W czerwcu 1938 roku we Francji odbyły się ostatnie przedwojenne mistrzostwa świata w piłce nożnej – były to także III mistrzostwa piłki nożnej w historii. Mundial ten – w związku z nadciągającą II wojną światową, lecz nie tylko – należał do wyjątkowych.
Nieobecni i faworyci
Pierwszą oznaką wskazującą, że na świecie coś jest nie tak, byli „wielcy nieobecni” mistrzostw świata. Zabrakło reprezentacji: Hiszpanii (w której nadal toczyła się wojna domowa), Austrii (wcześniej Niemcy dokonały jej Anchlussu) oraz Japonii (wycofała się z udziału, także ze względu na toczoną w Chinach wojnę). W zamian za to pojawili się egzotyczni jak na owe czasy uczestnicy – Kubańczycy (zakwalifikowani ze strefy CONCACAF) oraz Indonezyjczycy z Indii Holenderskich.
Przed rozpoczęciem turnieju do głównych faworytów zaliczali się Włosi – zwycięscy berlińskich Igrzysk Olimpijskich z 1936 r. – oraz Niemcy. Ci drudzy wysokie notowania zawdzięczali… właśnie Anschlussowi Austrii. Większość byłych reprezentantów Austrii, wysoko notowanej na światowej scenie piłkarskiej, wystąpiła w 1938 roku w barwach III Rzeszy, znacznie zwiększając siłę drużyny niemieckiej.
Triumf Włochów i kilka niespodzianek
Po rozpoczęciu turnieju okazało się jednak, że określenie Niemców faworytami było co najmniej na wyrost. Drużyna z III Rzeszy rozczarowała i przegrała ze Szwajcarią 2:4 w powtórzonym meczu pierwszej rundy. Wzmocnienie Niemców przez reprezentantów Austrii nie przełożyło się na sukces na boisku piłkarskim. A skoro wyniki nie broniły „piłkarzy Hitlera”, to i o politycznym sukcesie nie było mowy.
Zupełnie inaczej było z Włochami. Ci sprostali oczekiwaniu, a turniej w 1938 roku był pasmem ich sukcesów, choć nie zawsze odnoszonych z łatwością. Włosi pokonali Norwegię w 1/8 finału, po czym w ćwierćfinale zwyciężyli z gospodarzami, czyli drużyną Francji. Po tym jednak czekał ich wymagający mecz półfinałowy z Brazylią, który ostatecznie wygrali po ciężkim boju 2:1. Po tym – 19 czerwca na Stade Olympique de Colombes w Paryżu – miał miejsce finał, w którym Włosi zagrali z Węgrami i odnieśli nad nimi zdecydowane zwycięstwo wynikiem 4:2. Po dwie bramki trafili napastnicy Włoch i bohaterowie finału – Silvio Piola i Gino Coulassi. Po zwycięstwie Włosi zostali zatem mistrzami świata w piłce nożnej. A byli nimi przez następnych 12 lat. Z powodu II wojny światowej kolejne mistrzostwa świata w piłce nożnej odbyły się dopiero w 1950 roku.
W czasie mundialu doszło także do sensacji. Było nią zwycięstwo drużyny kubańskiej nad reprezentacją Rumunii. W związku z tym Kubańczycy – stawiający pierwsze kroki w międzynarodowym futbolu – przeszli do ćwierćfinału. Tam jednak ponieśli druzgocącą porażkę 0:8 w meczu ze Szwecją, na czym ich udział w mundialu się zakończył. Samo ich dojście do ćwierćfinału było wówczas mniej więcej taką sensacją, jak dostanie się reprezentacji Maroka do półfinału mundialu w Katarze w 2022 roku.
Istotne dla przebiegu mistrzostw świata w 1938 roku były sukcesy odnoszone przez reprezentację Brazylii. Po porażce w półfinale z Włochami, Brazylijczycy w meczu ze Szwecją wywalczyli trzecie miejsce. Ponadto, królem strzelców mundialu okazał się Brazylijczyk Leonidas da Silva, na którego konto zapisano 7 trafień. Jego konkurenci – Gyorgy Sarosi, Gyula Zsengeller i Silva Piola – wypadli nieco słabiej, zanotowali po 5 zdobytych bramek. Podkreśla się zatem, że mundial z 1938 roku był pierwszym pokazem kunsztu piłkarskiego Brazylijczyków, który w przyszłości – zwłaszcza za czasów Pelego – miał im zapewniać wiele sukcesów na mundialach.
Pech Polaków?
A co z reprezentacją Polski? Cóż, pod względem wyniku wypadła tak samo jak na mundialu w Katarze w 2022 roku. Zdecydowanie lepszy był natomiast styl. Przedostała się do 1/8 finału, po czym przegrała 5:6 w niezwykle emocjonującym meczu z Brazylią. Co jednak istotne, dla reprezentacji Polski był to debiut w mistrzostwach świata. Dostanie się zatem do grona czołowych zespołów można uznać za sukces kadry narodowej kraju, który niewiele wcześniej odzyskał niepodległość. We Francji Polacy niezbyt trafili z losowaniem przeciwników. W końcu zostali pokonani przez Brazylię, która jak już wspomniano, wywalczyła w 1938 roku trzecie miejsce i była w świetnej formie. Oprócz tego, dwaj reprezentanci Polski zapisali się na liście strzelców: Ernst Wilimowski z 4 golami oraz Fryderyk Scherfke z 1 golem.
Na zakończenie warto poświęcić trochę uwagi królowi strzelców z mundialu, czyli Leonidasowi da Silvie. Określa się go jako pierwszą „supergwiazdę” brazylijskiego futbolu. W 1938 r. Leonidas zdobył wielką popularność. Jego technika zasługiwała na najwyższe uznanie, spopularyzował też strzał z przewrotki. Miał również – wedle anegdoty – część meczu z Polską grać bez butów, ponieważ rzekomo był przyzwyczajony do gry boso na plażach w Brazylii. W rzeczywistości do takiego epizodu nie doszło, a przyczynę powstania anegdoty upatruje się w tym, że Leonidas w trakcie meczu uszkodził swoje buty i musiał zmienić je na nowe.
Ze względu na liczbę strzelanych bramek, Leonidas otrzymał także przydomek „Diamante Negro”, czyli „Czarny Diament”. Okazję z tym związaną podchwycił brazylijski producent czekolady – Lacta. Wykupił on od Leonidasa prawa do nazwy „Diamante Negro” i zaczął sprzedawać pod tą nazwą czekoladowe batoniki. Ze względu na oczywiste skojarzenie z królem strzelców, batoniki te zdobyły wielką popularność w Brazylii i zapewniły Lactcie znacznie zyski. Jak widać, powszechne współcześnie angażowanie utytułowanych sportowców w reklamę produktów mogło być skuteczną strategią marketingową także w latach 30-tych ubiegłego wieku. Trzeba było jednak zakontraktować piłkarski „diament”.
Fotografia tytułowa: włoska drużyna mistrzów świata w piłce nożnej 19 czerwca 1938 roku w Paryżu. Źródło: Wikipedia, domena publiczna.