W czasie kampanii na Malajach z lat 1941-1942 Japończycy skutecznie korzystali ze swoich czołgów, które wspierały natarcia prowadzone przez piechotę. Tropikalne warunki i powszechnie występujące dżungle powodowały, że atakujące czołgi często toczyły walkę z przeciwnikami na bardzo niewielkim dystansie. Nie brakowało nawet przypadków, w których japońskie czołgi wprost taranowały pojazdy pancerne aliantów.
Jedna z takich szarż, jaką przeprowadziły japońskie czołgi, miała miejsce 10 grudnia 1941 r., podczas natarcia tzw. Oddziału Saeki mającego zająć mosty na rzece Changlun na Malajach. Wymownie jej przebieg wspominał płk Masanobu Tsuji:
„Nieprzyjacielskie pociski szczęśliwie zagłuszały hałas naszych czołgów, a monsunowy deszcz skrył nas. Dziesięć średnich czołgów przeszło przed czołem Oddziału Saeki, przeszły przez most, który został naprawiony, unikając pocisków, podczas gdy kule z nieprzyjacielskich karabinów maszynowych odbijały się od ich pancerzy, nacierały niczym rozjuszone bydło w amoku. Podpułkownik Saeki w czarnym samochodzie zdobytym na nieprzyjacielu jechał zaraz za czołowymi czołgami średnimi. Pociski nadlatywały z lewej i z prawej.
Po przebyciu około dwu kilometrów natknęliśmy się na tajemnicę. Dziesięć dział z lufami skierowanymi ku nam stało w linii na drodze, jednak nie mogliśmy znaleźć za nimi nawet jednego człowieka z ich obsługi. Wydawało się, że przeciwnik schronił się przed rzęsistym deszczem pod drzewami kauczukowymi, jednak blask ognia wydobywający się z chat wartowników i namiotów stwarzał wrażenie, że zbliżamy się do potężnego nieprzyjaciela.
Nasze czołgi były już na drodze i stratowały dwadzieścia czy więcej nieprzyjacielskich samochodów pancernych. To była walka wręcz, która zdawała się przekraczać pojęcie zdrowego rozsądku. Po każdej stronie drogi ciągnął się głęboki rów odwadniający i wysokie obwałowanie. Nieprzyjacielskie samochody pancerne nie mogły uciec zjeżdżając z drogi i znalazły się stłoczone pomiędzy naszymi średnimi czołgami. Dystans od nieprzyjaciela był tak mały, że nie dawało się naprowadzić na siebie wzajem dział i karabinów maszynowych. O wyniku starcia decydowała szybkość i masa pancerza.
Nie bacząc na resztki nieprzyjaciół pomiędzy drzewami kauczukowymi po obu stronach drogi, po raz drugi czołgi średnie zostały rzucone na czoło kolumny. Wszystko pokrył teraz bezdenny mrok. Kierując się reflektorami czołgów świecącymi na czole kolumny natarcia, przeszliśmy kilka mostów. Przy każdym z nich byliśmy oświetlani z samochodu (stojącego przy moście). Bez wyjątku na każdym z nich przeprowadzono przygotowania do ich zniszczenia; ładunki wybuchowe zostały założone, a przewody elektryczne podłączone. Starannie przecinając te przewody naszymi mieczami, przyśpieszaliśmy nasze natarcie, niwecząc w ten sposób wszelkie próby zniszczenia około dziesięciu mostów”.
Bibliografia: T. Ripley, „Strategia i taktyka. Wojna pancerna”.
Fotografia: japoński czołg Typ 95 Ha-Go zniszczony przez Australijczyków podczas bitwy o Muar na Malajach, 31 grudnia 1941 roku. Źródło: Wikimedia/Australian War Memorial, domena publiczna.
Marek Korczyk