Tytuł – Włoska balerina
Rok wydania – 2022
Autor – Kristy Cambron
Wydawnictwo – Znak
Liczba stron – 432
Tematyka – książka poświęcona primabalerinie okresu II wojny światowej i ratowaniu żydowskiego dziecka – umiejętne połączenie świata sztuki i historii pozwala na stworzenie oryginalnej, pełnej emocji, powieści.
Ocena – 7,0/10
Co mają wspólnego II wojna światowa, primabalerina, okupacja Włoch, amerykański żołnierz, dziecko ratowane z getta i tajemnicza walizka? Jak się okazuje, można z tych pozornie niepowiązanych elementów zbudować zgrabną historię, choć musiało to kosztować sporo wysiłku i kombinacji. Najnowsza powieść Kristy Cambron, która już wcześniej wysyłała mocne sygnały zainteresowania historią wojny, udanie łączy wymienione elementy w całość, ale po drodze czytelnicy będą musieli przebrnąć przez sporo pułapek, które czasem mogą ich doprowadzić do poczucia chaosu i naturalnej w takim wypadku irytacji. Pierwsza z nich – rozbieżne osie czasowe zaburzające chronologię powieści to wyzwanie szczególne, ale trzeba przyznać, że autorka poradziła sobie z nimi naprawdę dobrze, skutecznie redukując frustrację odbiorców. Druga – połączenie wszystkich wspomnianych wątków w jedną historię splatającą losy szeregu bohaterów prowadzi nas do finału w postaci współczesnego śledztwa, które ładnie zazębia się z zasadniczą osią miejscową i czasową powieści – Włoszech czasu wojny.
W ostatnich tygodniach – to akurat czysty przypadek, a nie planowy wysyp historycznych powieści – miałem okazję recenzować kilka fabularyzowanych książek poświęconych wydarzeniom rozgrywającym się w okresie II wojny światowej lub powojennym. Znaczna część z nich była oparta na faktach, choć akurat zweryfikowanie prawdziwości poszczególnych informacji przy tej formie narracji nie jest możliwe. „Włoska balerina” to podobny case, tyle że tutaj sama historia (zasadniczo) jest fikcją, prawdziwe są natomiast historyczne realia. Bardziej dociekliwi czytelnicy mogą podjąć próbę zweryfikowania niektórych informacji dotyczących chociażby okupacji Włoch czy też procesów prześladowań i ratowania ludności żydowskiej w tym kraju. Mi tego samozaparcia zabrakło, ale przyznaję, że temat jest ciekawy i rozwojowy. Zwłaszcza że o reżimie okupacyjnym we Włoszech mówi się w Polsce stosunkowo niewiele, a kilka ciekawostek wynotowanych na marginesie powieści Cambron wzbudziło moje szczere zainteresowanie (choćby odniesienia do syndromu K i wydarzeń, które miały miejsce w szpitalu Fatebenefratelli, jako żywo przypominających fałszywą epidemię tyfusu w okupowanej Polsce).
Zasadnicza część historii opowiedzianej przez Cambron dotyczy relacji amerykańskiego żołnierza i uratowanej przez niego żydowskiej dziewczynki. Na to nakładają się oczywiście perypetie tytułowej baleriny, które – a jakże – przecinają szlak wojaka. Do Włoch trafił przez Salerno, gdzie solidnie oberwał przy lądowaniu. To także ciekawy wątek. Desant pod Salerno miał istotne znaczenie dla kampanii włoskiej, ale w przeciwieństwie do D-Day i Normandii pisze się o nim dość rzadko.
Narracja prowadzona jest poprawnie, momentami trzyma w napięciu, a momentami nieco razi patosem, ocieka wręcz uczuciami (to takie wojenne love story na wielu płaszczyznach) i, cóż, jest nieco naiwna, co najlepiej widać przy kreowaniu cech bohaterów. Autorka niby oddaje ich zawiłe życiorysy, niby umiejętnie operuje procesem przemiany jednego z nich, ale nie są to jakieś wyrafinowane postaci. Nie ma zatem przesadnych komplikacji. W jakimś stopniu współgra to z poczuciem nadziei i naturalnym nastrojem oczekiwania na happy end, co przewija się na kartach książki.
W warstwie fabularnej i narracyjnej na uwagę zasługuje umiejętne połączenie przez autorkę dwóch światów. Wykreowanego przez nią świata tańca, sztuki, architektury, ale i emocji, które nieustannie towarzyszyły bohaterom, oraz tego bardziej realnego – świata brutalnej wojny. Momentami autorce udawało się uzyskać ciekawy efekt. Czytelnicy mogli bowiem zapomnieć o historycznym kontekście powieści i pogrążyć w podróży do przeszłości. Podróży, co ważne, wciągającej. Chwilowe spychanie wojny na boczny tor nie oznacza relatywizowania, czy też niepoważnego traktowania tragicznej problematyki. Na kartach książki znajdziemy wystarczająco dużo odniesień do dramatów tego okresu i plastycznych opisów, które szybko przywrócą czytelnikom poczucie realności. Ów kontrast może być pod pewnymi względami wręcz symboliczny.
Mimo początkowego sceptycyzmu wiążącego się przede wszystkim z oryginalną koncepcją książki lektura „Włoskiej baleriny” w wielu momentach była dla mnie przyjemnością. Spora w tym zasługa stylu autorki, która ostatecznie umiejętnie połączyła dramat wojny, otoczkę tajemnicy i sensacji oraz świat tańca i sztuki. Nie stworzyła powieści, którą będę teraz powszechnie polecał znajomym, ale z czystym sumieniem mogę ją polecić osobom zainteresowanym wskazaną wyżej tematyką. Jeśli miałem jakiekolwiek wątpliwości, czy takie zestawienie może ze sobą „zagrać”, Cambron udowodniła mi, że może. I to całkiem nieźle, nawet pomimo pewnych trudności z ogarnięciem wielotorowej narracji, w której chronologia jest mało znaczącym dodatkiem.
Ocena – 7,0/10