Churchill a Mussolini – od podziwu do wrogości

Relacje pomiędzy dwoma przywódcami z okresu II wojny światowej – Winstonem Churchillem a Benito Mussolinim – nie były tak jednoznaczne, jak mogłoby się to wydawać. Choć w czasie wojny Churchill był zdecydowanym przeciwnikiem duce, to w latach 20-tych… darzył go swojego rodzaju podziwem. Widział bowiem w faszyzmie, podobnie jak wielu innych polityków tamtych lat, zaporę przeciwko komunizmowi. Ocena ta jednak u Churchilla zmieniała się dość szybko – najpierw podczas spotkania z Mussolinim w 1927 roku, ostatecznie w 1940 roku, kiedy Włochy Mussoliniego zaatakowały Wielką Brytanię w Afryce Północnej.

Faszyzm – wał obronny przeciw socjalizmowi

Winston Churchill, opowiadający się za liberalizmem gospodarczym, był właściwie przez całe swoje życie przeciwnikiem wszelkich odmian socjalizmu i komunizmu. Dopiero podczas II wojny światowej, kierując się tym, co wówczas było korzystne dla Wielkiej Brytanii, odszedł od tej zasady, nawiązując bliski sojusz z ZSRR. Wcześniej jednak był wierny swoim osobistym poglądom, dlatego też szybko zainteresował się ruchem faszystowskim, który w październiku 1922 roku objął władzę we Włoszech.

W opinii Churchilla we Włoszech faszyzm stanowił „wał obronny”, chroniący przed ofensywną komunizmu i socjalizmu. Przywódca faszystów – Benito Mussolini – stanowił barierę dla „złych” socjalistów. Sam fakt, że Mussolini był niegdyś socjalistą nie miał tutaj większego znaczenia; liczyła się postawa, jaką przyjął po mianowaniu się dyktatorem. W związku z tym Churchill zaczął darzyć włoskiego duce pewnego rodzaju podziwem. To, że sprawował on rządy silnej ręki nie stanowiło tutaj problemu, ponieważ sam Churchill preferował zdecydowany styl sprawowania władzy. W jego opinii uzdolniony przywódca miał prawo do jednoosobowego, mniej lub bardziej autorytarnego rządzenia.

Jednocześnie, w latach 20-tych polityka włoska nie generowała żadnego zagrożenia dla interesów Wielkiej Brytanii. A nawet więcej – wówczas Włosi sympatyzowali z Anglią i Francją, potencjalnego przeciwnika upatrując bardziej w Niemczech. Sam Mussolini z kolei – pamiętając o wyniku I wojny światowej – czuł pewien respekt przed potęgą brytyjskiego imperium. W związku z tym, w opinii Churchilla, mógł stanowić cennego sojusznika. Nie dość że powstrzymywał socjalistów i komunistów, to jeszcze dążył do utrzymania przyjaznych relacji z Londynem.

Spotkanie z 1927 roku

W takiej sytuacji Winston Churchill postanowił spotkać się z włoskim dyktatorem i osobiście przekonać się, czy jest on wart pokładanych w nim nadziei. Okazja nadarzyła się w lecie 1927 roku. Churchill uczestniczył wówczas w tygodniowych manewrach brytyjskiej Floty Śródziemnomorskiej w Grecji, miał zatem okazję by odwiedzić nieodległe Włochy. Udał się zatem do Rzymu, składając początkowo kurtuazyjną wizytę u włoskiego króla Wiktora Emanuela III. Przebiegała ona w bardzo przyjaznej atmosferze – król powitał Churchilla u wejścia do swego pałacu, zjadł z nim lunch oraz osobiście odprowadził do wyjścia. Brytyjski polityk był bardzo zadowolony z takiego traktowania i z dobrym humorem udał się na spotkanie z samym Mussolinim.

Wedle oficjalnej prasy włoskiej spotkanie przebiegło w równie przyjaznej atmosferze, a obaj politycy mieli przez godzinę prowadzić „serdeczną konwersację”. Z zadowoleniem cytowano słowa Churchilla, który przemawiając do przedstawicieli faszystowskiej prasy stwierdził (za: J. W. Borejsza, „Mussolini był pierwszy…”) : „Gdybym był Włochem, byłbym całym sercem z wami”. Mogłoby się zatem wydawać, że sympatia Churchilla wobec włoskiego dyktatora została utrwalona.

