułacze
Nie był to koniec wojennego szlaku 1. Dywizji Pancernej. Polacy kontynuowali natarcie i zakończyli je dopiero 4 maja 1945 w niemieckim Wilhelmshaven. Następnie weszli w skład alianckich sił okupacyjnych w Niemczech. Po wojnie wielu z nich zdecydowało się pozostać na emigracji. Komunistyczne władze narzucone Polsce przez Związek Radziecki prześladowały byłych członków Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Do kraju nie wrócił także Maczek, który na emigracji imał się różnych zajęć, by przeżyć. Pracował jako sprzedawca, później jako barman. Zmarł 11 grudnia 1994 roku, a jego ciało pochowano na cmentarzu w Bredzie. Miasto nigdy nie zapomniało Maczkowi, jak wiele zrobił dla niego w 1944 roku. Przez lata Maczek utrzymywał z mieszkańcami szczególnie bliskie kontakty, wykształcając więź serdeczności i wsparcia. Ci odwdzięczali się mu pomocą w trudnych chwilach, także gdy ciężko zachorowała córka generała. W Bredzie pozostało wielu podkomendnych Maczka, tworząc miejsce szczególne dla polskiej historii.
Fotografia tytułowa: Stanisław Maczek jako dowódca 10 Brygady Kawalerii w 1938 roku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.