Zatopienie pancernika „Bismarck” było swego czasu jedną z największych tragedii niemieckiej Kriegsmarine. Flagowy okręt miał siać popłoch na Atlantyku, a zamiast tego szybko zakończył swój rejs w odmętach oceanu. Świetnie przeprowadzona akcja alianckiej marynarki umożliwiła wyśledzenie, a następnie zatopienie nieprzyjacielskiego pancernika. Zniszczenie „Bismarcka” znacząco zmieniło proporcje sił w bitwie o Atlantyk, wpływając także na taktykę, jaką w późniejszym czasie stosowali dowódcy Kriegsmarine. W efekcie zainicjowało ostateczną klęskę niemieckiej marynarki, choć w 1941 roku wydawało się to nieprawdopodobne.
W operacji przeciwko „Bismarckowi” wziął udział polski niszczyciel ORP „Piorun”. Okręt stałby się pewnie jednym z wielu, które ścigały „Bismarcka” w maju 1941 roku, gdyby nie fakt zaangażowania w bezpośrednią wymianę ognia z niemieckim pancernikiem. 26 maja 4. Flotylla Niszczycieli kmdr Viana dołączyła do grupy pościgowej. W składzie flotylli działał również polski „Piorun” dowodzony w tym czasie przez kmdr Eugeniusza Pławskiego. Wieczorem załoga „Pioruna” dostrzegła „Bismarcka” na radarze, a następnie zbliżyła się do przeciwnika na odległość pozwalającą na oddanie strzału. Niemcy oddali trzy salwy w kierunku niszczyciela. Żadna z nich nie była celna, co zapewne uratowało „Pioruna”. W bezpośrednim starciu z „Bismarckiem” nie miał bowiem najmniejszych szans, a trafienie mogło okazać się śmiertelne. Kmdr Pławski nakazał odpowiedzieć ogniem – także tym razem nie zanotowano trafień. Strzelający do „Bismarcka” „Piorun” przeszedł jednak do historii. Wymianę ognia uznano za przejaw bohaterstwa polskiej załogi, a brytyjska i polska prasa szybko zwęszyły sensację. Po wojnie Zbigniew Damski napisał nawet książeczkę „Atakuje was Piorun” wydaną w serii „Żółty Tygrys”. Utrwaliła ona mit dzielnej załogi. Wokół historii narosło jednak sporo kontrowersji. Z jednej strony nie można odmówić kmdr Pławskiemu i jego podkomendnym odwagi i hartu ducha. Z drugiej głos rozsądku podpowiada, iż dowódca wystawił okręt na zbyt wielkie ryzyko. Salwy, podobno „na cześć Polski” były jednak odpowiedzią na atak „Bismarcka” i tak też zostały potraktowane – „Piorun” strzelał na cześć Polski i stał się legendą.
Fotografia: ORP „Piorun” – już jako HMS „Noble” – na powojennej fotografii (Wikipedia/IWM, domena publiczna).