Winston Churchill testuje pistolet maszynowy Stena podczas wizyty w placówce Royal Artillery w Shoeburyness w Essex. Po prawej – w kapeluszu i krawacie w paski – stoi Walter H. Thompson, ochroniarz Churchilla. 13 czerwca 1941 roku (Wikimedia/IWM, domena publiczna)

W rzeczywistości jednak spotkanie przebiegało w zupełnie inny sposób – zamiast „serdecznej konwersacji” doszło w nim do starcia dwóch silnych osobowości. Mussolini od samego początku chciał pokazać swoją wyższość, na co Churchill odpowiedział otwartym złamaniem panującego na dworze duce ceremoniału. Wymownie opisał to  Tom Hickman w książce pt. „Ochroniarz Churchilla. Biografia Waltera H. Thompsona oparta na jego pamiętnikach”:

„Ten fragment spotkania, które miałem okazję obserwować, wcale nie wydawał się serdeczny. Churchill miał w ustach cygaro, kiedy razem ze swoim ochroniarzem stanął przed drzwiami gabinetu Il Duce. Jeden z urzędników uprzedził go wówczas, że nie powinien wchodzić do środka, paląc. Walter zastanawiał się, co też Winston zrobi. Zaskoczyło mnie, że po prostu wyrzucił cygaro na ziemię i przydeptał je butem. Potem wkroczył do środka. Mussolini nadal siedział za wielkim biurkiem, ustawionym na samym końcu sali. Nawet nie myślał o ruszeniu się, by przywitać swego gościa.

Pomieszczenie było niezwykle długie. Walter domyślał się, że chodziło o to, by każdy gość musiał długo maszerować po marmurowych płytach, nim stanie przed obliczem dyktatora. Gdy w końcu docierał do celu, miał być onieśmielony i uległy. Tymczasem Winston sięgnął do kieszeni, wyciągnął nowe cygaro, przyciął je i zapalił. Kiedy z cygara buchnęła już chmura dymu, ruszył przed siebie.

Przejawiana przez Churchilla fascynacja włoskimi rządami silnej ręki miała się ulotnić w ciągu lat, a zaczęła zanikać właśnie podczas tej wizyty w Rzymie”.

Wojna i śmierć Mussoliniego

Kolejne wydarzenia polityczne szybko potwierdziły wątpliwości, jakie Churchill zaczął żywić wobec Mussoliniego po nieprzyjemnym spotkaniu z 1927 roku. Włochy, poczynając od lat 30-tych, zaczęły coraz jawniej dążyć do zbudowania kolonialnego imperium w Afryce – co było sprzeczne z brytyjskim interesami na tym kontynencie. Poza tym sytuację radykalnie zmieniło objęcie w Niemczech w 1933 roku władzy przez nazistów z Adolfem Hitlerem na czele. Pomimo pewnych perypetii i rywalizacji między Mussolinim a Hitlerem, Włochy i Niemcy zaczęły coraz ściślej ze sobą współpracować. Doprowadziło to do tego, że po wybuchu wojny w 1939 roku Włochy – choć nie od razu – włączyły się do konfliktu po stronie Niemiec. W dodatku dokonały tego w sposób definitywnie przekreślający wszelkie przedwojenne relacje z Wielką Brytanią – armia włoska, Regio Esercito, zaatakowała bowiem brytyjskie posiadłości w Afryce Północnej zagrażając nawet brytyjskiej supremacji w Egipcie. Wówczas Churchill – będący już premierem – stał się zdecydowanym wrogiem Mussoliniego.

Okłada zeszytu z 1935 roku używanego we włoskiej szkole podstawowej– przedstawia ona żołnierzy włoskich dokonujących podbojów w Afryce oraz dwóch architektów „imperialnych Włoch” – Benito Mussoliniego (po prawej) oraz króla Wiktora Emmanuela III. Włoski imperializm – propagowany w taki sposób nawet wśród dzieci – był sprzeczny z brytyjskimi interesami, notabene także imperialnymi, w Afryce (Wikimedia, CC BY-SA 4.0).

W latach 1940-1943 Churchill i Mussolini byli zatem przywódcami dwóch walczących ze sobą krajów i nie istniały między nimi żadne relacje dyplomatyczne czy polityczne. Sytuacja zmieniła się dopiero w lipcu 1943 roku, kiedy Wielka Rada Faszystowska wespół z królem obaliła Mussoliniego. Wówczas duce stracił władzę i choć został uwolniony przez Niemców i osadzony na czele marionetkowej Republiki Salo, to nigdy nie odzyskał utraconych wpływów. Przestał być także dla Brytyjczyków liczącym się politykiem – nowym przywódcą Włoch, z którym negocjowali warunki kapitulacji i powojennej współpracy, był marszałek Pietro Badoglio.

W polityce Churchilla temat Mussoliniego powrócił jednak na chwilę w kwietniu 1945 roku. Wówczas alianci zastanawiali się, co zrobić z byłym włoskim dyktatorem w związku ze zbliżającym się końcem wojny. Pomysły były różne i sprzeczne; niejasnym jest także stanowisko, jakie zajmował w tym wszystkim Churchill.

Pierwsza hipoteza podaje inicjatywę aliantów zachodnich – być może także Churchilla – polegającą na tym, aby uratować Mussoliniego i postawić go po wojnie na czele włoskiej radykalnej prawicy mającej stanowić przeciwwagę dla wpływów komunistów. Druga jednak – najbardziej wiarygodna i całkowicie przeciwna – mówi o dążeniu Churchilla do tego, aby skazać Mussoliniego na śmierć w pokazowym procesie. Istnieje także trzecia, uchodząca za najbardziej „spiskową”. Według niej Mussolini został 28 kwietnia zabity nie przez włoskich partyzantów, lecz agentów brytyjskiej Secret Service. Zabójstwo to miałoby być zlecone przez Churchilla, który uległ prośbom prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta chcącego „przypodobać się” włoskiej mniejszości w USA.

Niemiecki znaczek przedstawiający braterstwo broni Niemiec i Włoch: „dwa narody i jedna wojna”. Dołączenie Włoch Mussoliniego do II wojny po stronie Hitlera przyczyniło się do tego, że stały się one dla Brytyjczyków państwem zdecydowanie wrogim, które należało definitywnie pokonać (zbiory autora).

Nie wchodząc w szczegóły śmierci Mussoliniego – generalnie akceptujemy oficjalną wersję mówiącą o tym, że zastrzelił go partyzant Walter Audisio zwany „pułkownikiem Valerio” – istniejąca hipoteza o zabójstwie na zlecenie Churchilla doskonale świadczy, jak znaczną niechęć brytyjski premier żywił wówczas wobec Mussoliniego. Widział go jako przeciwnika, którego powinna czekać zasłużona śmierć, ewentualnie jako „narzędzie” które można było użyć przeciwko komunistom. Było to całkowite przeciwieństwo podziwu, jakim Churchill darzył duce na początku lat 20-tych.

Mussolini a Brytyjczycy

W ramach zakończenia warto wspomnieć o tym, jak na osobę Mussoliniego zapatrywali się inni politycy brytyjscy. Trzeba przyznać, że ocena Churchilla nie stanowiła tutaj wielkiego wyjątku. Wielu brytyjskich polityków początkowo sympatyzowało z Mussolinim i faszystami włoskimi. Wymownie podkreślił to komentarz arcybiskupa Canterbury z końca lata 20-tych, w którym stwierdził, że „Mussolini jest największym gigantem Europy” (za: J. W. Borejsza, „Mussolini był pierwszy…”).

Byli jednak tacy, którym duce wyjątkowo nie przypadł do gustu – i to z wzajemnością. Najważniejszym z nich był Anthony Eden, wieloletni minister spraw zagranicznych Zjednoczonego Królestwa oraz premier z lat 1955-1957. Eden podchodził ze starej arystokratycznej rodziny i uchodził za wzór eleganckiego, dbającego o dobre maniery dżentelmena. Mussolini z kolei pochodził z ludu – był synem kowala i wiejskiej nauczycielki. Ponadto z czasów młodości – kiedy był zadeklarowanym socjalistą – wyniósł niechęć wobec arystokratów. Dlatego też ze spotkania Edena z Mussolinim nie wyszło nic dobrego. Pierwszy z nich uznał, że duce „to nie dżentelmen”, drugi z kolei mówiąc o Edenie stwierdził: „nigdy nie widziałem tak świetnie ubranego idioty”.

Anthony Eden (po lewej) wraz z gen. Bernardem Pagetem obserwują ćwiczenia brytyjskiej 42 Dywizji Pancernej we wrześniu 1942 roku (Wikipedia/IWM, domena publiczna).

Oczywiście najbardziej szanowali Mussoliniego ówcześni faszyści brytyjscy, np. z Brytyjskiej Unii Faszystów Oswalda Mosleya. Wszystko to jednak uległo zmianie, gdy w 1940 roku wojska włoskie uderzyły na Brytyjczyków w Afryce Północnej. Na tym definitywnie skończyła się – poza przypadkami niektórych radykałów – sympatia części Brytyjczyków wobec Mussoliniego. Dla innych – zwłaszcza dla Edena – sytuacja ta tylko potwierdziła niechęć, jaką żywili wobec „mało dżentelmeńskiego” duce.

Bibliografia:

Borejsza Jerzy W., „Mussolini był pierwszy…”.

Hickman Tom, „Ochroniarz Churchilla. Biografia Waltera H. Thompsona oparta na jego pamiętnikach”.

Whiting Charles, „Rokaz: Zabić Eisenhowera”.

Fotografia tytułowa: Winston Churchill i Benito Mussolini. Wikipedia, domena publiczna.

Marek Korczyk